Tego doskonałego dnia, gdy wszystko dojrzewa i nie tylko winne grono przybiera brązową barwę, promień słońca padł mi właśnie na moje życie: spojrzałem wstecz, wyjrzałem w przód, nigdy nie widziałem tak wielu tak dobrych rzeczy naraz. Nie na darmo pogrzebałem dziś swój rok czterdziesty czwarty, mogłem go pogrzebać - co było w nim życiem, ocalało, jest nieśmiertelne. Przewartościowanie wszystkich wartości, Dytyramby dio-nizyjskie i. dla wytchnienia, Zmierzch bożków. Wszystko to dary bieżącego roku, a nawet jego ostatniego kwartału! Jakże nie miałbym być wdzięczny całemu swemu życiu?! tak oto opowiadam sobie swe życie.
DLACZEGO JESTEM TAK] MĄDRY
Szczęście mojego istnienia, jego wyjątkowość polega może na jego nieszczęściu: by rzecz wyrazić w formie zagadki, jako swój ojciec już umarłem, jako swoja matka jeszcze żyję i się starzeję. To podwójne pochodzenie, niejako od najwyższego i najniższego szczebla drabiny życia - decadent i zarazem początek - to, jeśli w ogóle cokolwiek, wyjaśnia ową neutralność, ową wyróżniającą mnie bezstronność w stosunku do wielkiego zbiorczego problemu życia. Mam czulszy niż ktokolwiek z ludzi węch na oznaki wschodu i upadku, jestem w tej mierze nauczycielem par excellence - znam jedno i drugie, jednym i drugim jestem. Mój ojciec zmarł w wieku 36 lat: był delikatny, miły i wątły jak istota przeznaczona tylko do tego, by przeminąć - raczej życzliwe wspomnienie życia niż samo życie. W tym samym roku jego życia, w którym życie to gasło, gasło też moje: w wieku 36 lat doszedłem do najniższego punktu swych sił witalnych - żyłem jeszcze, ale widząc ledwie trzy kroki przed sobą. W 1879 r. złożyłem swoją bazylejską profesurę, przeżyłem łato w St. Moritz niczym cień. a zimę, najmniej słoneczną zimę swego życia jako cień w Naum-burgu. To było moje minimum - wówczas to powstał Wędrowiec i jego cień. Niewątpliwie, znałem się wtedy