Zizek Slavoj Witajcie na pustyni rzeczywistosci Zemsta światowych finansów


Slavoj %7ńi~ek
Witajcie na pustyni rzeczywistości1
Współczesna amerykańska paranoja jest mniej więcej taka: mieszkaniec idyllicznego
kalifornijskiego miasteczka ą synonimu konsumpcyjnego raju ą nagle zaczyna podejrzewać, że
świat w którym żyje jest nieprawdziwy, że jest przedstawieniem odgrywanym po to, by go
przekonać, że żyje w prawdziwym świecie, podczas gdy wszyscy otaczający go ludzie są aktorami i
statystami monstrualnego show.
Tak dzieje się w filmie Petera Weira ąTruman Show, w którym Jim Carrey gra
małomiasteczkowego urzędnika, odkrywającego stopniowo, że jest bohaterem 24-godzinnego
reality show: jego rodzinne miasteczko to gigantyczne studio, w którym przez cały czas obserwują
go kamery.
Podobnie jest w filmie Philipa Dicka pt. ąTime Out of Joint z 1959 roku. Główny bohater
prowadzi skromne życie w kalifornijskim miasteczku końca lat 1950 i stopniowo odkrywa, że całe
miasto jest sceną, stworzoną po to, by go uszczęśliwić...
U podłoża obu filmów leży przekonanie, że Kalifornia ą mityczna kraina rajskiej
konsumpcji póznego kapitalizmu ą jest, w samej rzeczy [w sensie hiper-rzeczywistym]
NIEREALNA, pozbawiona materialnej substancji i właściwej jej inercji.
Można powiedzieć, że Hollywood przedstawia pozorowaną rzeczywistość nie bez powodu.
Bowiem społeczeństwo konsumpcyjne samo zmienia ąprawdziwe życie społeczne w
przedstawienie, w którym nasi sąsiedzi zachowują się w ąprawdziwym życiu jak aktorzy i
statyści... W kapitalistycznym, utylitarnym, pozbawionym duszy wszechświecie następuje
dematerializacja ąprawdziwego życia, które zamienia się we własne przeciwieństwo: widmowy
show.
Tę nierzeczywistość amerykańskiej codzienności dobrze zilustrował Christopher Isherwood
posługując się przykładem motelu: ąAmerykańskie motele są nierzeczywiste! (...) bo są tak
zaprojektowane. (...) Europejczycy nie znoszą nas, bo życie zastąpiliśmy reklamą. W tej
wypowiedzi odnajdujemy cień ąkuli Petera Sloterdijka ą gigantycznej metalowej kuli,
przykrywającej i izolującej całe miasto.
Dzisiejszą postmodernistyczną predominantę zapowiadały filmy science fiction takie, jak
ąZardoz czy ąLogans Run, które przedstawiały odseparowane, żyjące w technologicznej,
higienicznej niszy grupy ludzi tęskniące za doświadczeniem prawdziwego świata i materialnego
rozkładu.
W kultowym ąMatrixie braci Wachowski z 1999 roku logika ta osiągnęła apogeum:
domniemana materialna rzeczywistość jest cyfrową projekcją generowaną przez mega-komputer,
do którego podłączeni są wszyscy mieszkańcy Ziemi. Gdy główny bohater (grany przez Keanu
Reevesa) trafia z Matrixu do ąprawdziwej rzeczywistości ą zaśmieconych ruin przypominających
Chicago po globalnej wojnie ą przywódca rebeliantów Morpheus mówi do niego ironicznie: ąWitaj
na pustyni rzeczywistości.
Czy nie to samo wydarzyło się 11 września w Nowym Jorku? Czy Nowojorczycy nie zostali
brutalnie wyrzuceni na ąpustynię rzeczywistości? Jedno jest pewne: nam ą ludziom
skorumpowanym przez Hollywood ą krajobraz i huk upadających wież WTC kojarzył się z
katastroficznymi scenami wielkich filmowych produkcji.
Gdy słyszymy, że atak był całkowicie nieoczekiwany, że był szokiem, że niewyobrażalne
1 yródło: ąMagazyn Sztuki, wersja on-line, 2001. Tłumaczenie: Beata Maciejewska.
