GS&mę dimiymm obazącz.
—Jakby łeb ziemi sa mnie rpadŁ
Czesław Miłosz W świętych sadzawkach
W świętych sadzawkach jot tylko woda.
Wiem, bo kapałem aę w nich.
Bupswie rzeźbieni w drzewie i kości nie odzywają Wiem, bo błagałem kh.
W święty di księgach Wschodu nie ma nic prócz iłów. Wiem, bo zaglądałem do nich.
Kabir mówi tylko o tym, co sam przeżyt To, czego nie przeżyłeś, nie jest prawdziwe.
O złożony.
O nieświadomy.
Trzymający za sobą dłonie pierzaste. Wsparty aa skokach z szarego jaszczura, Na cybernetycznych rękawicach,
Które imają, czego dotkną.
Qń»i|n'iłiiii| ‘n i O *i(kszy niż
ftaepńć konwalii, oko łzczypwŁi w trawie Roje od obrotu ziełotK>łiołeiowych słońc,
Nk noc w galeriach z dwojgiem świateł mrówki Ipfaktyka w jejoek,
Zaiste. równa każdej innej.
ha wolą, bez woii
KuiyMesz sę na gałęzi nad jeziorami powietrza,
Gdzie pałace zatopione, wieże liści.
Tamy do lądowań między lirą cienia.
Pochylasz się wezwany i rozważam chwilę,
Kiedy stopa zwalnia uchwyt, wyciąga się ramię. Chwieje się miejsce, gdzie byłeś, t v w link kryształu Unosisz swoje ciepłe i bijące serce.
0 niczemu niepodobny, obojętny Na dźwięk pta, pteron, fvgk, brtL Poza nazwą, bez nazwy,
Ruch nienaganny w ogromnym bursztynie. Abym pojął w biciu skrzydeł, co mnk dzieli Od rzeczy, kiórym co dzień nadaję imiona,
1 od mojej postaci pionowej,
Choć przedhiża siebie do zenitu.
Ale dziób twój półotwarty zawsze ze mną. Jego wnętrze tak cielesne i miłosne.
Że na karku włos mi jeży drżenie Pokrewieństwa i twojej ekstazy.
Wtedy czekam w sieni po południu.
Widzę usta koło lwów mosiężnych
1 dotykam obnażoną ręki
Pod zapadłem krynicy i dzwonów.