124
Interpretacja kultur
świadomość pojawia się tylko w tak ostrej formie. O wiele częściej zdarza się, ze to trwała, doświadczana wciąż na nowo trudność w pojmowaniu pewnych aspektów natury, własnej osobowości i społeczeństwa, w sprowadzaniu pewnych nieuchwytnych zjaw isk do sfery dających się jasno sformułować faktów sprawia, ze człowiek zaczyna odczuwać chroniczny niepokój i w związku z tym to właśnie na ową trudność kieruje się łagodny strumień umożliwiających rozpoznanie symboli. To właśnie to, co leży poza stosunkowo stałymi granicami uznawanej powszechnie wiedzy, majacząc ciągle w tle, na horyzoncie codziennego, praktycznego życia, sytuuje nasze zwy kłe, ludzkie dośw iadczenie w stałym kontekście metafizycznych obaw i rodzi mroczne, nie w pełni uświadamiane podejrzenia, że być może nasze bycie w świecie jest tylko dryfowaniem po morzu absurdu:
Kolejnym zagadnieniem będącym przedmiotem tych charakterystycznych intelektualnych dociekań [w plemieniu Iatniul] jest natura fal i zmarszczek na powierzchni wody W' tajemnicy mówi się, ze ludzie, świnie, drzewa, trawa - wszystkie przedmioty w święcie — to tylko różne formy ułożenia fal. Wydaje się. ze w tej kwestii panuje niejaka zgodność, choć pogląd ten kłóci się być może z teorią reinkarnacji, która głosi, ze duch osoby zmarłej zostaje porwany przez Wschodni Wiatr i w formie mgiełki jest niesiony w górę rzeki, by ostatecznie wniknąć w łono żony syna zmarłego. Jeśli nawet tak właśnie się dzieje - wciąż pozostaje nam do rozstrzygnięcia kwestia tego, co powoduje powstawanie fal i drobnych zmarszczek na powierzchni wody. Klan, który za swój totem obrał sobie właśnie Wschodni Wiatr, ma na to pytanie odpowiedź jcdn< i znaczną: to przecież Wiatr wywołuje fale, wachlując się swym wachlarzem do odpędzania moskitów. Inne klany pcrsonifikują jednak fale, mówiąc, zc są one odrębną, niezależną od wiatru osobą (Kontum-mali). Jeszcze inne klany mają z kolei inne teorie na ten temat. Pewnego razu poszedłem wraz z kilkoma członkami plemienia latmul nad brzeg morza. Zauważyłem, Ze jeden z nich siedzi sam, w nabożnym skupieniu wpatrując się w morze. Dzień był akurat bezwietrzny, ale fale leniwie, raz po raz, uderzały delikatnie o brzeg. Jednym z totemicznych przodków klanu tego tubylca był upersoniftkowany bęben szczelinowy, który spłynął w dół rzeki - członkowie klanu wierzyli, że to właśnie ten instrument wywołuje fale. Człowiek ten wpatrywał się w fale, które kołysały się łagodnie i uderzały o brzeg pomimo braku wiatru, demonstrując w ten sposób prawdziwość wyznawanego przez jego klan mitu2*.
Drugie, wynikające z doświadczenia wyzwanie, które sprawia, że sensowność konkretnego sposobu życia może ulec rozmyciu, stając się chaotyczną zbieraniną bezprzedmiotowych nazw i pozbawionych nazw rzeczy - problem cierpienia — badano o wiele częściej, a przynajmniej częściej je opisywano, w głównej mierze ze względu na to, że w pracach dotyczących religii plemiennych tak wiele uwagi poświęcano dwóm bodaj najważniejszym zjawiskom, w których cierpienie występuje: chorobie oraz żałobie po śmierci. A jednak mimo całego tego zainteresowania i fascynacji emocjonalną aurą, jaka otacza te skrajne sytuacje życiowe,