125
poskręcane, żałobne, drętwiejące z B długą, długą zimę...
^jesień to była, rodzona matka zimy” (J 97—99).u
Cechy stylistyczno-językowe takiej struktury narracyjnej łatwo opisać. Charakteryzuje ją skomplikowana składnia, oparta na różnych odmianach hipotaksy, a więc składnia w gwarach nieobecna. Występują eksklamacje liryczne i konstrukcje będące na pograniczu aforyzmu („Jesień to była, rodzona matka zimy”), a więc konstrukcje bardzo dalekie od znamiennych dla gwary prowerbializmów. Zjawiają się łańcuchy wyobrażeń, które człowiek wsi gotów uznać za obraź-liwe dla swych przekonań: dni jak hostie. I chociaż wciąż mowa o wsi, wtopionej w pejzaż i czas jesienny, tylko nieliczne elementy słownictwa podtrzymują z,nią łączność: przyśpiewki, ptaków piukanie, odpocznienie. Bardziej jednak te wyrazy są cytatem spoza własnego języka narratora aniżeli ogniwem wewnątrz owego języka.
Tego wcielenia narratora chyba nie wystarczy nazwać „poe-tycko-inteligenckim”, chociaż określenie takie nie jest błędne. Prezentowana przez owego narratora struktura stylistyczno-- językowa wyraźnie leży w obrębie liryczno-nastrojowo-opi-sowej poetyki okresu Młodej Polski. Dlatego dobitniej omawianą postać narratora można nazwać: stylizator młodopolski. Jakie sfery rzeczywiście uruchamiane w Chłopach ten stylista obsługuje, o tym za chwilę.
Lecz w tym samym rozdziale, na św. Kordulę (22 października), całe Lipce wyjeżdżają na ostatni przed Godami jarmark w Tymowie. Jesteśmy na rynku. Kto inny teraz opowiada. Ktoś swoimi horyzontami ściśle przylegający do horyzontów i doświadczenia lipeckich chłopów. Podobnie jak w Panu Tadeuszu z horyzontami szlacheckiego zaścianka w ścisłej pozostawał zgodzie górujący w tym poemacie „gawędziarz powiatowy”.
„A wszędy, na wozach, pod ścianami, wzdłuż rynsztoków,
wolna
Chłopów na podstawie wydania: Pism
nowego odczytania sChłoPó^
W wielkich zegarach epickich wystarczy położyć dłoń' nie na którejkolwiek z dźwigni czy kół, a rychło docięci do obrotów dalszych. Dotyczy to również struktur nar3 nych w Chłopach oraz ich działania w obrębie tej poJ W tym cyklu dają się wyróżnić co najmniej trzy oddzj? struktury narracyjne, trzy wcielenia narratora, przy ^ każde z tych wcieleń obsługu je inną część dzieła i pełni % bec tego funkcję niewymienną w stosunku do dwu pozoajjj łych struktur narracyjnych. Jeszcze prościej można mówjj
0 trzech stylach pisarskich w Chłopach.
Autorka jedynej dotąd monografii Chłopów, Maria Rzeuska, wskazuje, że w tym cyklu powieściowym widnieją dwa style narracyjne, które obsługują w nim dwie odmienne sfery rzeczywistości:
styl relacyj bohaterów, owych rozmów, nosił wybitne piętno realizmu, «chłopskości», styl opisów zaś w przeważa- • jącej części był nastrojowy, maksymalistyczny, hiperboliczny i metaforyczno-symboliczny, a więc klasycznie poetycko-in-teligencki.” 10
Weźmy próbki tych dwu stylów, i to możliwie blisko siebie położone w tekście dzieła. Oto początek rozdziału w tomie Jesień, ulokowanego kalendarzowo w drugiej połowie października. Bez wstępnego komentarza od razu wiadomo, który z narratorów w ową jesień wprowadza czytelnika i czym się cechuje odpowiednia struktura narracyjna:
„Jesień szła coraz głębsza.
Blade dnie wlekły się przez puste, ogłuchłe pola i przymierały w lasach coraz cichsze, coraz bladsze —• niby te święte hostie w dogasających brzaskach gromnic. [...]
Hej! Jęsieó to była, późna jesień!
1 ani przyśpiewków, ni pokrzyków wesołych, ni tego ptaszków piukania, ni nawoływań nie słychać było we wsi — nic, jeno ten wiatr pojękujący w strzechach, jeno te dżdże
u M. Rzeuska, „Chłopi” Reymonta, Warszawa 1950; s. 1S6—107.
Chłopów* Reymonta
iakoby szkliwem po szybach, i to głuche, wzmagające ®^,Crfnia bicie cepów po stodołach.
* "Umartwiały równo, jako te pola okólne, co wyczerpane, •odarte, w odpocznieniu leżały i cichości tężenia; jako