dzą się całkowicie. W pieśni, jak widzieliśmy, bracia p0 \ nitkach dochodzą do kłębka, a przekonawszy się o wini* V wymierzają zabójczym straszliwą karę. W balladzie inaczej. V Bracia nie podejrzewają zbrodni, spodziewają się, że brat 1 powróci, czekają diugo, wreszcie chcą odjechać, ale zatrzymuje ich sama bratowa. Nie odmawiają zaproszeniu — nić dziwnego: mDo smaku im gospoda, bo gospodyni młoda... Jak dwaj u niej gościli, tak dwaj ją polubili0. Wreszcie, widząc, że brat nie wraca, obaj wyznają jej swą miłość i kają wyboru.Wybór trudny. Przeto znów biegnie pani do pustelnika o radę. Pustelnik sądzi chwilowo, że dostrzega u zbrodniarki skruchę,więc, by ją ocalić, obiecuje, że wskrzesi zabitego i czeka, co na to odpowie zabójczyni. Ale wówczas słyszy odpowiedź: „Nie czas już, ach nie czas, To żelazo zabójcze na wieki dzieli nasi0 Wtedy pada wyrok: „Martwy się nie ocuci, Twarda wieczności brama, I mąż twój nie powróci, Chyba zawołasz sarna". Jak braci obu pogodzić? I na to jest rada: niech u plotą dwa wianki i złożą je w kościele na ołtarzu. — „Czyj pierwszy weźmiesz wianek, ten mąż twój, ten kochanek". Pani gotuje się do ślubu, a gdy dzień oznaczony nadszedł, dąży do kościoła i bierze z ołtarza jeden z wieńców.