1 / 6
Slavoj %7ńi~ek
ąNiemożliwe wydarzyło się, powinniśmy przypomnieć sobie inną równie charakterystyczną
katastrofę z początku XX wieku ą zatonięcie Titanica. To także był szok. Ale i ta katastrofa została
przewidziana przez ideologicznych fantastów, dla których Titanic był symbolem potęgi XIX-
wiecznej cywilizacji industrialnej. Czy w przypadku ataku na WTC nie jest tak samo? Media
bombardowały nas informacjami o grozbie terroryzmu a ilustrowały ją dosadnie produkcje filmowe
(poczynając od ąUcieczki z Nowego Jorku a kończąc na ąDniu Niepodległości). Tak więc to, co
nie do pomyślenia, było obiektem fantazji od dawna. W pewnym sensie Ameryka dostała to, o
czym fantazjowała. I to było największą niespodzianką.
Właśnie teraz, gdy nie okrzepła jeszcze Rzeczywistość po katastrofie, musimy pamiętać o
ideologicznych i fantasmagorycznych czynnikach determinujących percepcję owej katastrofy. Jeśli
upadek wież WTC coś symbolizuje, to na pewno nie upadek staromodnego pojęcia ącentrum
finansowego kapitalizmu. Wieże WTC reprezentowały raczej centrum WIRTUALNEGO
kapitalizmu ą finansowych spekulacji oderwanych od sfery materialnej produkcji. Niszczącą siłę
tego aktu terroru można tłumaczyć tylko w odniesieniu do przeszłości, a więc do czasów narodzin
granicy oddzielającej cyfrowe Centrum Pierwszego Świata od ąpustyni Rzeczywistości Trzeciego
Świata. Atak uzmysłowił nam, że żyjemy w wyizolowanym, sztucznym wszechświecie, który sam
generuje poczucie zagrożenia personifikowane przez złowieszczego, szykującego nam zagładę,
agenta.
Idąc tym tropem, Osama bin Laden, domniemany ąmózg bombardowania, jest
odpowiednikiem Ernesta Stavro Blofelda ą super-kryminalisty dążącego do zniszczenia całego
świata z filmowej serii Bonda. Warto zauważyć, że jedynym obrazem wytężonej pracy
(intensywnego procesu produkcji narkotyków, konstruowania rakiety, która ma zniszczyć Nowy
Jork...) jest odkryta przez Bonda sekretna kryjówka super-kryminalisty. Schwytawszy Bonda,
super-kryminalista zabiera go na przechadzkę po swojej nielegalnej fabryce. W tej sekwencji
wyczuwamy naiwną hollywoodzką fascynację realistycznością produkcji fabrycznej, a same sceny
mają w sobie coś z socrealizmu. Funkcją Bonda, co oczywiste, jest wysadzić tę całą fabrykę w
powietrze... Czy to nie jest tak ą z tymi wieżami WTC ą że nasza własna broń wobec groznego
świata Zewnętrznego obróciła się przeciwko nam?
Zagrożenia strefy bezpieczeństwa Amerykanie upatrują w ataku terrorystów z Zewnątrz.
Terroryści są ludzmi gotowymi poświęcić własne życie, ale są JEDNOCZEŚNIE tchórzami, są
niezwykle inteligentni i JEDNOCZEŚNIE barbarzyńscy. Gdy stajemy oko w oko z czystym złem z
Zewnątrz, musimy przypomnieć sobie lekcję z Hegla: w czystej Zewnętrzności rozpoznać
przedestylowany obraz Własnej esencji. (...) Jakkolwiek okrutnie by to nie brzmiało, powinniśmy
także pamiętać, że skutki ataku na Nowy Jork są raczej symboliczne. Stany Zjednoczone zaledwie
posmakowały tego, co na co dzień dzieje się na całym świecie, od Sarajewa po Grozny, od Rwandy
i Kongo po Sierra Leone. Jeśli ktoś doda do sytuacji w Nowym Jorku wyborowych strzelców i
gangi rabusiów, może zacząć rozumieć, czym dziesięć lat temu było Sarajewo.
Oglądany na ekranach telewizorów upadek dwóch wież WTC, ujawnił nieprawdziwość
ątelewizyjnych reality show, które dzieją się ąna prawdę tylko w tym sensie, że ich bohaterowie
występują na scenie ągrając samych siebie. (...) Oczywiście ąpowrót do Rzeczywistości może
przyjąć inny obrót ą prawicowi komentatorzy, m.in. George Will, natychmiast ogłosili koniec
amerykańskich ąwakacji od historii. (Oto wpływ rzeczywistości druzgocącej odosobnioną wieżę
liberalnej tolerancji i uniwersyteckich Studiów Kulturalnych). Ale jest to powrót tekstualny. Mówi
się: teraz musimy oddać cios, walczyć z prawdziwymi wrogami w prawdziwym świecie... Ale
KOMU oddać? Żaden cios sam dla siebie nie rozwiąże problemu. Uderza głupota planów ataku na
2 / 6
Slavoj %7ńi~ek
Afganistan: czy zniszczenie przez najpotężniejszy kraj świata jednego z najbiedniejszych krajów
nie będzie wymownym przykładem impotencji?
