VI CECHY KULTURY RENESANSOWEJ
cech kultury i literatury renesansowej, cech, których doniosłość dostrzega się dopiero z odległości dzielącej nas od czasów renesansu. Pierwsza z nich to charakter klasowy tej kultury. Była ona kulturą arystokratyczną, kwitnącą na dworach rodzin panujących, magnatów świeckich i duchownych, bogatego ziemiaństwa i patrycjatów miejskich, krzewiły ją wreszcie uniwersytety. Nie sięgała natomiast do warstw — powiedzmy — plebejskich, do uboższego rycerstwa, którego polską postacią był „naród szlachecki”, do biedniejszego mieszczaństwa, niższego duchowieństwa i światka studenckiego, którego przedstawiciele nie mogli sobie pozwolić na ukończenie kosztownych studiów. Kręgi plebejskie zawdzięczały jednak kulturze renesansowej wiele, bo rozleglejsze niż to było u ich przodków zainteresowania umysłowe, nawet literackie, wywoływane przez umiejętność posługiwania się pismem. Z tym wszystkim ich rodzima kultura umysłowa czy duchowa wywodziła się z średniowiecza i z chwilą, gdy renesans utracił swój rozmach bojowy, coraz częściej dochodziła do głosu, przy czym — rzecz prosta — wykazywała stale pewien nalot powierzchownych, nieprzetrawionych pierwiastków renesansowych.
Do tego nawrotu do średniowiecza przyczyniała się w stopniu bardzo dużym, może decydującym, druga cecha kultury renesansowej: postawa religijna jej przedstawicieli. Cechował ich indyferentyzm, którego wyrazem była równie dobrze wypowiedź biskupa krakowskiego, Zebrzydowskiego: „Wierz sobie choćby w kozła [diabła], byłeś płacił dziesięcinę”, jak wyznanie wielkiego poety: „Niech drudzy za łby chodzą, a ja się dziwuję”. Powszechność tej postawy sprawiła, że ułatwiła ona wystąpienie w w. XVI reakcji w postaci potężnych ruchów religijnych, reformacji i kontrreformacji, obydwu w rezultacie jednakowo wrogo nastawionych wobec kultury renesansu. Wprawdzie badacze
renesansu reformację uważają za jego sprzymierzeńca, zapominają jednak, że była równie fanatyczna, jak wymierzona przeciw niej katolicka kontrreformacja, i że wydała wprawdzie jedyny ruch postępowy, zwany arianizmem, ale że — jak dowodzi choćby sandomierska zgoda (1570) i konfederacja warszawska (1573) — ruch ten traktowała całkiem tak samo, jak to robili katolicy. W rzeczywistości bowiem na fali luteranizmu czy kalwinizmu, wymierzonych przeciw kurii rzymskiej, wpłynęły w świat renesansowy najgorsze średniowieczne kurii tej praktyki, wskutek czego stosunki religijne w krajach objętych reformą były w drugiej połowie w. XVI równie ponure, jak w krajach, gdzie zwyciężyła katolicka kontrreformacja, której szermierzami w Polsce byli jezuici. Tego rodzaju układ stosunków sprawił, iż zwalczające się nawzajem obozy katolicki i akatolicki, jednakowo wrogie wobec renesansu, wznawiały tradycje średniowieczne, dzięki czemu kultura barokowa, a w jej obrębie i literatura, były w Europie jednolite tak dalece, że produkcja pisarska arcykatolickiej Hiszpanii, podobnie jak katolickich Polski, Francji czy Włoch, wykazuje mnóstwo cech wspólnych z kulturą luterańskich Niemiec czy purytańskiej Anglii, cech pochodzenia średniowiecznego, które poczęły teraz występować w postaci bardzo jaskrawej, odbijając zmiany w postawie moralnej człowieka u schyłku renesansu, związane ze zmianami w stosunkach politycznych i społecznych. Stwierdzić to można choćby na przykładzie Polski, w której po pokojowym złotym wieku za rządów dwu ostatnich Jagiellonów ich elekcyjni następcy uwikłali państwo w wojny długotrwałe i w rezultacie niszczące, tak znamienne dla całego wieku XVII w wielu krajach Europy, a nie pozbawione nawet u nas zabarwienia religijnego. One to zachwiały równowagę psychiczną, właściwą człowiekowi renesansowemu, i wywołały mnóstwo kolizji, typowych dla kultury