siebie uzależnionych elementów, pozbawionych cech trwałości i samodzielności.
Ograniczając się w dalszym ciągu jedynie do linii komparaty-stycznej w bogatej twórczości Glasenappa, poświęćmy na koniec kilka słów jego przyczynkom do socjologii rozwojowej religii i no-motetyki stosunków międzyreligijnych oraz dodatkowo kompara-tystyki wielkich religii współczesnych. W tej pierwszej (socjologii rozwojowej religii) nie wyszedł wiele poza jej pioniera, Joachima Wacha, oraz dwóch kontynuatorów Heinricha Fricka i Gustava Menschinga z pięciu fazami życia religii. Może tylko podkreśla silniej dążności oligarchiczne każdego dojrzałego kościoła i proces wyobcowywania się kościoła „w cel sam w sobie”. W teorii stosunków międzyreligijnych wzbogacił naukę, o ile mi wiadomo, oryginalną typologią trzech zasadniczych stanowisk: 1. uznawania obcych bogów za antagonistycznych partnerów (Grecy, Rzymianie, Hindusi, buddyści), 2. piętnowania obcych bogów jako nędznych demonów (protochrystianizm, islam, judaizm) i 3. degradowania obcych bogów do rzędu chorobliwych elukubracji myślowych ich w}'znawców (chrześcijaństwo)34.
Pełne dogłębnego znawstwa jest zestawienie pięciu wielkich religii współczesnego świata. Wszystkie one „nauczają o egzystencji istot nadziemskich, wszechpotężnych, które mogą być pożyteczne dla człowieka lub szkodliwe... Są one ograniczone przez zasadę rządzącą historią naturalną i moralną. Tą zasadą jest dla chrześcijan wieczny Bóg, osobowy i wszechmocny, a dla buddystów, licznych Hindusów i Chińczyków to prawo kosmiczne, bezosobowe i immanentne wobec świata. Między tymi koncepcjami istnieje jeszcze trzecia, pośrednia. Neguje ona istnienie władcy wszechświatowego, osobowego, działającego z pełnią woli, a uznaje Boskość bezosobową, która albo przejawia się w Prawie kosmicznym, albo też stanowi rzeczywistą podporę tej akcji” 35.
I apologetyka, czyli obrona własnych dogmatów, w wielkich religiach ukazuje swe prawidłowości pod odkrywczym spojrzeniem Glasenappa. Oto wszyscy obrońcy wiary utrzymują że „1° jedynie ich księgi święte stanowią autorytet, ponieważ... przewyższają znacznie inne; 2° wierność ich doktryny udowodniona została przez wizje i inne doznania nadprzyrodzone przez cudy dokonane za sprawą bogów czy świętych... i przez zapowiedzi i proroctwa...;
3° liczni męczennicy, zmarli za wiarę, są nieodpartymi świadkami prawdy, ponieważ jest rzeczą niemożliwą, aby cierpieli i poświęcali swe życie nadaremnie; 4° sukcesy zaświadczone rozpowszechnieniem się wiary dowodzą potęgi niezachwianej prawdy” 3*.
Helmuth von Glasenapp razem z niemałą grupą uczonych, od Friedricha Maksa Mullera do Mircey Eliadego, należy do religioznawców porównawczych, którzy otrzymali pierwsze święcenia naukowe w filologii indyjskiej. Nikt nie jest w stanie odrobić najcenniejszych młodzieńczych lat spędzonych nad studiami w zakresie innej dyscypliny, a przecież szczegółowa lingwistyka i historia literatury to zupełnie inne dyscypliny niż religioznawstwo porównawcze. Tym niemniej Glasenapp wyróżnia się korzystnie na tle indianistów. Jego pasja do zrozumienia najdziwaczniejszych na pozór i najnieprzystępniejszych płodów myśli indyjskiej predysponowała go do późniejszej, łatwej i sprawiedliwej konfrontacji innych wierzeń. Co można mu tylko zarzucić i co wynika z mechanicznego przeniesienia dawnych nawyków historyka filozofii na nową dyscyplinę, to zobojętnienie na stronę organizacyjną i obrzędową religii. W Indii niewątpliwie filozofia ma zawsze posmak religijny, a religia stanowi stosowaną filozofię. Jednakże w innych rejonach świata rzecz ma się bardziej skomplikowanie. Ostatecznie schizma w kościele chrześcijańskim, prowadząca do rozłamu na kościół zachodni i wschodni, wykazała, że przy różnicach doktrynalnych o dosłowną jotę przy Synu Bożym, może dojść do kompletnego rozłamu. Temu dziwi się Glasenapp, bo też w kategoriach indyjskich są to zjawiska nie notowane i nie do pojęcia.
Korzystnie też odbija awyznaniowość Glasenappa od uwarunkowań religijnych licznych jego kolegów po fachu. Wyrwał się przez studia indianistyczne z pojęć chrześcijańskich, ale nie po to, by popaść w zależność od religii indyjskich. Umie spojrzeć na te ostatnie krytycznie, chociaż nie potrafi oprzeć się bez reszty ich wpływowi. Deklaruje się co prawda jako idealista i przekraczając kompetencje religioznawcy, orzeka filozoficznie o niesłuszności materializmu, a prawdziwości idealizmu. Na szczęście rozważania te pozostają wyłącznie w sferze deklaracji. W konkretnej robocie komparatystycznej wierzy tylko tekstom i dokumentom, a nie