V;A/ M
Sylwetkę na Całunie wyraźnie widać dopiero w negatywie
uważają, że z Palestyny poprzez Turcję mógł jakoś trafić do Konstantynopola, gdzie przez lata był czczony jako Mandylion - obraz głowy Chrystusa, najświętszy zabytek wschodniego chrześcijaństwa. Mandylion przepadł podczas rzezi Konstantynopola, dokonanej przez krzyżowców w 1204 roku. Mógł wówczas trafić w ręce np. jakiegoś przodka rycerza de Charny
Jeśli tak, należałoby przyjąć tezę, że Całun był w tym czasie specjalnie złożony (zdaniem niektórych przez Apostołów) tak, by widoczne było jedynie odbicie głowy Chrystusa a rozwinięto go dopiero we Francji.
8 STRONA, KSIĘGA VIII
Naukowe badania Całunu rozpoczęły się w roku 1898, kiedy to włoski fotograf amator Secondo Pia zrobił pierwsze zdjęcia. Wywołując klisze, Pia zauważył, że obraz Całunu widoczny jest dużo wyraźniej w negatywie niż w rzeczywistości. A całkiem niedawno, podczas komputerowej analizy, okazało się, że postać na Całunie jest odwzorowana trójwymiarowo.
Od tego czasu powstawały coraz to dziwniejsze hipotezy. Jedna z nich np. mówiła, że Całun mógł spowijać ciało jakiegoś rycerza, ukrzyżowanego przez Sara-cenów na przełomie XIII i XIV wieku. Jednak próby uzyskania podobnego odbicia poprzez owijanie białym płótnem zabalsamowanych nieboszczyków zakończyły się fiaskiem.
Wielu zwolenników ma teoria, że Całun po prostu namalowano. Przyjmując jednak, że jest on średniowiecznym fałszerstwem, trudno sobie wyobrazić, jak fałszerz w XHI czy XIV wieku potrafiłby przedstawić na tkaninie fotograficzne (500 lat przed wynalezieniem fotografii) i trójwymiarowe odbicie ludzkiego ciała i to przy użyciu technik, których do dziś nie rozszyfrowano.
Nie była to na pewno zwykła farba olejna, bo w warunkach, w jakich przechowywano Całun, dawno by popękała i odprysła. Takich śladów nie ma na całym płótnie, jest to obraz idealnie jednorodny, bez faktury, nawet przy bardzo dużym powiększeniu.
Obraz na Całunie jest ponadto doskonale realistyczny - potwierdzają to zgodnie wszyscy anatomopatologowie - a w taki sposób w średniowieczu nie malowano. O przedstawienie szczegółów anatomicznych pokusili Się dopiero artyści w XV wieku.
Poza tym na obrazie realistycznym zawsze można wskazać kierunek oświetlenia oraz punkt widzenia artysty. W przypadku Całunu nie można wskazać kierunku padania światła, po prostu go nie ma. Zaś punkt widzenia jest jeszcze dziwniejszy - hipotetyczny malarz musiałby patrzeć z wysokości około pięciu, metrów, by mieć w polu widzenia całość. Na dodatek Całun przedstawia obraz ciała widziany z przodu i z trylu, i oba idealnie do siebie pasują, co wyklucza np. możliwość poruszenia modela po sporządzeniu któregoś z nich.
Niektórzy badacze sugerują zastosowanie jakiejś bardzo prymitywnej fotografii na płótnie (tzw. proto-fotografii), wydaje się to jednak nieprawdopodobne.
Na początku lat 90. historyk sztuki z RPA Nicholas Allen przeprowadził udany eksperyment, naświetlając przez kilka dni płótno nasączone roztworem soli srebra, na które padał obraz kukły, wiszącej w silnym świetle słonecznym. Otrzymany obraz był zadziwiająco podobny do tego z Całunu, z istotną jednak różnicą: na tej pro-tofotografii doskonale widać kierunek oświetlenia.
Wielu „rewelacyjnych” odkryć na temat tajemniczego pochodzenia Całunu nikt nigdy nie potwierdził, jak choćby wykrycia śladów DNA czy grupy krwi AB, lub rzekomych odbić kilku rzymskich monet. Podobnie ma