34
głucho, alt- z Krakowa odniósł Polocie! całkiem Irinę wznioślejsze wrażenia, niż Rej swego czasu, co się lyjfoJ dziwił, czym sic ubóstwo (miejskie) »gnaruje«, chociaż za czasów Potockiego, inaczej niż za Rejowych, i ten Kraków, cóż dopiero iiuie miastu, do strasznego dochodziły upadku. Oto np. eo prawi o Sączu:
O w ślicznym położeniu sławne niegdyś mury!
Teraz cień z staroświeckiej, przeważnej struktury! Gdzież on czas, gdyś cesarza i dwu królów, zgodą, Wielkim przyjął dostatkiem, SączuI i gospodą?
5 Teraz już nie pałacu, nie pysznego gmachu,
Lecz podczas dżdżu dobrego w tobie szukać dachu I Nie rozkosznych bażantów z migdałowej pasze,
Nie kawdyjsklch małmazyj — piwa, chieba, kasze, Ledwicbyś kura znalazł, co cię ze snu zbudzi, tu Ledwie garść marnej soli: o czasy! o ludzie!
Taki to obraz ciemny, ale nie bez smug jasnych (których brak u Ojtaleńskicgo zupełny), wystawił poeta i odtworzył cale życic (nie tylko jego braki, jak u wojewody poznańskiego), z absolutną prawdą, żywo, barwnie, zajmująco; uzupełnił kroniki, relacje, procesy, wprowadzając nas w grono biesiadników, na łono rodziny, do kłopotów gospodarskich i doniow'ych; te przeważały' i fainilja patrjarchalna wcale nie budująco się przedstawia; nierówne stadła,, niezgoda małżeńska są u niego na porządku dziennym. Wszelkie te niedobory pokrywał humorem:
...nie w każdym stadle taka zrzędaI Są, co za jednym z sobą pięknie siedzą stołem,
Z sobą zawsze w tancczek pięknym idą kołem.
Bywa czasem goniony oknem na wyścigi,
w. 4 goniony, taniec staropolski
5 Mąż kaóczukiem a żona Wierciochem na migi.
Niech się nikt ziem od dobrych rzeczy nie odraża, Musiałby nigdy nie jeść, kto wszystko uważa!
Dlatego się nie żenić? przed trzaskiem do łasa Nie iść? mam za kulfona, mam go za bigasa.
10 1 panna, która za mąż z tej niechce przyczyny,
Niechaj się z sobą schowa na stare słoniny.
A nowin aż to stadłu w lot jadać? w lot pijać?
Itaz szkle licami, drugi się talerzami bijać?
Znowu się z aż pojednać? Tym twardsza jest szyna,
15 Im ją częściej, tak mówią, kładziesz do komina.
Ależ: niesposób wyliczać, do jakich najdrobniejszych szczegółów, o tańcach i pieśniach, potrawach i napojach, ubiorze i broni, elegancji i niedostatku, książkach i pismach, budowach i pojazdach, poeta się wdaje, niewyczerpany i w tematach o sługach, narażających przeważnie na straty, o niedyskretnych gościach, o kwcstarzach i żebrakach i t. d. Barwny pas życia ziemiańskiego, małopolski ego, podgórskiego roztoczył przed oczyma; z Mazurów szydzi, jak Małopolanie u Paska; na Litwę się boczy, rażą go ich »kniaziowie« a na Litwinki powtarza zmyślone od czasów Eneasza Sylwju-sza baje — antagonizm plemienny widoczny jeszcze zawsze.
VII
THYLOGJA PO TOCKIEGO
W olbrzymiej oinachinteu — tak ją Potocki sam nazwał — dziel własnych trzy ostatnie, Ogród, Poczet,
w. 6 Wiercioch, wlorclmak.
w. U hulfon (dukat obcięły właściwie) 1 bljut — przezwiska na iiiedoięlbi.
3'