13. ROZMOWA PANA Z NIEWOLNIKIEM
— Niewolniku, słuchaj mnie!
— Tak, mój panie, tak.
— Przyprowadź mi natychmiast rydwan, zaprzęgnij go! Pojadę do pałacu.
— Jedź, mój panie, jedź! Wszystkie twoje życzenia spełnią się, król będzie łaskaw dla ciebie.
— Nie, niewolniku nie pojadę do pałacu.
— Nie jedź, mój panie, nie jedź!... Król pośle cię w miejsca odległe, dopuści do wzięcia cię w niewolę w kraju, którego nie znasz, dopuści do tego, że będziesz cierpiał dzień i noc.
— Niewolniku, słuchaj mnie!
— Tak, mój panie, tak.
- Przynieś mi natychmiast wodę do rąk i daj mi ją! Złożę ofiarę mojemu Bogu.
— Złóż ofiarę, mój panie, złóż! Kto składa ofiarę Bogu swemu, jest bogaty, zagarnia coraz większe odsetki.
— Nie, niewolniku, nie złożę ofiary memu Bogu.
- Nie składaj, mój panie, nie składaj! Możesz nauczyć Boga biec jak pies kłusem za tobą, jeśli żąda czegoś od ciebie słowami: „Dopełniaj obrzędów związanych z moim świętem” albo: „Nie zadawaj pytań wyroczni”.
— Niewolniku, słuchaj mnie!
— Tak, mój panie, tak.
— Chcę jakoś pomóc swemu krajowi.
- Pomóż, mój panie, pomóż! Kto w jakikolwiek sposób pomaga swemu krajowi, tego pomoc znajduje swe miejsce w czaszy Marduka.
— Nie, niewolniku, nie okażę pomocy memu krajowi.
- Słusznie, mój panie, słusznie. Wyjdź na pagórki pradawnych gruzów i obejdź je dokoła. Popatrz na czaszki ludzi późniejszych i wcześniejszych
która z nich należy do złoczyńcy, która do dobroczyńcy społeczeństwa?
— Niewolniku, słuchaj mnie!
— Tak, mój panie, tak.
Zatem, co jest dobre? Złamać szyję moją i twoją, rzucić do rzeki — to jest dobre?
- Kto jest tak długi, by sięgnąć do nieba? Kto jest tak szeroki, by objąć ziemię?
— Nie, niewolniku, zabiję cię i wyślę przed sobą.
W tak im razie niech mój pan tylko trzy dni po mnie żyje!
Przełożył z akad. R. Ranoszek. W: Ryl~ cent i trzciną. Warszawa 1959, s. 85, 88, 89-90.