Wschód słońca na morzu jest czemś tak pękucui. że najbardziej zatwardziałych cyników i materialistów zmusza do schylenia czoła przed urok 2ni i potęga natury. Ludzi, ..uicotrzaskanyclf z codz enno-ścia icgo zjaw ska, ludzi, przy.cż-dżajacycli z głębi kraju i wyb eraja-cych sc z rybakami nad ranem na morze specjalnie d a podziwiali a wschodu słońca- wprawia ono w stan c chei i rzewnej ekstazy.
Wachtowy marynarz me entuzjazmuje sc zbyino prom ennem pięknem, otwisraaccm sę przed jego oczyma. Wolałby coprawda dobrze s ę przespać, n ż podz w ać cuda przyrody. Raźn ej mu jednak na duszy Przepękny spektakl skraca długie chwile czuwania. Zresztą poza nim i podof cerem wachtowym, zjaw aja się też inne „żyjące** pc-stace. Oto powolnym krokiem, tra-geznie wykrzyw ajac gębę od strasz! wego ziewania- wyłazi roze-span\ kucharz, łdz c rozpa ać ogień i szykować „strawę doczesna*' dla całej marynarsk ei braci, pogrążone J2szc/c w najsłodszym, najtwardszym. porannym snę.
Lecz oto z tuku oficerskiego pomieszczeń a wysuwa się sylwetka dyżurnego ofcera. Zn-ptichu ętemi. zmęczjncm: oczyma wodzi przez chwilę v>o horyzoncie.
Wbrew wszelkim zasadom h gie-ny zapala papierosa. Kika głębok:ch poc acn ęć dymu w płuca i uź mii „lepiej". Odrzuca zaczętego papierosa. bo zbl ża s;ę doń b egieni wachtowy podoiiccr. aby stereotypowo zameldować, że „podczas wachty n c n e /aszlo". Odyhy cos zaszło — rozmyś’a ofeer -- ohudzo-noby przecież muc wśród nocy. Wiadomo w ęc. że „nic nie zaszło" Wygląda taki meldunek na zbyiccz-ną f:::ygę. Ae truJno- porządek musi być — „negatywne meldunki o-bow a/.u;a“.
„Cóż tain z pobudka?** — zapytują of cer. W tym samym czasie wachtowy warynarz wydzwana godzinę p atą trzydzieści — w ęc podoi cer wachtowy, uderzając ob-casanr, rzuca swoje -.tak jest** » biegn e do marynarsk ego pomieszczenia. Za chw lc słychać w ydo-bywa ace się z tego pom e szczur.! a śwdru ace trele gwizdawki.
Okręt zaczyna żyć. Cora^ głośnej coraz ruchliwiej i coraz intensywniej przejaw' a się okrętowe życie.
Otwierają się wszystkie minima-tory " wszystk c nki i wszystkie dizwi: — to wietrzenie pomc-szczeń. W mgnicn u oka zn kaa marynarskie łoża — mocne, płóc ćmie hamak .
Już załoga stoi na zbiórce. Już zgodnym chórem śpewaja wszyscy .iłC edy ranne wstaja zorze**. Po modlitwę parę m nut g mnastyki i wreszc e bieg eni po śn adanie. F^d-rannego wiosłow an a dz:Ń n e będzie. gdyż okręt szykuje się do od-
***) okrągłe ok enka na okręcie.
kotw czcn a. Łodzie podn cs one. Załoga maszynowa przy pracy. Podnoszą parę w kotłach, przeg a-daja mechanizmy. .
Zapow’adajac2 się odkotwóczcme jest przy knowane szczególne radosne. Bo ma być 10 dalsza- samodzielna podróż.
Dowódca dyw zjonu zezwol i okrętowi udać się na obce wody, pod brzegi zaprzyjaźnionej Lstonj*. Władze estońsk e zostały już na wfa-śc wei drodze o tern powiadonfonc; pal wo da okrętu jest w porcie gdyńsk m zamów one, prowiant na tydzień podróży przygotowany. A więc wszystko gotowe.
Okręt zaczyna drżeć i huczeć. To oddżwęki pracy maszyn i wszc-i-kich mechan zmów. przegrzewanych przed uruchom en>ęm do jazdy.
Ordynar.si oficerscy krzątała sę. Prędzej śmadanic, — odrazu po podn cs emu bandery odkotwiczc-n:e.
C/.as b cgnic szybko. Już sygnalista z mostku kr/yczy „pięć ni nut przed", podnosząc flagę, poprzedzająca codzienna okrętowa ceremonię.
Jednocześnie kerownfc maszyn, służb ście prężąc s ę przed zastępca dowódcy, melduje m:łym za-chodniopolskim akcentem swoje nie-zmenne: ..Pan e poruczniku! Mc-duję maszyny, gotów!".