W pojęciu ąstarcia cywilizacji tkwi częściowa prawda. Spójrzmy na zaskoczenie
przeciętnego Amerykanina: ąJak to możliwe, że ci ludzie tak bardzo pogardzają własnym życiem?
Czy za tym zdziwieniem nie stoi smutny fakt, iż my mieszkańcy Pierwszego Świata nie potrafimy
nawet wyobrazić sobie publicznej czy uniwersalnej Przyczyny, dla której ktoś byłby gotów
poświęcić własne życie?
(...)
Atak ten zmienił jedno: odbudował poczucie solidarności ą widok Afroamerykanów
pomagających przejść przez ulicę starszemu Żydowi, był jeszcze kilka dni temu nie do
wyobrażenia.
Teraz, tuż po ataku, zatrzymaliśmy się w wyjątkowym czasie pomiędzy traumatycznym
przeżyciem a jego symbolicznym znaczeniem. W tych dniach, gdy zostaliśmy głęboko zranieni a
nie odczuwamy jeszcze bólu ą kwestia symboliki tych wydarzeń wciąż jest otwarta. Nie wiadomo
jaka będzie symboliczna skuteczność wydarzeń i jakie usprawiedliwione czyny wydarzenia te za
sobą pociągną. Są już pierwsze złe znaki: dzień po ataku otrzymałem wiadomość od wydawcy
gazety, która miała opublikować mój obszerny tekst o Leninie, że postanowiono odłożyć
publikację. Tekst o Leninie wydał im się niestosowny tuż po bombardowaniu. Czy fakt ten nie
zapowiada złowieszczych ideologicznych restrykcji?
Nie ZNAMY jeszcze ekonomicznych, ideologicznych, politycznych i wojennych
konsekwencji tego wydarzenia, ale jedno jest pewne: Stany Zjednoczone, które dotąd uważały się
za wyspę bezpieczeństwa, zostały boleśnie doświadczone. Reakcją obronną może być jeszcze
większa izolacja, a jej konsekwencją wzmożona agresja wobec Świata Zewnętrznego ukoronowana
paranoicznym odwetem. Amerykanie mogą również zaryzykować wyjście z izolacji. Zamiast
powtarzać ąDlaczego to stało się u nas? Takie rzeczy nie powinny mieć TUTAJ miejsca! mogą
przekroczyć fantasmagoryczny ekran oddzielający ich od Rzeczywistego świata, czyniąc mocno
spózniony krok od ąTakie rzeczy nie powinny mieć TUTAJ miejsca! do ąTakie rzeczy nie
powinny mieć miejsca NIGDZIE!.
Amerykańskie ąwakacje od historii były nieprawdą: Amerykański pokój okupiony był
katastrofami, które miały miejsce gdzie indziej.
Lekcja jaka z tego płynie jest następująca: jedynym sposobem na to, by akt terroru nie
powtórzył się TUTAJ, jest dbanie o to, by nie wydarzyło się to GDZIEKOLWIEK INDZIEJ.
Zemsta światowych finansów1
Rywalizujący z chrześcijaństwem buddyzm w stylu New Age (niemający wiele wspólnego z
właściwym buddyzmem, będący raczej swobodnym dostosowaniem różnych motywów religii
Wschodu do naszej nowej globalnej cywilizacji i kreowanych przez nią potrzeb) jest dziś obiektem
fascynacji jako sposób na zaakceptowanie rozwoju kapitalizmu finansowego i napięć związanych z
postępem technologii. Nawet reżyser George Lucas nie oparł się jego wpływowi. Świadczy o tym
ąZemsta Sithów, ostatnia część sagi ąGwiezdnych wojen, która wchodzi właśnie na ekrany kin
całego świata.
1 yródło: ąEUROPA (22) 125/05 (01.06.2005), GLOBALIZACJA, str. 8. Tłumaczenie: Michał Warchala. Pierwotnie
tekst został opublikowany w ąLe Monde Diplomatique, 2005.
