in.
.. ■__1. , |
tżda 7. nich wyraża tę |
aną do trzech róźnyci | |
nie roz |
bieżności, przekonani! |
ie, zbir |
gają się i uzupełniaj |
F«n •ZUmienl
Trfczj ilto, oppri
kół reli
roślonazujo na możliwą płaszczyznę poi rok w ciclami trzech uniwersalnych i ; Ucjani/Szsnse pogodzenia w wyższej sy i Na kreJigię w ujęciu kardynalnych :
łjg ana*ów, mianowicie nnimiziuw. dynamizmu i pramonotetzmu, igii <j(cego praobjawionie I5oga.
i: au
wy-
jest
\ Hówni*i,rzykładzie przesuwa w czelja 2 czysto wy rozumowa nogo, hczne na nieokreślony przedmiotowo emocjonali. tnań jtów z innymi drogami do świętości. Szczyt’ ozicje w próbie wprzęgnięcia ateistów w służby o^grui karkołomną ekwilibrystyką w myśl francuskiego przyśle yśli au ridicule n'est qti’un pas.
u
\tonso ^ddorbloija niesti'.idzęnic jyjszukuje dla rozbieżny, h tci !ł»>enc2tfyubstrahowane j nadteorii, mającej je wszystkie póła ŁoanosObytui Wspólne i wyższej płaszćzyżnid. I tfżcba przyznać a,u. w tym mistrzem nad mistrza. iNikt nigdy, tak jak on, nic potrafił jwu, stopić całego dotychczasowego, poplątanego i niezgranego do->rN»ż { robku religioznawczego w jeden konsekwentny i oryginalny mo-dgtkó noiit- Historyk teorii religioznawczych dostrzeże w jego ckurne-ds*u niczucj syntezie elementy zarówno animizmu, jak i dynamizmu ,t;or opartego o pojęcie nadprzyrodzonego, wszechobecnego fluidu mu* St na, uznanie dla prac Durkheima z rozróżnieniem świętości i swic-ckości, uznanie dla Rudolfa Otto z jego koncentracją na osobi-^n odczuciu świętości, kontynuowanie klasyczni j rclacjonisty-
Sddcrblom, gdyby nie \o w służbę wyznania, jjii« gdyby nie roztrwonił wicie ćciiiicgo Czasu na u ;, jne, administracyjne, polityczne. Czyta sic; pra-.'wedtkiego uczonego z mieszanym uczuciom podziwu dia stywnorl wykładu » głębi erudycji, a jednocześnie żalu 7.a ponow.mic dośwui ! żalnej i ikl na rzecz idealizmu i miaty-:J historiozofii.
itodcr błotna
enuicię
/mc denni
sutly ml obce”, /<7cko nic
ii oby ogromny ność intelektu alalności cku-
• w /.ystkich apologetów chrześcijaństwa Sdderblom jest bez najbardziej tolerancyjny, u przez to i nujsympatyrz-
cciąga i na ateistów, widząc w nich też ••i dcc noży”. Stąd jednak zwiększone niebezpieczeństwo jego c id ziały wań pozanaukowych. Mu/, na zaryzykować twierdzenie,
.* arcybiskup szwedzki kochał się w rei i gi ach niechrześcijan-, kich. W j« go ujęciu kroczą one po jednej drodze, której kresem dia wszystkich jest krzyż. Dla bezstronnego badacza religii po-d one ujęcie zakrawa nic tylko na jawną teologię, ale i na sche-t *tN/m. Niezrozumiała przecież byłaby powszechna dziś nieuf-1» .ci niechęć do chrześcijaństwa ze strony innych wielkich religii ś iat.i, o czym pisze Radhakrishnan i do czego przyznają się sami misjonarze, jak np. Thomas Ohm 10.
Sam Friedrich Hcilcr przyznaje, że „dzieła Soderbloma o po-zachrzt ścijuńskich religiach są nie tylko kopalnią pouczenia, lecz także źródłem religijnego {Wgłębienia i ewangelicznego umocnienia”. Dwie tendencje przyświecały szwedzkiemu religioznawcy: poznanie prawdy i zużytkowanie faktów dla celów apologetycz-
• Por. jego: „Zgodnie z tym najlepsza definicja religii indywidualnej b«.dzio brzmieć: «Jc*t pobożnym ten, dla ko^o coś jest święte*, a ry om religii zinstytucjonalizowanej jem'rozróżnienie świętości I iwk kości? (/*>« Wcrdcn det Gottaglaubons. s. 175).