Jan Paweł II wskazały że umiłowanie ojczystej kultury i historii, umiłowań^ specyficznych wartości, które stanowią o miejscu naszej Ojczyzny w wielkiej rodzinie' narodów, umiłowanie rodaków — ludzi mówiących tym samym językiem i odpowiedzialnych za tę samą wspólną sprawę, której na imię Ojczyzna, jest jedną z ważniejszych wartości człowieka i społeczeństwa.
Mówiąc o misji współczesnego Kościoła Jan Paweł II podkreślił, że widzi ją w owocnej służbie sprawie jedności i pojednania we współczesnym świecie, sprawie pokoju.1 __________ ~ —----
To prawda, w streszczeniu tym występują pewne elementy stylistyczne, które pozwoliłyby się domyślać, że referuje się przemówienie osoby duchownej, choćby wywodzące się z tradycji retoryki kościelnej „umiłowanie”. Jednakże język mówiącego podlega tu znacznej redukcji, zostaje w dużej części zatarty i odbarwiony. Pod wieloma względami. Przede wszystkim, jak już wspomniałem, odrzucony został kontekst symboliki religijnej. Bądźmy jednak wyrozumiali i przyjmijmy z dobrą wiarą, że mogła ona nie przyciągać uwagi autora sprawozdania publikowanego w „Trybunie Ludu”. Uznajmy przeto, że miał on prawo zajmować się wyłącznie tym, co jest ważne dla czytelnika nie interesującego się problematyką religijną. Jednakże nawet przyjmując takie założenie, nie sposób nie stwierdzić, że streszczenie to nie jest sprawozdaniem, które dawałoby adekwatne wyobrażenia o tym, co Papież powiedział. Nie jest, bo wszystko, co uwzględniono w streszczeniu, to jedynie szlachetne ogólniki. Ogólnikowość ta nie jest bezinteresowna. Jak się zdaje, stanowi ona wynik konsekwentnie stosowanej techniki propagandowej.
Technika ta to sugerowanie czy — w przypadkach drastyczniejszych — narzucanie tożsamości, to dążenie do przekonania czytelnika, że Papież w istocie mówi to samo, co od dawna w Polsce Ludowej oficjalnie się głosi, że istnieje tu zasadnicza wspólnota myśli i języka. Tendencja ta wyrażała się bezpośrednio w komentarzach interpretujących, zwłaszcza tych, które miały podsumować papieską wizytę, jednakże nie ograniczała się do nich. Stanowiła czynnik organizujący także stylizację faktograficzną. Narzucanie tożsamości miało u odbiorcy wywołać wrażenie, że — mimo takich czy innych różnic — w sprawach zasadniczych istnieje wspólne uniwersum myśli i postaw, że czynnik łączący dominuje i ma zasadnicze znaczenie. Manipulacja utożsamiająca zmierzała ku dwóm celom równocześnie. Z jednej strony zadaniem jej było osłabienie wymowy głoszonych przez Papieża idei, osłabienie przez sprowadzenie do tego, co już od dawna znane z innych źródeł i oparte na innych autorytetach. Z drugiej zaś strony jej cel stanowiło utwierdzenie dyskursu propagandowego w jego dotychczasowej postaci,
^mocnienie go — papieskim autorytetem. Patrzcie i słuchajcie: głowa Kościoła katolickiego mówi to samo, co my od lat wam przekazujemy, możecie więc nam wierzyć, głoszone przez nas prawdy mają charakter uniwersalny i są wyznawane przez największe autorytety moralne współczesnego świata — niezależnie od różnic światopoglądowych.
^Dążenie do utożsamienia, a więc — narzucenia przekonania, że Papież j^wi to samo, co my od dawna głosimy, wyrażało się przede wszystkim w selekcji wątków, jakie w streszczeniach referowano, w swoistym rozłożeniu akcentów. Tak na przykład z upodobaniem informowano o wszystkim, co papież powiedział na temat pracy, dążąc do zasugerowania, że w tej materii jego koncepcje pokrywają się w pełni z praktykowaną w Polsce dydaktyką sp^eczną. Podobnie przekazywano jego wypowiedzi o pokoju, chcąc przekonać czytelnika, że to wszystko, co na ten temat w Polsce powiedział, w pełni pokrywa się z koncepcjami polskiej polityki zagranicznej (i w domyśle: całej wspólnoty socjalistycznej). Niewiele miejsca poświęcono temu, co Papież mówił na temat historii Polski, jej wizja niemakcałkowicie znikła w relacjach prasowych. Uczyniono wyjątek jedynie dla wątków mar-tyrologicznych.
Narzucanie tożsamości najpełniej jednak wyraziło się w podejmowaniu sprawy jedności. „Jedność” była jednym z głównych haseł propagandowych Gierka, być może nawet najważniejszym i najkonsekwentniej eksploatowanym. Wypłynęło ono także w związku z wizytą Papieża, wypłynęło już u samego początku, w tekstach przygotowawczych. W „Trybunie Ludu” na tydzień przed wizytą ukazał się obszerny artykuł Ryszarda Wojny; z pozoru nie ma on nic wspólnego z tym wydarzeniem, w istocie jednak w pełni się do niego odnosi. Wojna snuje rozważania semantyczne nad znaczeniem słowa, by dojść do konluzji, że jedność Polaków, ukształtowaną przez partię, uosabia Edward Gierek, który „położył szczególny akcent na jedność ludzi oddanych ojczyźnie, poszerzając jednocześnie zakres jej działania, czyniąc jej przedmiotem dążenia nurtujące społeczeństwo”
W dniu przybycia Papieża ukazał się w „Życiu Warszawy” artykuł Adama W. Wysockiego, w którym padły takie zdania:
Polska dzisiejsza jest krajem pracy, budowy, rozwoju, rozwiązywania wielu historycznie nagromadzonych problemów społeczno-gospodarczych. (...) Zbudowaliśmy socjalistyczne państwo, silne jednością Polaków, skupionych wokół programu partii, programu, którego celem nadrzędnym jest pomyślność Polski i każdego z jej obywateli. Mamy prawo do dumy z naszych osiągnięć.2 3
81
„Trybuna Ludu** nr 130 z 6 VI 1979.
11R. Wojna Droga do jedności, „Trybuna Ludu” nr 120 z 25 V 1979.
A. W. Wysocki Doniosia wizyta, „Życie Warszawy" nr 127 z 2—3 VI 1979.