129
Platuga pum iu:«muwiiirm
Moje pojęcie im moralisty zawiera w sobie /.is.ui niczo dwa zaprzeczenia. IV pierwsze neguje typ c*łtv wieka uchodzący dotąd /a uąjwyiszy, typ ludzi do-brych, życzliwych, dobroczynnych: po dntgic neguję pewien rodzaj moralności, która rapanów ala jako moralność pa* *xtvłic*cr moralność (froidrm r a Kon-kretniej mówiąę, moralność chrześcijańska Można by tę druga negacje uznać za decydującą. bo przypisanie nadmierne;, wagi dobru i życzliwości uważam iu/. »*gOl-aie b*orąc. za '■kotek decaJemce. za »\biaw słabości. za nie do po«vXizenu z rozkwitającym i atirmats wnsm ży-ciem: warunkiem afimucji jest negacja i niszczenie Zatrzymam się najpierw przy psychologu człowieka dobrego. Aby ocenie, ile jest wart dany typ człowieka, trzeba obliczyć koszta jego utrzymana trzeba znać jego warunki bytowe. Bytowe warunki dobrych stanowi kłamstwo - inaczej mówiąc, nieusuwalna niechęć do zobaczenia, jaka z istoty jest rzeczywistość, mianowicie nie taka, by zawsze wyzwalać życzliwe instynkty, a tyra bardziej nie taka. by podobały- jej się ciągłe ingerencje krótkowzrocznych, dobrodusznych rąk. Uważane nędzy wszelkiego rodzaju za wadę. za coś, co trzeba usunąć, jest niaiserie par excelUnce. ma. mówiąc ogólnie, fatalne skutki, jest dolą głupoty - czymś niemal tak głupim jak chęć likwidacji złej pogody ze współczucia dla ubogich... W wielkiej ekonomii całości okropicasiwo realnego świata (w uczuciach, pożądaniu, woli mocy ) jest nieporównanie bardziej konieczne niż owa forma małego szczęścia, tak zwana „dobroć”; trzeba doprawdy sporej pobłażliwości, by dobroci, warunkowanej przez zakłamanie instynktu, w ogóle przyznać jakieś miejsce. Będę miał znakomitą okazję do wykazania nie-/.miernie szkodliwych dlii całej historii skutków optymizmu, tego wyrodku homtnes opiiini. Zaratustra, pierwszy, który pojął, że optymista jest równie dfcadent jak pesymista, u może odeń nawet szkodliwszy, powiada: dobrzy ludzie nigdy nie mówią prawdy. Fałszywych brzegów i schronień uczyli was dobrzy; wśród kłamstw dobrych byliście poczęci i ukryci. Wszystko jest przez dobrych do cna skłamane i wykrzywione. Nu szczęście świat nic jest zbudowany na instynktach, w których właśnie tylko owo dobroduszne bydło stadne znalazłoby swe ciasne szczęście; wymóg, by wszystko stało się „dobrym człowiekiem”, zwierzęciem stadnym, niebieskooką, życzliwą, „piękną duszą” - łub, jak życzy sobie pan Herbert Spencer, czymś altruistycznym - oznacza odebranie istnieniu jego wielkości, oznacza kastrację ludzkości i sprowadzenie jej do ubogiej chińsz-czyzny. I tego próbowano! To właśnie zwano moralnością... W tym sensie nazywa Zaratustra dobrych „ostatnimi ludźmi" i „początkiem końca”, przede wszystkim zaś uznaje ich za najszkodliwszy rodzaj człowieka, bo żyją zarówno kosztem prawdy, jak kosztem przyszłości.
Dobrzy - ci nie umieją tworzyć, są zawsze początkiem końca -
- ukrzyżują każdego, kto wypisuje nowe wartości na nowych tablicach, sobie złożą w ofierze przyszłość, ukrzyżują całą przyszłość człowieka!
Dobrzy - ci byli zawsze początkiem końca...
I jakąkolwiek szkodę mogliby uczynić potwar-cy świata, szkoda dobrych jest szkodą najszkodliwszą.