3 / 6
Slavoj %7ńi~ek
Przedstawiając wreszcie w ąZemście Sithów (trzeci epizod ąpierwszej trylogii) kluczowy
moment całej sagi ąGwiezdnych wojen, czyli przemianę ąszlachetnego Anakina w ązłego Lorda
Vadera, George Lucas tworzy paralelę między jednostką i polityką. Na poziomie jednostkowym
wyjaśnienie tej przemiany opiera się na pewnego rodzaju buddyzmie w wersji pop. ąOn zmienia się
w Vadera ą wyjaśnia Lucas ą ponieważ przywiązał się do rzeczy. Nie udaje mu się oderwać od
matki ani od przyjaciółki. Nie może odrzucić przedmiotów. To przywiązanie go zaślepia. A gdy
jesteśmy ślepi, wkraczamy na drogę ku ciemnej stronie, ponieważ boimy się stracić to, co
posiadamy. W przeciwieństwie do tego nieprzyjemnego uwikłania Zakon Jedi jawi się jako
zamknięta męska wspólnota, zakazująca swym członkom wszelkich więzów, jako nowa wersja
wspólnoty Graala opiewanej przez Ryszarda Wagnera w ąParsifalu.
Wyjaśnienie polityczne owej przemiany ujawnia jeszcze więcej: ąW jaki sposób Republika
przekształciła się w Imperium? (Pytanie analogiczne do poprzedniego: jak Anakin stał się Lordem
Vaderem?). Jak demokracja przekształca się w dyktaturę? Nie dlatego, że Imperium podbiło
Republikę, ale dlatego że samo jest Republiką. Imperium rodzi się za sprawą wewnętrznego
zepsucia Republiki: ąPewnego pięknego dnia księżniczka Leia i jej przyjaciele obudzili się ze
słowami: To już nie jest Republika, to Imperium. Jesteśmy złymi ludzmi.
Błędem byłoby lekceważenie współczesnych konotacji, pobrzmiewających w nawiązaniach
do starożytnego Rzymu, które pojawiają się przy okazji tej przemiany państw narodowych w
globalne Imperium (podobne aluzje widzieliśmy ostatnio m.in. w ąGladiatorze Ridleya Scotta).
Problematykę ąGwiezdnych wojen należy umieścić właśnie w kontekście dokonującego się
niejako na naszych oczach przejścia od państwa narodowego do Imperium.
W ąGwiezdnych wojnach sporo jest wzajemnie przeciwstawnych politycznych aluzji.
Nadają one tej serii filmów ąmityczną siłę oddziaływania: wolny świat kontra Imperium Zła;
debata nad państwem narodowym przywołująca tezy Pata Buchanana albo Jeana-Marie Le Pena;
sprzeczności popychające osoby z kręgów arystokracji (księżniczka, członkowie elitarnego Zakonu
Jedi) do obrony ądemokratycznej (choć jednocześnie wewnętrznie zepsutej i znajdującej się w
stanie kryzysu) Republiki przeciw Imperium Zła; wreszcie ta zasadnicza refleksja: ąto my jesteśmy
zli.
Jak głoszą wszystkie te filmy, Imperium Zła nie leży gdzieś poza nami ą jego pojawienie się
zależy od tego, czy i jak my, ądobrzy, będziemy je obalać. To pytanie dotyczy obecnej ąwojny z
terroryzmem: w jaki sposób ta wojna odmieni nas samych?
Polityczny mit nie jest narracją obdarzoną określonym znaczeniem politycznym, lecz
pustym naczyniem, do którego wlewa się wiele różnych sprzecznych ze sobą znaczeń. ąMroczne
widmo, pierwszy odcinek ąGwiezdnych wojen, dostarcza tu kluczowej wskazówki,
przedstawiając ąchrystusowe cechy młodego Anakina ą jego matka twierdzi, że jest on owocem
ąniepokalanego poczęcia, a wygrany przez niego wyścig w widoczny sposób nawiązuje do
sławnego wyścigu rydwanów z ąBen Hura, tej ąopowieści o Chrystusie przedstawionej w taki
sposób, by zrozumieli ją XX-wieczni Amerykanie.
Ideologiczny wszechświat ąGwiezdnych wojen odsyła do pogańskiego wszechświata New
Age. Logiczne jest zatem, że centralna postać stanowi odbicie postaci Chrystusa. W wizji
pogańskiej nadejście Chrystusa jest niesłychanym skandalem. W tej mierze, w jakiej ądiabolos
(oddzielać, rozrywać) jest przeciwieństwem ąsymbolos (łączyć, jednoczyć), Chrystus sam staje się
figurą diaboliczną ą w tym sensie, że przynosi ąmiecz, a nie pokój i zakłóca istniejącą jedność.
