15.
15.
w. 484 Wielkie przy Mosznach było krwi rozlanie.__1
cie wojska polskie pierwszy raz doścignęły pJfek wtór stek ziemi i brząkanie stali.
.... _ znamy wartości. (Przyp. p.)
wości. Uczony metropolita kijowski Eugeoi balimny _ przywidzenia w
,,isze rozsiewa tumany.
(§| ■ obłokiem zaciemia,
niebem śsasępia się ziemi: I*"1 2 3 4 5*2'szlakiem obłędu bałwany.
I6*2 lorem, w ślepiącej ciemnocie
rttfOpa"'2
Lny orszak bacznie się posuwa;
Łęki ogień, co na przodzie czuwa,
Laje bodźca wojennej ochocie.
I na zamkowej wieży się paliło; jocbankom wojny tak go widzieć miło, Mbv się w oko dziewczyny patrzyli,
|| je nadzieja rozkoszy umili, dalej hufcem ściśnionym stąpali,
Ciągle milczenie zachowując dzikie,
Nadzieję mordu mając za muzykę,
jp
Ć
o
te
79
m
»Wielkie przy Mosznach było krwi rozlani-. 486 »Tabor tam naszych ze szczętem zniesiono »A tym dwom, jakoś, to trzciny Irdynia, »To okoliczna pomogła pustynia,
»Że się wymknęli, upatrzywszy porę;
»Ale ich serce i dziś na bój gore.
490 »I gdyby można, toby jeszcze radzi »Tu pohulali. A więc z dobrej chęci »Proszą, by u nas mogli być przyjęci. »Nam się też zdaje, że to nie zawadzi. »Przyjm ich, prosimy, do swojej czeladzi*. 495 Coś pomyślawszy, zezwolił wódz na to;
Bo dwóch nareszcie ni zyskiem, ni stratą. Kozacy, radzi z nowych towarzyszy, Ruszyli dalej w porządku i ciszy.
mocą należącego do siebie duchowieństwa i odezwy do obywateli krajowych zaczął zbierać te drogie zabytki przeszłości, lecz nie wiemy, jaki skutek wezmą jego starania, zależące od osób, po większej części lub obojętnych, lub nie znających ceny tych walających się w pyle ich nóg pamiątek. Dziś jeszcze za każdym krokiem napotykają się nie rozorane do szczętu mogiły, pod trawą i lasem, ostatki zamczysk potowych, i słyszeć można ciekawe o miejscowych wypadkach podania. Ale my' to puszczamy mimo oka i ucha: tymczasem wiek mija, pług równa dzieło czasów minionych, pokolenie po pokoleniu wymiera; a my tracimy skarby, których nawet nie
ców w pobliżu Moszen, na Irdyniu. Zdarzyło są r torowi, iż będąc w tej okolicy, słyszał właśaj miejscu opowiadanie o tem spotkaniu przezeń dozorcę młyna należącego do pobliskiego mon
naocznego świadka. Tu Irdyń nie jest tak gi
w suchą porę daje się przejeżdżać, w większe
ści zarosły olchami niepospolitej wielkości,
niegdzie tylko biją zdrojowiska i stoją wody.’ dzie po lasach sosnowych, od Smily aż do i były kurzenia hajdamackie, i. tradycja pokiąj miejsca
Tu właśnie jest miejsce powiedzieć, jak pak żałować, że nie mamy ani dobrej mapy stara ani szczegółowej geografii, ani zbiorów historycznego interesu, choćby historycznej