w protestantyzmie, kapitalizmie czy turystyce. Turystyka czyni atrakcję ze związku między człowiekiem a jego pracą, i w sposób arbitralny i kapryśny wybiera pewne aspekty tej relacji, by nadać im rangę atrakcyjności. Rozważmy dla przykładu niedawne zdarzenie, śledzone przez specjalistów, a dotyczące klasycznego sposobu ukazywania pracy: autoportretu pracującego artysty. Chodzi tu o obraz wiszący w muzeum w Wiedniu, zatytułowany Malarz w swojej pracowni i opatrzony podpisem holenderskiego artysty Pietera de Hoocha. Widokiem, który zwiedząjący przychodzi zobaczyć, jest obraz. Oznacznik to informacja: oto obraz przedstawiąją-cy Pietera de Hoocha przy pracy. W tym wypadku - a może tak się zdarzyć i w każdym innym 1 informacja ta jest dezinformacją. Obecnie uważa się, że Malarz io swojej pracowni został namalowany przez Vermeera i że to pozbawiony skrupułów sprzedawca sfałszował podpis de Hoocha, zanim dzieła Vermeera osiągnęły wyższą cenę na rynku sztuki niż prace de Hoocha11. Informacja, że płótno malował de Hooch, niegdyś uważana za ważną do tego stopnia, że ktoś zadał sobie wiele trudu, by ją podrobić, stała się teraz kuriozalnym elementem malowidła Vermeera, taką jego cechą, która ma własny oznacznik.
Przekształcenie się oznacznika w widok sprawia, że praca artysty ukazana na obrazie staje się jeszcze ważniejsza. W jednej chwili nowa informacja ożywia powierzchnię malowidła: a więc to tak wyglądał Ver-meer, tak wyglądała jego pracownia! Kiedy oznacznik zmienia się w widok, widok obraca się w oznacznik i estetyka produkcji zostaje przekształcona w estetykę konsumpcji i atrakcji. Autor poniższego tekstu najwyraźniej był przekonany o tym, że holenderskie obrazy działają podobnie jak pojazdy przenoszące w czasie lub jak fantastyczne plakaty podróżnicze:
Tlo obrazów flamandzkich mistrzów XV i XVI wieku można zobaczyć w Brukseli, a jeszcze bardziej w Brugii i Gandawie. Mieszkańcy dzisiejszej Belgu wyglądają, jakby zstąpili z obrazów Davida Teniersa, ludzie w Holandii ciągle śmieją się tak, jak widać to w dziele Franza Halsa, a w Amsterdamie pełno rembrandtowskich postaci. Zwiedzanie tego rejonu może stać się kojącą podróżą w przeszłość12.
Poważny krytyk zaprotestowałby, mówiąc, że obracanie obrazów w obrazki jest ich zniekształcaniem, ale ów protest kieruje się ku działaniom rzeczywistych widzów (zwanych naiwnymi) i to właśnie tymi ostatnimi powinni ząjmować się humaniści.
Przekształcenia: „widok —> oznacznik —> widok” nie są jedynie czymś, co może zdarzyć się podczas zwiedzania. Są to raczej zasadnicze składniki tego zdarzenia. Turyści bywąją krytykowani za to, że właściwie nie udąje im się zobaczyć zwiedzanych widoków, za to, że zmieniąją percepcję w zwykłe rozpoznawanie13. Nie warto z tym polemizować. Faktem jest jednak, że zwiedzający są w stanie na pierwszy rzut oka i bez wysiłku rozpoznawać określone widoki. Warto rozważyć to nieco dokładniej. Przede wszystkim należy nadmienić, że nie każdy uzna za godny uwagi widok to, na co patrzy. Pewna kobieta, przechodząc przed obrazem Michała Anioła w londyńskiej National Gallery, nie zatrzymuje się, ale mówi do przyjaciółki: „Uwielbiam obrazy w okrągłych ramach!”. Ta kobieta, mijąjąc obraz, obdarza go oznacznikiem, ale jej oznacznik - jakkolwiek
187