161
MÓW PRAWDĘ
W czasie mojej pierwszej rozmowy z panem M., organizatorem, który zamówił u mnie serię seminariów w Poughkeepsie, usłyszałem:
„Staramy się o zarezerwowanie nowego budynku Bardavon Opera dla pańskiego programu. Muszę powiedzieć panu prawdę, moglibyśmy sprzedać wszystkie miejsca na każde z seminariów”.
Natychmiast staję się nieufny, kiedy ktoś manifestacyjnie poprzedza swoją przypuszczalnie prawdziwą wypowiedź wyrażeniem: „Muszę powiedzieć Ci prawdę...”. Jeśli ktoś jest zazwyczaj szczery, jeśli jego uczciwość jest stuprocentowa, po co miałby demonstracyjnie zaznaczać, że ma zamiar powiedzieć prawdę?
Miesiąc przed zaplanowaną datą mojego wystąpienia pan M. zadzwonił do mnie, by wyjaśnić, że sprzedaż biletów idzie kiepsko:
„No więc, chcąc być z panem całkowicie szczery, chcę powiedzieć, że nasze informacje marketingowe w komputerze były nieco błędne i być może musimy zacząć wszystko od początku. Czy możliwe byłoby przesunięcie daty programu o kilka tygodni?”.
Osobliwością, którą dostrzegłem u tego organizatora, było to, że nie posiadał on domowego numeru telefonu. W wypadku ewentualnej, pojawiającej się w ostatniej chwili przeszkody w drodze na swoje wystąpienie, chcę mieć możliwość skontaktowania się z organizatorem spotkania. Pan M. powiedział, iż jego dom jest jego schronieniem; telefon dzwoni wystarczająco często w czasie godzin pracy. Później dowiedziałem się, że nie posiada on domu. Mieszkał w suterenie u swoich rodziców i korzystał z ich telefonu! Nieźle jak na ważnego organizatora.
Za każdym razem, gdy pytałem o ostateczną liczbę publiczności, jego odpowiedź była wymijająca:
„A więc, mówiąc szczerze, wszystko może się zdarzyć. W ostatniej chwili może nastąpić gwałtowne przyspieszenie sprzedaży. Proszę się nie martwić, zaprosimy uczniów z pobliskiej szkoły, by zapełnili wolne miejsca”.
W końcu nadszedł wielki dzień! Julie i ja przylecieliśmy do Nowego Jorku i zostaliśmy zabrani z hotelu na Manhattanie nieco zużytą, długą limuzyną z wypożyczalni. Pan M. przepraszał:
„Przykro mi, że musieliśmy zabrać państwa samochodem. Niestety, prawdę mówiąc, helikopter należący do korporacji właśnie dziś wziął jednego z naszych klientów na wycieczkę krajobrazową”.
(Później stało się jasne, że on i jego firma nigdy nie posiadali nawet zdezelowanego forda pinto, nie wspominając o helikopterze).