22
EMPATIA
„wystawiony” na oddziaływanie drugiej (zazwyczaj cierpiącej) osoby. Próba przyjęcia poznawczego lub emocjonalnego punktu widzenia innego człowieka jest procesem. Podświadome imitowanie cudzej mimiki lub ruchów ciała to jeszcze jeden przykład procesu. Rezultatem procesu mogą być, dla porównania, emocjonalne reakcje obserwatora lub bardziej trafne, związane z procesem poznania, zrozumienie czyjejś sytuacji. W związku z tym definicje współodczu-wania lub empatii, które koncentrują uwagę na reakcjach afektywnyeh, są definicjami skupiającymi się na rezultacie procesu. Natomiast podejścia teoretyczne definiujące empatię jako przyjmowanie roli zazwyczaj skupiają się raczej na samym procesie niż na jego rezultacie. Z takiej perspektywy widać wyraźnie, że część kłopotów ze zdefiniowaniem empatii ma swoje źródło w tym, iż badacze i teoretycy studiujący to samo złożone zjawisko bardzo często zwracają uwagę na jego zupełnie różne obszary. Co więcej, zaniechanie rozróżniania pomiędzy procesem i jego rezultatem przyczynia się do trwającego wciąż zamieszania dotyczącego „prawdziwej” natury empatii.
Jak ślepcy badający słonia twierdzili, że każda z części, którą są w stanie poznać, stanowi o jego naturze, tak badacze i teoretycy empatii, mocując się z czymś, co na pozór wydawało się tym samym przedmiotem, dochodzili do zaskakująco różnych wniosków opisujących, czym ten przedmiot właściwie jest. Czy jest to poznawczy akt przyjmowania cudzego punktu widzenia? Oparte na procesie poznawczym zrozumienie innych? Afektywna reakcja spowodowana cudzymi emocjami? Jeżeh tak, to jakiego rodzaju emocje należy wziąć pod uwagę? Te same? Podobne? Czy istotny jest wydźwięk współczucia, litości? Odpowiedź na wszystkie te pytania brzmi „tak” — i to jest właśnie problem. Pomimo bardzo istotnej roh empatii w rozmaitych dziedzinach, spośród których wiele zostanie omówionych w tej książce, zagadnienie to ucierpiało głównie z powodu braku jasno sprecyzowanego schematu badawczego. W głównej mierze zaniedbanie to jest rezultatem fragmentarycznego podejścia do sposobu konstruowania i przedstawiania poszczególnych hipotez.
Konsekwencje takiego stanu rzeczy są łatwo widoczne. Odrębne tradycje badawcze obracały się wokół głównych hipotez, badając na pozór to samo zjawisko, ale, w większości wypadków, faktycznie próbując uchwycić jedną jego odmianę i zadowalając się powierzchownym rozpoznaniem pozostałych. Kiedy pojawiały się inne ujęcia, zazwyczaj dyskutowano je tylko po to, by wyjaśnić, dlaczego zjawiska przez nie omawiane tak naprawdę nie mogą być uznane za zjawiska z „dziedziny empatii”. Podjęto zaledwie kilka prób (np. Hoffman, 1984, 1987) precyzyjnego uzasadnienia, w jaki sposób dwa podobne zjawiska rozdzielone potocznym rozumieniem ich nazw mogą faktycznie do siebie pasować. W rezultacie studia nad empatią tak samo jak wiele innych dziedzin psychologu, mają na swoim koncie porażkę dotyczącą