cięć” na horyzoncie jest „otoczony blaskami słońca”, jego postać porównywana do „anioła Pańskiego”.
To zróżnicowanie postaw i charakterów istnieje również wśród przybyszów niemieckich. Stanowią oni groźną siłą, z którą przyjdzie się zmagać chłopskiej zagrodzie. Są przyczyną wszystkich jej nieszczęść i strat. Ale jako społeczność posiadają cechy, dzięki którym znacznie przewyższają tubylców. Wraz z ich wkroczeniem do wsi pojawia się nowa cywilizacja, wobec której chłop staje w osłupieniu. Jest to zbiorowość doskonale zorganizowana i zdyscyplinowana, reprezentująca „nowożytną pracę”, której cechami są „pośpiech i organizacja”. Cała ta gromada kolonistów. mimo uzasadnionych obaw, budzi też podziw Ślimaka.
„Albo przypatrz ty się — mówi Ślimak — jak ony kupą wszystko robią? Przecie i nasi ludzie, bywa, że wyjdą gromadą; ale każdy krząta się sam za siebie, ino częściej odpoczywa albo jeszcze innym przeszkadza. Te zaś psie-krwie tak jakosik zwijają się, jakby jeden naganiał drugiego. Nie spróżnujesz, choćby cię kładło na ziemię, bo ci jeden pcha w garść robotę, a już drugi na nią czeka i pili, żebyś kończył”.
Dla Ślimaka obserwowanie życia kolonistów było „najmilszą rozrywką”, a nawet z każdym dniem coraz bardziej przekonywał się do nich:
„Porządny to naród — mówi sobie Ślimak — i nawet lepiej z nimi, niż było za dziedzica”.
Widoczna na każdym kroku wyższość cywilizacyjna kolonistów (interesujące np. zestawienie różnic między zagrodą chłopa polskiego a zagrodą niemieckiego kolonisty w rozdziale VIII) ukazywana jest stale oczami Ślimaka i mieszkańców jego zagrody. On też początkowo korzysta z ich sąsiedztwa, sprzedaje im towar, zarabia.
W społeczności niemieckiej obok chytrych i bezwzględnych Hamerów, nagabujących od początku Ślimaka o ziemię, są postacie bakałarza i jego córki, ludzi dobrych i życzliwych, którzy nieraz przychodzą mu z pomocą.
Obraz każdego z tych środowisk, które w różny sposób wkraczają w życie zagrody i jej losy, daleki jest więc od jednostronności. Wszędzie widoczne zróżnieowawnie typów, charakterów i postaw. .Chłop pierwotny, brutalny ^zacofany, ale obdarzony sumieniem i uporem silny, szlachcic lekkomyślny i pozbawiony najistotniejszych walorów ludzkich, ale w gruncie rzeczy — postać tragiczna, ksiądz — pełen dobrych chęci, ale słaby i ulegający pokusom łatwizny, Niemcy — żywioł obcy i groźny, ale reprezentujący walory dobrze zaorganizowanego, nowożytnego społeczeństwa. W każdej zaś z tych zbiorowości typy dodatnie i ujemne. Jedni dla zagrody-toohatera szkodliwi, inni — życzliwi i użyteczni.
Wśród takich to zróżnicowanych zbiorowisk zawiązują się konflikty tworzące zespół rozwijających się zdarzeń, które stanowią akcję powieści. Jej centrum — to zagroda Ślimaka, której życie początkowo „ułożyło się do doskonałej równowagi”, a stopniowo zostało uwikłane w konflikty prowadzące nieuchronnie zdawałoby się ku zagładzie. Życie zagrody płynie początkowo powolnym rytmem codziennego bytowania. Stponiowo jednak ten rytm zostaje zakłócony pojawianiem się nowych zjawisk. Naprzód — pierwsza wizyta kolonistów i pierwsze penetracje terenu. W kilka miesięcy później pojawiają się „omen-try”, wytyczający linię „drogi żelaznej”. W ustabilizowane życie zagrody wkraczają nowe i nieznane, obce elementy. Wkraczają one stopniowo, budząc początkowo lęk, potem przynoszą korzyści. Po pewnym czasie, znów po paru miesiącach, następuje moment przełomowy — sprzedaż majątku. Do wsi sprowadzają się niemieccy koloniści.
Od tego momentu następuje zdecydowany zwrot w dziejach Ślimakowej zagrody. Przeciw niej będą wszyscy^ i^ko-loriiśćiTT pozostali chłopi (zazdrośnie potępiający Ślimaka za dostawy dla budowniczych kolei i Niemców), a także — kolej. Jakże przenikliwe są przeczucia Ślimaka na widok rosnącego w pobliżu nasypu kolejowego: „Roboty prowadzono już w pięciu miejscach, po obu brzegach rzeki, sypiąc w jednej linii wzgórza mające kształt mogił. Ślimak dostrzegał to podobieństwo i marzył, że ukończony nasyp jest niby olbrzymim palcem, który ukazuje mu je-
31