Zastępca dow'ódcy obchodź1 szybkim krok cm cały okręt. odbery poszczególne meldunki, sprawdza czy wszystko jest w porządku i wreszcie, stajać przed dowódca, mcldti e: ..Panie komandorze! Melduję okret gotów do odkotw czc-n:a“. -
Jeszcze została jedna in nuta do podneseria bandery. Wszyscy oi-cerowic i cała załoga wolna od ornych prac (w kotłown ach i w maszynach) na pokładź e na zb:órce. Wreszcie doatuie z mostku okrzyk sygna/sty: „Czas upłynął".
Ofccr dyżurny koinenderuic. .Baczność! Banderę podnieś!*. Wszyscy zastygają w bezruchu, o-ficerowie salutują- Podoi cer wachtowy wykonywa na bosmańsk ul gwizdku przep sow y przeciągły św st. Dwóch marynarzy wolno i miarowo wc aga banderę na ruiowc drzewce. Czynność tę wykony wuja z powaga, granicząca niemal z nabożeństwem.
N c w tern dziw nego. Bandera iest św ctośeia dla okrętu. Będąc godłem i relkw'a całego narodu, jest ona jednocześnie sztandarem okrętu.
Bandera wojenngo okrętu odgrywa ro ę symbolu, wskazuucego wszystkim na nieug.ętość poczuc c własnego honoru i w łasnej s ły państwa. Toteż artykuł 726-ty Regula-inmi Służby Okrctowei mów', że ..Ne w olno spuścić bandery wo en-nej przed żadnym nnym okrętem wojennym, lub jukimkowick innym statk cm. z wyjątkiem potrzeby zwróceń a ukłonu, oddanego bandera".
A w ęc poranna ceremonia pod-mes:cn a bandery ukończona. Z chwiia. gdy bandera dotkneła szczytowej gałki drzewca, podoficer wachtowy ostro urywa świst, of -cer dyżurny podaje komendę „Spo-cznjl".
Natychmiast potem na rozkaz dowódcy wszystkie elektryczne dzwonki, rozrzucone po całym okręcie. d/wonia „alarm manewrowy" do odkotwiczenia.
Wszyscy pędza biegiem na swoje stanowiska. Warczy winda kotwiczna. wydajająca mokra, stalowa linę.
Bosman, manewrujący na dziobie przy podnoszeniu kotwicy. wfznos rękc do Kóry. „Kotwica nad woda!". Brzęczą dzwonki telefonu maszynowego. przenoszącego rozkazy dowmdcy do maszyn. Zakotłowała się w'oda za rufa okrętu. I oto , Podhalanin" znów w biegu.
Narazić tylko pół godz:ny marszu. Bo oto już port w Gdyni. Ne krypie ropowej rozpoznają ..Podhalanina". dla którego zamówione było paliwo. Robotnicy krzataja sie przygotowują w^eże i pompy. Po cłrwili ładuja n:etylko ten groźny i zarazem dobroczynny płyn. Akura: dobiła motorówka dostawcy towarów wolnocłowych. Z. burty na burtę przerzucała ładunek miły smaczny. Lecą „skrzynie witamin" To pomarańcze dostarczone bez o-płat celnych. łam dalej worki z ci-krem. A tam tytoń i papierosy, wreszdc trochę wina.
Wszystko to uzyskuje zało.. okrętu po cenach niskich, na zas„ dach prawa, pozwalającego okrętom. wyruszającym w dalsza podróż. zakopywać niektóre towary, zwolnione całkowicie od opłat celnych.
Ruch i pośpiech niesamowity Ścisłe oblczenie nawigacyjne nakazuje wyruszyć w' podróż o godzinie łO. Przv zastosowaniu ekono micznej szybkości, wynoszącej I* niH morskich na godzinę, czyli łr węzłów, osiągn ę sic punkty wyty czonej marszruty w oznaczonyu czasie.
Wreszcie kierownik maszyn melduje ukończenie brania ropy. FJod-oficer prowiantowy melduje załatwienie wszcłfc ch sw oich spraw. Zastępca dowódcy znów szybkim krokiem obiega całv okręt. Wszystkt gotowe do podróży.
Dowódca wraz z oiicerem nawigacyjnym na mostku, likładaja mapy. według kolejności, w iakiej będę użyte. Zastaje ich tam zastępca dow-ódcv. Krótki meldunek i znów na dźwięk elektrycznego dzwonka wszystko begnie i pędzi na swoje manewrowe stanowiska
Okręt wysuwa się z portu. Zrazu powoli, lecz wkrótce nabiera szybkości. Ped okrętu i dość mocny wiatr rozwiewają podniesiony na rei masztu sygnał. To .Podhalami" podniósł swoje flagi „rozpoznawcze". przechodząc wzdłuż burty. stojącego na kotwicy O. R. P „Bałtyk". Powiewa bowiem na nim flaga admirała, dowódcy floty.