Wedle Ewangelii św. Łukasza Chrystus miał powiedzieć: ąJeśli ktoś przychodzi do mnie, a nie ma
w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być
4 / 6
Slavoj %7ńi~ek
moim uczniem.
Trzeba pamiętać, że stanowisko chrześcijańskie jest odstępstwem od mądrości pogańskiej. U
swych początków chrześcijaństwo za najbardziej wzniosły akt uznało to, co pogańska mądrość
potępiała jako zródło zła: gest oddzielenia, rozdzielenia albo związania się z jednym tylko
żywiołem, co zakłóca całą równowagę żywiołów.
Oznacza to, że należy przeciwstawić buddyjskie (czy taoistyczne) współczucie
chrześcijańskiej miłości. Stanowisko buddyjskie jest koniec końców stanowiskiem obojętności ą
stanem, w którym wszystkie namiętności zostały wygaszone ą podczas gdy chrześcijańska miłość
jest namiętnością, której cel stanowi nadanie bytom hierarchicznego porządku relacji. Miłość jest
przemocą ą i to nie tylko w sensie bałkańskiego przysłowia ąjeśli nie bije, to nie kocha ą przemoc
miłości prowadzi do wyrwania bytu z jego kontekstu.
W marcu br. kardynał Tarcisio Bertone na antenie radia watykańskiego ogłosił deklarację
twardo potępiającą powieść Dana Browna ąKod Leonarda da Vinci, oskarżoną o to, że opiera się
na kłamstwach i propaguje błędne nauki (takie mianowicie, że Chrystus miał poślubić Marię
Magdalenę i mieć z nią dzieci). Śmieszność tego posunięcia nie powinna przesłonić faktu, że treść
tej deklaracji jest w sumie prawdziwa: ąKod Leonarda da Vinci wpisuje chrześcijaństwo w nurt
New Age ą pod hasłem równowagi między zasadą męską i żeńską.
Wracając do ąZemsty Sithów, można powiedzieć, że pozostaje wierna wspomnianym
motywom New Age nie tylko za sprawą panującego w niej ideologicznego pomieszania, ale także
za sprawą słabości narracji: przemiana Anakina w Lorda Vadera, kluczowy moment całej sagi, nie
osiąga odpowiedniego stopnia tragicznej wielkości. Zamiast skupić się na pysze Anakina, która jest
niepowstrzymanym pragnieniem działania, czynienia dobra, pójścia na całość w interesie tych,
których się kocha (księżniczka Amidala), czego konsekwencją byłoby przejście na ciemną stronę ą
pokazuje się go po prostu jako niezdecydowanego bojownika, który schodzi na złą drogę, ulegając
pokusie władzy i padając pod ciosem złego cesarza. Innymi słowy: George Lucas nie miał
wystarczającej siły, by stworzyć r e a l n ą paralelę Republika-Imperium oraz Anakin-Lord Vader.
To sama tylko obsesja Anakina na punkcie zła przekształca go w potwora...
Jakie analogie można z tego wyprowadzić? Otóż w momencie, gdy ąeuropejska
technologia i kapitalizm triumfują w skali całej planety, dziedzictwo judeochrześcijańskie jako
ąideologiczna nadbudowa wydaje się zagrożone przez atak ąazjatyckiej myśli New Age. Taoizm
staje się właśnie hegemoniczną ideologią światowego kapitalizmu. Pewien rodzaj ązachodniego
buddyzmu jest teraz przedstawiany jako lekarstwo na stres związany z kapitalistyczną dynamiką.
Miałby nam pozwalać oderwać się, zachować wewnętrzny spokój i funkcjonowałby w
rzeczywistości jako jej doskonałe ideologiczne dopełnienie. Ludzie nie są już zdolni dostosować się
do tempa technologicznego postępu i towarzyszących mu społecznych wstrząsów. Wszystko dzieje
się zbyt szybko. Nawiązanie do taoizmu albo buddyzmu wskazuje wyjście z tej sytuacji. Zamiast
przystosowywać się do tempa transformacji, warto raczej zrezygnować i ądać się ponieść,
zachowując dystans.
