40 I ,iv Jhaw
miana materii, możliwość' |)n)«WlUM)i* sobie dużyvh, a nawęt ogromnych ilości siły. Matu |HM<i oczyma pr*> padek. te pewien upiważony, swsłbodlł) duch
wskutek samego tytko Kuku \uhtelnocci tiiMynklu klimaty c-on-ęo stał mc umysłem ciasnym, skuu/omm. spe cjalista i malkontentem ł w poszedłby m w siady tego przypadku. gdyby choroba tuc przy wiodła mnie do rozumu. tło namysłu nad rvszumem w t/ec/y wicu wet Icnu. gdy dzidki długiemu c«kkaiu wpływy klimatyczne i mctcorołogtczae oderyturę * sobie tak na takim* Ku dzo precyzyjnym i tueiaawłaym piynałne • tuż pod* ens krótkiej psMty np z lurynu do Mediolanu tizu* logicznie syfaczam na \ołwc znuany stopnia wilgotności powietrza, tc iputt my śl< o rym oto puciiiliaim fakcie, u moje tyce U po ostatnie dziesięć lat. lal ptutcydi śnuercia. toczyło sic wyłącznie w nieodpowiednich i dła mnie wręcz zakazanych mic)vc«ch. Nambtirg. Scłmłptoru. w opie Turyngia, ł.ipsk. Bary* lea - dez rtuersc tauinych dU mej fizjologii. Jeśli /. całego swego dnecinstwa i całej młodości nic mam w ogóle ładnych miłych wspomnień, to głupstwem byłoby doszukiwać sic tu jnłirh „morałnych" przyczyn - na przykład, mewątpłiwcęo zresztą- braku odpowiedniego towarzystwa, bo brak ten istnieje nadal, tak jak istniał zawsze, ale rac przeszkadzał mi on być wesołym i dzielnym. Ta niewiedza tn pkyuoiofeicis - ten przeklęty „idc-aiizm" — jest zasadniczą faudnością w mym życiu, czymś w mm zbędnym i głupim, czymś, z czego nie wyrosło nic dobrego i co nic znajduje żadnej rekompensaty, żadnego zadośćnczyrdenia Skutkami tego „idealizmu” wyjaśniam sobie wszystkie pomyłki, wszystkie wielkie Tiiłylrmii1 instynktu i wszystkie ..skromności” z manowców zadania mego życia, to na przykład, że zostałem
nlnin|’!nii c/emu nic przynajmniej Ickur/cm lub czymkolwiek otwierającym oczy? W mym bu/.ylejskirn okresie eulą moją duchową dietą, włączywszy podział dnia, było donkonide be/nonsowne marnotrawstwo nadzwyczajnych sil Ik'7 jakiegokolwiek pozyskiwania sil na pokrycie tego zużyciu, Iw/ /ustnnuwianiu się nawet mul tym zużyciem i uzupełnianiem. Mrukowato jakiejkolwiek subtelniejszej jaźni, jakiejkolwiek pieczy jakiego* władczego instynktu. było to rówńttnic (Jo kogokolwiek, „bczosobistość”. /upomnienie o własnym dystansie - coś. czego nic mogę sobie wybaczyć. Gdy byłem już prawie u kresu, wskutek tego. żc byłem już prawic u kresu, zacząłem się zastanawiać nad (a fundamentalną bczrozumnością swego życia nad ..idealizmem". Dopiero choroba przywiodła mnie do rozumu. _
Wybór w zakresie pożywienia: wybór klimatu i miejsca - trzecie, w czym za żadną cenę nie można się pomylić, to wybór własnego sposobu odpoczywania. Również tutaj, zależnie od stopnia, w jakim duch jest sui generjs, granice lego, co mu dozwolone, to znaczy tego. co użyteczne, są mniej lub bardziej wąskie. W moim przypadku wszelkie czytanie nałeży do moich rozrywek, a więc do tego, co mnie odrywa ode mnie, co mi pozwala przechadzać się po cudzych naukach i duszach - czego nie biorę już poważnie. Czytanie daje mi odpoczynek właśnie od mojej powagi. W okresach głęboko pracowitych nie widać przy mnie książek: strzegę się przed tym, by ktoś mówił w pobliżu mnie lub wręcz myślał. A tym przecież byłoby czytanie... Czy zauważono w ogóle, że przy owym dogłębnym napięciu, na jakie brzemienność skazuje ducha i zasad-