* ^ Laboratoria **»y | Ji
..Kio chce lepiej pojąć siłę działania zepsutego oddechu «.*£ a szczególnie cierpiących na wrzody i brudne rany. o zrakoxv« h‘ narządach, niech pomyśli, że tylko jeden człowiek chory na wrzód, gdzie powstaje i zbiera się po sok a, wytwarza wokół *Wc/i ciała cuchnący zapach, przyprawiający o mdłości i to do tego stoJLsa że odór ten atakuje każdego, kto wchodzi i go wdycha. Sprawia to",4ł osoby nienawykłe do patrzenia na tego rodzaju choroby albo * na|* *1 obrzydliwe — mdleją. Atmosfera ta zakaża powietrze wokół, a »'«stęp3 resztę wypełniającą małe salki, a w końcu cały oddział szpitalny. VVr«.sz cie zakaża ubrania i w pewien sposób także podłogę i ściany’"'1 Z dala od tego przeklętego powietrza, zatrutego skondensowanymi ohydnymi „wyziewami**15, elity kulturalne sztuki medycznej. unibjJ cc za wszelką cenę praktyki leczniczej i kontaktu z chorymi ciałami wolały zbierać się w zacisznych sanktuariach anatomicznych (rapa. wiadających późniejsze gabinety osteologiczne), w laboratoriach opatrujących często galerie cudowności nastawione na magiczne i misteriozoficzne kolekcjonerstwo w monstrualne znaleziska, w szkielety „dziwnych kształtów [—J o nienormalnej konstrukcji, raz straszliwie monstrualnej, to znów szaleńczo śmiesznej”, w „szkielety skonstruowane z potworną wręcz ekstrawagancją**16.
Sala do sekcji staje się miejscem ..wspaniałości i chwały**17, „podnio-slości i triumfu**1*, nic zaś „ignorancji i upodlenia**19, gdzie ciało ludzkie obdarte ze skóry przez „urządzenia rozkładające na części***! nic wygląda jak z „jatki***1, lecz — „pozbawione skóry’*22 — jawi się „cale w pięknej purpurze przemieszanej ze srebrem**23. W „laborattH riach anatomicznej inżynierii***4 — jak pisze rozgorączkowany i podniecony borenzo Bellini — to sam trup staje się bohaterem niezwykłego widowiska. Niczym samo po ruszający się manekin to sam zmarły pozbywa się „swojej skóry”, zdejmuje „pluszcz skrywający święte dzieło, którego dokonał w nas własnymi rękami Bóg’*25, po lo, by ukazała się „cala wielkość i cudowność, jaka się pod owym płaszczeni znajduje***5.
Fascynujące widowiska, zachwycające wzrok obserwatora oszołomionego urodą „wzoru mus ku łów wy haftowanego ręką Boga**27, zadziwionego grą barw „ciał purpurowych i bielejących, ze srebrnym połyskiem, będących tym samym mięsem, którym żywicie się przy stole”**