Kuszące byłoby nawet wyciągnięcie przy tej okazji starej marksistowskiej kliszy religii jako
ąopium dla ludu, jako wyobrażonego dodatku do ziemskiej nędzy. ąZachodni buddyzm okazuje
się więc najbardziej efektywnym sposobem pełnego uczestniczenia w kapitalistycznej dynamice
przy zachowaniu pozorów zdrowia psychicznego.
Jeśli potrzebny byłby dodatkowy kontekst dla trzeciej części ąGwiezdnych wojen, mógłby
nim być film dokumentalny Alexandra Oeya ąSandcastles. Buddhism and Global Finance (ąZamki
na piasku. Buddyzm i globalny system finansowy), cudownie wieloznaczny wskaznik naszej
5 / 6
Slavoj %7ńi~ek
trudnej sytuacji ideologicznej, w którym przeplatają się komentarze ekonomisty Arnouda Boota,
socjolog Saskii Sassen oraz nauczyciela buddyzmu tybetańskiego Dzongara Khyentse Rinpoche.
Sassen i Boot dyskutują o zasięgu, władzy i efektach światowego systemu finansowego.
Mówią o tym, jak rynki kapitałowe mogą w ciągu kilku godzin podnieść albo zniszczyć wartość
całych społeczeństw czy gospodarek. Rinpoche przeciwstawia ich apokaliptycznym rozważaniom
medytacje na temat natury ludzkiego postrzegania: ąUwolnijcie się ą zachęca ą od więzów z tym,
co jest tylko percepcją, a nie istnieje w rzeczywistości. W odpowiedzi Sassen zaznacza:
ąŚwiatowy system finansowy jest zasadniczo całością, na którą składają się ciągłe ruchy. Wszystko
tu pojawia się i znika.
W wizji buddysty niezwykły wzrost światowego bogactwa finansowego jest iluzoryczny,
odcięty od obiektywnej rzeczywistości, od ludzkiego cierpienia, które wywołują transakcje
zawierane w halach giełdowych i salach posiedzeń zarządów niewidocznych dla większości z nas.
Jakiż mógłby być lepszy dowód na brak substancjalnego charakteru rzeczywistości niż gigantyczna
fortuna, która może zostać zredukowana do zera w ciągu kilku godzin? Dlaczego żałować tego, że
spekulacje na rynku kontraktów terminowych są ąodcięte od obiektywnej rzeczywistości, skoro
ontologia buddyjska głosi, że nie ma ąobiektywnej rzeczywistości?
Ten dokumentalny film dostarcza więc klucza do ąZemsty Sithów. Krytyczna lekcja do
zapamiętania jest następująca: nie powinniśmy angażować się duszą i ciałem w kapitalistyczną grę,
ale zarazem możemy to robić, zachowując jednocześnie dystans wewnętrzny. Kapitalizm stawia nas
bowiem wobec faktu, że przyczyną naszego zniewolenia nie jest obiektywna rzeczywistość jako
taka (bo ona nie istnieje), lecz nasze pragnienie, chciwe pożądanie rzeczy materialnych i nadmierne
przywiązanie do nich. W konsekwencji pozostaje nam jedynie zrezygnować z pragnienia i przyjąć
postawę wewnętrznego pokoju.
Nic dziwnego, że taki buddyzm-taoizm może funkcjonować jako ideologiczne dopełnienie
liberalnej globalizacji: pozwala nam uczestniczyć w niej przy zachowaniu cały czas wewnętrznego
dystansu. Owszem ą bądzmy kapitalistami, ale oderwanymi, w stylu zen...
6 / 6


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Zizek Slavoj Społeczeństwo obywatelskie, fanatyzm i rzeczywistość digitalna
Zizek Slavoj Lenin zastrzelony na Dworcu Finlandzkim Spowiedz zatwardziałego leninisty
286 Ustawa o udzielaniu cudzoziemcom ochrony na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej
Żiżek Slavoj lacn
Zizek Slavoj Geje w Iraku Obrońcy wiary Pięć lat wojny z terrorem
Bajm Nie ma wody na pustyni (1785)
Zizek Slavoj Cios w imperium Lewica wobec Eurokonstytucji
Nie ma wody na pustyni Bajm
Moja Dusza jak jelen na pustyni zywej wody chce
Zizek Slavoj Tybet w więzieniu marzeń
STATUS UCHODŹCY JAKO FORMA OCHRONY PRAW CUDZOZIEMCÓW NA TERYTORIUM RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

więcej podobnych podstron