46 AW-Awba łwuntii - G*f4<t Mwh
Męi
lubię | fuzynąjmiuej nie wspominkę nni o honorze, ani o filozofii, h wieczór Rtni. - 1
deko
JW. Ruiie. iuów „Obywatelko** — lub „wolna kobieto”. —
Kobieta
Cóż znaczy ten tytuł. skąd się wyrwał? — Fe — fe — cuchniesz starzyzna. -
Język mi się zapięta!. -Kobieta
Jestem swobodną jako ty, niewiastę wolną, a towarzystwu za to, że mi prawa pm. mało, rozdaję miłość moją. -
Towarzystwo znów za to ci dało te pierścienie i ten łańcuch ametystowy. - Och! podwójnie dobroczynne towarzystwo! —
Kobieta
Nie, te drobnostki zdarłam przed wyzwoleniem moim — z męża mego, wroga mego, wroga wolności, który mnie trzymał na uwięzi. —
Mai
Życzę Obywatelce miłej przechadzki. —
Przechodzi.
Któż jest ten dziwmy żołnierz - oparty na szabli obosiecznej, z główką trupią na czapce, z drugą na felcechu, z trzecią na pier- Rewolucjoniści siach? - Czy to nie sławny Bianchetti, taki dziś kondotier ludów, l - Bianchetti jako dawniej bywali kondotiery książąt i rządów? —
On sam, JW. Ranie - dopiero od tygodnia do nas przybyły. -Mąż
Nad czym tak zamyślił się Generał? -Bianchetti
Widzicie, Obywatele, ową lukę między jaworami? — Patrzcie dobrze — dojrzycie tam | na górne zamek - doskonale widzę przez moją lunetę niury, okopy i cztery bastiony. -
Trudno go opanować. —
Tysiąc tysięcy królów! - można obejść jarem, podkopać się i...
Przechrzta
mrugając
Obywatelu Generale. —
Mfi po cichu
Czujesz ten kurek odwiedziony pod moim płaszczem? -
Przechrzta na stronie
Aj waj! -głośno
Jakżeś więc to ułożył, obywatelu Generale? -
Bianchetti - rewolucja jako droga do reall-zacji Indywidualnych planów; poczucie własnego geniuszu
Bianchetti ; zadumany
Chociażeście moi bracia w wolności, nie jesteście moimi braćmi w geniuszu — po zwycięstwie dowie się każdy o moich planach. -
Odchodzi.
Męż
dopząchrzty Ważny cytat;
Radzę wam, go zabijcie, bo tak się poczyna każda arystokracja, I Henryk
o Bianchettim
Rzemieślnik
Przeklęstwo — Przeklęstwo! -
Męż
Co robisz pod tym drzewem, biedny człowiecze - czemu patrzysz tak dziko i mgławo? -
'■ Rzemieślnik
Przeklęstwo kupcom, dyrektorom fabryki - najlepsze lata,
* E . , , . i , . , . ... . . Rewolucomscl
w których mm ludzie kochaję dziewczyny, biję się na otwartym _ rzem|04inj|t
polu, żegluję po otwartych morzach, ja prześlęczałem w ciasnej 0 wyzysku
komorze nad; warsztatem jedwabiu. -
Męż
Wychylże czarę, którę trzymasz w dłoni. -Rzemieślnik
Sił nie mam — podnieść do ust nie mogę - ledwo się tutaj przyczołgatein, ale dla mnie już nie zaświta dzień wolności - przeklęstwo kupcom, co jedwab sprzedaję, i panom, co noszę jedwabie przeklęstwo — przeklęstwo! -Umiera.
I Rlrzechrzta Jaki brzydki trup. -