. nic wskazuje na bardziej skomplikowany i rozwinięty charakter tych geometrycznych podtekstów. W szkicu Antonia di Vicenzo twierdza się najwyżej poszukiwanie elementarnie prostej zasady pomocniczej, umożliwiającej określenie tylko podstawowych wymiarów wnętrza i planu. Unikat, jakim jest wykres Cesariana, nie upoważnia do uznania jako reguły — komponowania zawiłej siatki geometrycznej, wyznaczającej wszystkie podziały i przenikającej całość układu. Wskazówki np. Lachera, kładące nacisk ma stosowanie wykresów geometrycznych przy projektowaniu detalu, nie zawierają żadnych analogicznych norm, w odniesieniu do komponowania całego planu. Tu Lacher zaleca tylko proste, arytmetyczne zależności. Również dyskusja nad proporcjami przekroju katedry mediolańskiej czy kościoła S. Petronio w Bolonii, wskazuje ostatecznie na niezbyt wiążącą i — niezbyt skomplikowaną rolę schematów geometrycznych.
Ostatecznie, przy zachowaniu należnej ostrożności, można chyba przyjąć, że postępowanie w odniesieniu do geometrii całego założenia, było w gotyku bardzo niejednolite. Trudno odrzucić w pewnych wypadkach „wyżywanie się” architekta w spekulacjach geometrycznych na temat planu czy przekroju (zwłaszcza wydaje się to zgodne z umysłowością niemiecką) — ale nie sposób, przynajmniej na podstawie źródeł, uznać tego za powszechną regułę. W pewnych wypadkach — jak wskazuje plan cysterski Villarda lub schemat Lachera — decydowały stosunki liczbowe, w innych proste wykorzystanie kwadratury (jak zapewne u A. di Vicenza) lub innej równie mało skomplikowanej zasady.
Problem istnienia skomplikowanych geometrycznych podtekstów regulujących całość założenia i zespalających je w organiczną całość, wiąże się z powszechnym w nauce przekonaniem o roli filozofii meoplatoń-skiej jako duchowego katalizatora w procesie przekształceń artystycznych na drodze do gotyku. Z pewnością, „muzyczna teoria kosmosu” głęboko tkwiła w wyobraźni człowieka średniowiecznego. Nie była jednak tym samym w ujęciu uczonego i rzemieślnika: w umysłowości ówczesnego architekta musiała ulegać charakterystycznemu uproszczeniu i załamaniu. Zwłaszcza wyprowadzane z niej konsekwencje natury artystycznej nie przyoblekły się z pewnością w formę przemyślanego systemu. Dopiero neoplatonizm Renesansu mógł się zdobyć mi artystyczną teorię o wrodzonym
człowiekowi instynkcie harmonii, której obecność jest odczuwana mimo nieuchwytności poszczególnych proporcji i można wyprowadzić z niej materialne konsekwencje, przy czym samo pojęcie proporcji było dla artysty Renesansu czymś bardzo konkretnym i ścisłymM. Dla średniowiecznego architekta natomiast istotnym w jego pracy projektodawcy było po prostu zachowanie jakichkolwiek związków i zależności pomiędzy poszczególnymi elementami, dających się sprowadzić do matematyczno-geometrycznego punktu wyjścia. Przy tym te związki z punktu widzenia racjonalnej teorii proporcji musiałyby nieraz uchodzić — i uchodziły potem — za iluzoryczne. Ponadto nie musiały bynajmniej zakładać organicznej jedności założenia.
Abstrahując od niejednolitości stosowanych metod, przyjmując za fakt skrajną zasadę projektowania budynku w oparciu o wyjściową figurę geometryczną i jej przekształcenia (kwadraturę, triangulację itp.), można by chyba porównać zasadę gotyckiej proporcji z pewnym zjawiskiem współczesnym nam w dziedzinie teorii muzyki, z tym oczywiście zastrzeżeniem, iż to ostatnie jest produktem — w przeciwieństwie do średniowiecza — wysoko rozwiniętej, teoretycznej świadomości; mam tu na myśli system dodekafonii, w którym — tak jak mu-tatis mutandis i tylko w przybliżeniu w architekturze gotyckiej — nie istnieje „żadna wolna nuta”. Tylko, że co w muzyce Schdnberga — czy Adriana Leverkiihna — poparte jest pedantycznym, chociażby niesprawdzalnym dla ucha rygorem odniesień do naczelnego tematu, to w architekturze gotyckiej, czy w umyśle gotyckiego architekta, wiązało się z rygorem pozornym, pozwalającym w gruncie rzeczy na swobodne odchylanie się od systemu wynikającego z figury podstawowej. Swoboda czerpania z niej najdowolniej określanych wielkości (por. opis Roritzeara) czyniła zależność od niej — w sensie czerpania z niej zasady ładu i proporcji — co najmniej względną.
Jeszcze raz trzeba podkreślić, iż dopatrywanie się w takiej zasadzie postępowania obowiązującej reguły wydaje się daleko posuniętą „idealizacją” metod gotyckich . Ze wszystkich zachowanych przekazów wynika daleko idące pomieszanie różnych sposobów postępowania, nie dające się ująć w ramy jednej, systematycznie uporządkowanej doktryny teoretycznej.
* Por. R. Witticower, Arrhittcturai Principles •n ih« Ag* of Humanism, London 1949. s. 24 nn.