■
Johna Locke’a"* i George’a Berkeleya"9, którzy stanowczo kojarzyli to pojęcie z różnymi aspektami nauk matematycznych, zwłaszcza z fascynacją nieskończenie małymi i nieskończenie wielkimi wymiarami. (W romantyzmie wątki Poprzez nieskończoność te podejmie Novalis). Poprzez nieskończoność odkrywamy Boga na nowo,
pogodzeni już z nowożytnym światem. A Bóg ukazywany w perspektywie nowo. pogodzeni już , . . . ... ./ 99 . . , , .
z nowożytnym światem. kosmicznego wymiaru staje się coraz częściej tematem artystycznym. Angielski
poeta metafizyczny notuje:
Gdy patrzę w niebo, od gwiazd rojne,
Które tak blask nasyca,
Że nocne mroki, klejnotami strojne,
Niczym etiopska są oblubienica,
Dusza, na skrzydłach wy dźwigana,
Prosto w niebiosa wzlata,
By odczytywać tajemnice Pana
Na kartach wielkich ksiąg gwiezdnego świata.
Albowiem jasne firmamenty Niemilczącym płomieniem Buchają przecież: Stwórca nieobjęty Przemawia przez nie Swym własnym imieniem"0.
u® Zob. J. Locke, Rozważania dotyczące rozumu ludzkiego, 1.1, przeł. B. J. Gawęcki szawa 1955, s. 285-286 i n.
19 Zob. G. Berkeley, O tym, co nieskończone, przeł. E. Kobyłecka, „Principia” V (2001), s. 9-13.
120 W. Habington, Nox nocti indicatscientiam, w: S. Barańczak, Antologia angttiskir,poezji
metafizycznej XVIIstulecia, s. 291.
Oczywiście, jeszcze nikt z ówczesnych uczonych ani filozofów jawnie file głosi ateizmu (który rozkwitnie w XVIII wieku) czy nieobecności Boga w dziele stworzenia. Bóg zajmuje zawsze miejsce najwyższe, uprzywileJotinH^^^^^H Jego obraz zmienia się, jakby depersonalizuje i oddala od świata postrzegaMMMR zmysłami. Bóg staje się za to paradoksalnie bliższy niepoznawalnemu ogromowi wszechświata i ukrytej naturze, która ujawnia coraz bardziej skomplikowane prawa. Idea wszechmocnego, wszechogarniającego i nieskończonego Boga jako stworzyciela, demiurga czy pankreatora kosmosu przybliża nas do romantyzmu. Zwłaszcza świadectwa Kartezjusza (1596-1650) wykorzystującego w Medytacjach i Zasadach filozofii ideę Boga jako nieskończonego bytu doskonałego, skąd następnie bierze początek wszelka nieskończoność idei (platonizm) i metafizyczne poczucie naszej zależności od „niewyrażalnego”, wydają się ważkie dla romantycznej filozofii przyrody oraz poezji. Wraz z dopełniającą defink$jO Boga jako bytu nieskończonego bezwzględnie, czyli substancji „składającej się z nieskończenie wielu atrybutów, z których każdy wyraża istotę wieczną i nieskończoną (Spinoza)”"1 — stanowią ważny punkt odniesienia dla późniejszych filozoficzno-mistycznych epifanii poznawczych romantyków. Warto zauważyć, że rozważania metafizyczne Kartezjusza, decydujące w dużej mierze o charakterze filozofii XVII i XVIII wieku, są w pewnym sensie zależne od to-mizmu, choćby w zakresie racjonalnej metody, ale na szczęście już bez udziału wynaturzonego języka dowodzenia każdej tezy z pomocą sylogizmów. Pojęde nieskończoności filozof ten wyraźnie dziedziczy od poprzedników i przenosi dalej, ocalając w epoce nowych odkryć naukowych atrybut Boga nieskończonego. W Medytacjach rzecz wyjawia jednoznacznie:
'J1 F. Copleston, Historia jilozoju, t. IV: Od Kartezjusza do Leibniza, przeł. j. Marzęcki, Warszawa 1995, s. 214.