zdjęć nie jestem wrażliwy i że mnie nie interesują; zbyt czuję się fenomenologiem, abym lubił coś innego niż to, co jest na moją miarę). Czwarta niespodzianka to ta, której fotograf oczekuje od sztuczek technicznych: przewoła-nie, niedowołanie, celowe wykorzystywanie pewnych niedomogów (złe kadrowanie, nieostrość, zakłócenie perspektywy). Wielcy fotografowie (Germaine Krull, Kertesz, William Klein) wykorzystywali te niespodzianki, nie przekonując mnie, choć rozumiem ich siłę oddziaływania. Piąty rodzaj niespodzianki: odkrycie. Kertesz fotografuje okno na poddaszu: zza szyby spoglądają na ulicę dwa torsy antyczne (lubię Kertesza, nie lubię jednak humoru, ani w muzyce, ani w fotografii). Zdarzenie może być zaaranżowane przez fotografa. Jednak w święcie ilustrowanych mediów chodzi raczej o scenę „naturalną”, którą potrafił pochwycić dobry reporter, czy którą raczej udało mu się pochwycić: oto emir w swoim egzotycznym stroju, na nartach.
Wszystkie te niespodzianki podporządkowane są zasadzie wyzwania (dlatego są mi obce):
fotograf jak akrobata powinien przekroczyć próg prawdopodobieństwa, a nawet rzeczy możliwych. W sytuacji skrajnej powinien rzucić wyzwanie temu, co nieinteresujące: zdjęcie „zaskakuje”, gdy nie wiemy, po co zostało zrobione. O co chodziło fotografującemu nagie ciało pod światło we framudze drzwi? Co znaczy przód starego samochodu w trawie, statek na nabrzeżu, dwie ławki na łące, pośladki kobiety przed oknem wiejskiej chałupy, jajko na gołym brzuchu (zdjęcia nagrodzone na konkursie amatorów)? W pierwszym okresie, żeby zdziwić, Fotografia pokazuje to, co godne uwagi, ale wkrótce, przez wiadome odwrócenie, dekretuje, że godne uwagi jest to, co zostało sfotografowane. I „byle co” staje się wtedy „wyrafinowanym” szczytem wartości.
59
58