Miłujących uciekali od egzystencji — tego chaosu nie upo. rządkowanych zdarzeń, nieczystego strumienia żywiołu — w sfery idei, gdzie kwitła odwieczna harmonia, ład i porządek, Nowe postegzystencjalistyczne mydlenie burzy się na taki esen-tjalizm, uznajemy go za wygodnictwo. Za łatwą iluzję po. knłwiis eskapistów, za samousprawicdliwianie się z nieobecności w historii.
'Wydany w 1902 r. tom W mroku gwiazd wywołał doić mieszane reakcje. Oprócz głosów życzlnyych (Ortwin, No-pisanoo mm .dość krytycznie, zarzucając mejasiróść,
mezrcnumlałośc (SEcEaT^Janik). " -—~---,
MidŻlK który — przypominamy — zdobył duże-aiznanif Stwi n iii j i iiijiii Marcinem Lubą (1896) oraz drugą nagrodę na konkursie „Czasu” w 1896 r. za wykarmioną chlebem upatriotycznicnego pozytywizmu, a więc prawie BMMWlfcich zadowalająca _Nauczycielkę (bliską łazynkę SilącAi IMhpBnyfciego) — wystąpiłjuż W
MC znalazł jednak ««kl wpczach wielu krytyków, B także i publiczności: autor skarżył się po łatach, żelpriedahe egzemplarze nie pokryły kosztów nakładu (por. Kilka słów wsSffnych do Bazilissj Tcofanu, Kraków 1909). Wiersze za-warte w tym zbiorze stanowiły widocznie zjawisko zbyt nowe; nie bardzo umiano włączyć je w dotychczasową tradycję po-etycką — stąd zarzut niezrozumiałości. Po wielu latach kry-tyka dopatrzy się w nich prekursorskich wobec ekspresjonizmu czy aadrealizmtł rozwiązań.
Wiemy już, ie te wiersze nie ciążą ku zamkniętej i odgraniczmy ptzedmiotowośd. która cechowała lirykę pamasizującą. Poematy oparte na estetyce kontemplacji dążyły do jak największego związania wszystkich elementów, do zagęszczenia wzajemnych „odsyłaczy”, do „odmiany” tego samego tematu V różnych wariacjach wewnątrz poematu, słowem, do tematycznej jednolitości, której wzorem (odległym być może) były pjjtHSB opisowo-epickie prezentujące jedność fabuły, konsek-tny rozwój wprowadzonego na początku wątku, ale także,
jak się zdaje, tradycja retoryki ucząca budować związaną —* także intonacyjnie zrównoważoną — wypowiedź na określony temat, rozwijany i modelowany według pewnych reguł.
Otóż te wszystkie reguły Miciński lekceważy, a jeśli nie odrzuca ich zupełnie, to przytłumia. Buduje swoje teksty według zasady izolowanych eksplozji tematycznych. Nie jest to już „zaokrąglony”, zakończony, odgraniczony od chaosu ze-'wnętrznego przedmiot kontemplacji — konstrukcja utrzymująca się wewnętrzną równowagą ódpowiedmo powiązanych i w widoczny sposób do siebie się mających części.
—--Ptrezj^Micmskiego -^ja^pówićdżMiŚmy*^- staje się sze- \ regiem izolowanych wątków tematycznych. Ciąży ku bezspóp*4 ńikowosci óbok siebie stojących zdań. Nawet jeśli u podłoża Syypowiedzi leży jakiś związany ciąg narracyjny, to przecież rozpada się on na wyodrębnione fragmenty, zatrzymane w uteraźniejszeniu, jak owa eleacka strzała nieruchomiejąca w szeregu poszczególnych punktów. Związana ciągłość zmienia się w sukcesywne „teraz” — podkreślane często czasem teraźniejszym fragmentów narracyjnych, jest to więc wymiana nieruchomych obrazów.
Trzeba przy tym pamiętać, że szereg izolowanych wątków tematycznych u Micińskiego funkcjonuje właśnie jako szereg rozerwany, podczas gdy we wzorcu muzyczno-nastrojowym (‘śyiidnimicznym) — np. Deszcz jesienny Staffa — elementy różnorodne ulegają daleko idącemu ujednoliceniu, w dużej mierze wskutek działania upodobniającej melodii wiersza. Oto przykład asymilacji różnych wątków tematycznych u Staffa;
Męczą mię jakieś mary pełne ciemnej złości,
Nad martwym swoim płodem plącze położnica... Zaraza weszła w chaty śpiące na równinie...
Po rzece trup dziewczyny pohańbionej płynie...
(%ła chwila)
23