zasadnicza cecha odróżniają od całej wspólnoty obrazów. Podobna chęć znaczyła jednak, że gdzieś w głębi — niezależnie od oczywistości dotyczących samej techniki, samego użytkowania współczesnej Fotografii, i niezależnie od jej olbrzymiego dzisiaj rozprzestrzenienia się—nie byłem pewny, czy Fotografia istnieje, czy posiada własną odrębność.
2
Co mogło mnie prowadzić dalej?
Od pierwszego kroku, to znaczy klasyfikacji (trzeba oczywiście klasyfikować, gromadzić wzory, jeśli chce się utworzyć jakiś zbiór), Fotografia wymyka się. Podziały, jakim się ją poddaje, są empiryczne (Zawodowcy \ Amatorzy) albo gatunkowe (Pejzaże \ Przedmioty \ Portrety \ Akty) lub też estetyczne (Realizm \ Pik-turalizm), niewątpliwie zewnętrzne w stosunku do przedmiotu, bez związku z istotą Fotografii.
Jej istotą (jeśli istnieje) może być tylko Nowość, której była nadejściem. Gdyż wymienione klasyfikacje można by zastosować również do innych, dawnych form przedstawiania. Można by powiedzieć, że Fotografia wymyka się klasyfikacji. Zastanawiałem się więc, skąd się bierze cały ten nieporządek.
A oto moje pierwsze odkrycie. To, co Fotografia powiela w nieskończoność, miało miejsce tylko jeden raz; powtarza więc mechanicznie to, co już nigdy nie będzie się mogło egzystencjalnie » powtórzyć. Na fotografii zdarzenie nigdy nie wykracza poza siebie ku innej rzeczy; zawsze sprowadza ona zbiór, którego potrzebuję, do rzeczy, którą spostrzegam. Fotografia jest istnieniem Poszczególnym w sposób absolutny, najwyższą Przyległością i Przypadkowością*, i nie wyróżniającą się i jakby głupią. Jest tym właśnie (to zdjęcie, a nie Fotografia w ogóle), co
Franc. contingence — nie do oddania jednym słowem, posiada te dwa znaczenia (przyległość i przypadkowość), co zgadzało się, jak sądzę, z intencją autora — przyp. tłum.
9