ELEGIA X — DO RAFAŁA WARGAWSKIEGO
Żal zostawiając mi, daleko jadziesz,
By ujrzeć błogie pola ojcowizny,
Wargawski. Zawsze się troszczyłeś o mnie Od pierwszej chwili, gdy mnie pokochałeś. Jedziesz — ja modlić się będę do niebian, Aby cię rychło przywiedli z powrotem.
Cóż bowiem w mieście tym może mnie cieszyć Bez ciebie? Cóż ma tu począć twój Klemens?
Wprawdzie to miasto samym swym wyglądem Może każdego i cieszyć, i krzepić.
Ludzie porządni, dostatek wszystkiego,
Targi, kościoły niezliczone Boga;
Nie braknie nowin ze wszystkich stron świata; Wielu też tędy przechodzi wędrowców.
Wawelu wzgórza i wieże się wznoszą Nad niespokojnym bliskiej Wisły nurtem.
I tylko patrzeć, jak wrócą dni jasne,
Świat odmłodnieje, zapanuje wiosna.
Wszystko się wokół rozśmieje; pieśń ptaków Będzie dźwięczała nad łąką i w lesie.
Lecz tym się inni będą radowali.
Nie ja, którego stale więzi łoże
Nie pozwalając, aby te rozkosze,
Wszystkim 'dostępne, dla mnie sią otwarły. Jedyną w długiej chorobie pociechą Są przyjaciele, gdy mnie odwiedzają I rozganiając te chmury nade mną Lepszą nadzieją rozgrzewają duszą.
Jednym z nich jesteś ty, i to najlepszym.
Więc nie dziw, że mi smutno, gdy odjeżdżasz. Takem do ciebie przywyknął i taka Miłość do ciebie w moim sercu płonie,
2e gdyby dali mi wybór bogowie,
Wolałbym z tobą długo na tej ziemi.
Gdzie nie ma róży bez kolców, przebywać, Niźli bez ciebie biesiadować z nimi.
Czemuż ja teraz nie mam tyle siły,
Bym zawieruchą mógł znosić i słotą!
Nigdy bym ciebie nie puścił samego; Pierwszym brzemieniem byłbym twego wozu I z jakąż wielką radością te pola,
Które zrodziły cią, radości moja.
Witałbym. Ty zaś mógłbyś wieś zobaczyć (Bo niedaleka jest od twojej ziemi).
Tą wieś, co swego Janicjusza, którym Chlubi sią, siedem lat nie oglądała.
Gdy on tak tęskni; by ją znowu ujrzeć, Wzdycha i błaga, dniem i nocą, niebian.
Przecież zaświta ten dzień, o, ubogie Penaty, kiedy wejdą w wasze progi —
Tylko mi matki ustrzeżcie i brata;
Dość tego bólu, że ojciec nie żyje.
Modlił sią, by mnie zobaczyć, gdy wrócą Z auzońskiej ziemi, ale nie doczekał.
61