2 / I.abornloria
Zl«ysi6w
Oko. hieroglif Boga. postraegano jako całościowe komi>enclium bosko**.; Iiędącrj światłem, ale przede wszystkim spojrzeniem. wzrokiem i wi^j, doskonałą, bezlitosną kontrolą. Nowoczesna świadomość zintemalizowa. ła oko Boga, ale nie wystarczyło to, by człowiek, opanowawszy techniki autoanalizy, zdołał się od niego uwolnić. Zdobywanie wiedzy i wymiana doświadczeń stały się kolejnymi źródłumi trwogi, rozniecając ogień tlący się w popiele i żarze, które wydawały się już raz na zawsze wygasłe.
Ciało, zrehabilitowane w epoce odrodzenia, zostało na powrót zamknięte w religijnym wymiarze za czasów kontrreformacji, która posłużyła się anatomią jako subtelnym narzędziem, mającym umożliwić ponowne odkrycie Boga. Nóż do sekcji na nowo |X>blogosławktno wraz z chrystianizacją wszystkich (lub prawie wszystkich) dozwolonych zawodów, sztuk, technik i narzędzi pracy. Ciało człow ieka stało się terenem budującego odkry cia i pobożnej misji. Nowym Światem, namacalnym i nieruchomym, obiektem medytacji i badań, w którego wnętrze rzucie można było spojrzenie niepewne, niespokojne, złaknione poznania, fopulamość sekcji anatomicznej wzrosła znacznie, również w wersji „moralnego" widowiska albo okrutnego, krwawego karnawału. Wyniesione na szafot, a następnie zrekonstruowane na stole amfiteatrów anatomicznych udręczone ciało zaznało długiego okresu triumfu, byłoH przedmiotem podziwu i przerażających widowisk, dydaktyczno-nnuko- j wych eksperymentów.
Pośród wszystkich części „machiny cielesnej*’ czaszce przypadało j honorowe miejsce, twarzy zaś przywilej szlachectwa. Kanga członków 1 obniżała się nieuchronnie w hierarchii narządów, w miarę jak zstępo- I wato się w niższe rejony ciała.
Już powierzchnia ludzkiej twarzy jest sama przez się zupełnie wy- 1 starczającym zwierciadłem, mającym odbijać obraz Boskości. lak I troszczącej się o rozmaitość wyglądu ludzi i tak skutecznej w owej 1 rozmaitości osiąganiu, bez żadnej jednak zmiany miejsca ani symetrii, 1 ani ilości jednakowych części, które się na człowieka składają. Kto 1 zatem zdoła nam powiedzieć, jakim lustrem dla światłego umysłu stać ; się może ów świat cudów zamykający się w wewnętrznej budowli sa* fl mego oblicza, gdzie mieszczą się laboratoria zmysłów, ustanowionych | pize* naturę w całości w głowie niczym w najszlachetniejszej części | i - żeby tak powiedzieć - w pałacu ciała ludzkiego?”8.
„Świat cudów” zamknięty w czaszce budził nieuchronnie chęć zbliżenia się, niemal wysondowania ukrytych głębi i tajników duszy.
„Cóż by się więc stało, gdyby ci nędznicy {ateiści] mogli przeniknąć ową otchłań cudów, tworzących wnętrze naszego ciała i czyniących z niego siedzibę godną tak potężnego władcy, jakim jest rozumna dusza?
A, co więcej, ową otchłań cudów, które zawiera w sobie sama dusza rozumna, ze swoimi możliwościami, zwyczajami, czynami, ze swoimi zdolnościami czy to fantastycznej, czy umysłowej natury, których jej wciąż przybywa? Zdziwienie powinno się wówczas przemienić w zgrozę, tak jak w wypadku Augustyna, który nie znalazł spokoju nawet w kontemplacji małego ziarenka i zważywszy na wielość tkwiących w nim możliwości oraz drobną masę, wykrzyknął osłupiały, że ogarnia gp przerażenie. Horror est consideranii”9.
Podróż do wnętrza człowieka, do otchłani mikrokosmosu, odbywa się równolegle do wędrówki wiodącej do środka tego, co niewidoczne i niewypowiedziane, do odkrycia tajników duszy. Oba kierunki (ku najmniej dostępnym warstwom ciała lub ku niezbadanym głębiom duszy) jawią się jako zstąpienie w otchłań ukrytych prawd, w noc nierozszyfrowanych sekretów. Podobnie kontemplacja ziarna, wraz z całą ogromną potencjalnością w nim zawartą, albo medytacja nad kawałkiem węgla, kruchego i lekkiego, lecz zdolnego przecież wyzwoli ć niepowstrzymaną ognistą energię, przemienić się w płomień, stać się źródłem światła, emanować ciepłem, budziły osłupienie i przerażenie.
Oko, czaszka, serce przechowywały bezcenne skarby. W mózgowych półkulach znajdowała się „otchłań myśli, akademia spekulacji (...j. chaos snów, niezliczone rzeczy, z powodu których żywa głowa nie może nigdy uznać za swe odbicie głowy wyrzeźbionej”>n. „Bogaty zasób subtelnych organów tkwi w ludzkim ciele”11, mechanizmów „nad wyraz śmiałej natury”. „Śmiałym dziwactwem inwencji” wykazał się Wszechmogący, kiedy postanowił „rzucić okiem na rozległy świat” i zdecydował się „stworzyć jego kompendium, człowieka”12. „Stwórcą był ten, kto potrafił przemienić nicość w stworzony bezkres i wprowadził góry do źrenicy oka, nie zmniejszając tym samym ich rozmiarów, i zapragnął, by głowa zawierała w sobie nieskończoność światów”13.