Krąpiec (1985) wyróżnia trzy wielkie okresy w dziejach filozofii, w zależności od dominującego obiektu zainteresowań: filozofię przedmiotu, podmiotu i języka. W pierwszym okresie myśl filozoficzna była skoncentrowana na problematyce bytu. Zadawano sobie pytanie o zakres i znaczenie pojęcia ,jest”, o hierarchie bytów i absolut. Okres ten można określić jako fazę przewagi orientacji onto-logicznej.
Drugi etap — zapoczątkowany przez Kartezjusza, a ugruntowany przez Kanta — przesuwa w centrum zainteresowań podmiot poznania, jakim jest człowiek wyposażony w rozum i władzę sądzenia. Jest to prymat orientacji episteraologicznej.
Trzecia faza. wiek XX, charaktery zuje się przesunięciem głównego akcentu na język jako środek* przy pomocy którego podmiot rozpoznaje przedmiot w procesie poznawczym. Językowi przypisywana jest w tym procesie rola warunkująca i kreatywna. Jest to orientacja lingwistyczna.
Nasilone zainteresowanie językiem nie pojawiło się zatem w sposób nieuzasadniony czy nagły, lecz zajmuje miejsce logicznie uwarunkowane kierunkiem pew nego kontinuum zabiegów człowieka o ustalenie relacji pomiędzy samy m sobą a otaczającym światem. podkreślamy raz jeszcze wyraźnie: w spomniany trójpodział dziejów filozofii w żadnym wypadku nie sugeruje, jakoby zwracała się ona kolejna u kierunku przedmiotu, podmiotu i języka poznania, lecz skazuje jedynie dominujący punkt ciężkości.
Wy tężona refleksja nad językiem ożywiła prastare pytania fi-io/ofii. znane od zarania jej dziejów Jakiego rodzaju bytem jest iezvk. w jakiej pozostaje relacji do bytów pozajęzykowych, na czym polega fenomen jego przyswajałności i kreatywności, jakie $4 jego fikcje i co łączy różne języki świata. Jakie są uniwersalne cechv ludzkich języków, i jakie z nich wynikają wnioski odnośnie do ludzkiej kondycji w świecie. Czy istnieją języki lepsze i gorsze.
Co to jest znaczenie i którymi jednostkom językowym należy je przvpis>^ać. Z czego wynika okazjonalna nieprzekładalnośc x jednego języ ka na drugi. To ty lko niektóre pytania, jakie pojawiły 5ję w filozofii lingwistycznej XX wieku, z której czerpało i czerpie przekładoznawstwo. Pytania te znacznie wykraczają poza obszar
językoznawstwa, co zostanie pokazane poniżej: niosą bowiem ze sobą olbrzymi ładunek metafizyczny.
Również i przekład, jako czynność zachodząca w ludzkim święcie, służąca lepszemu zrozumieniu świata i wspomagająca ciągłość ludzkiej kultury, ma swoje miejsce w porządku ontologicznym, epi-stemologicznym oraz lingwistycznym. Jego aspekt ontologiczny polega na tym, że wychodzi od pewnego bytu, jakim jest tekst wyjściowy oraz pewien byt stwarza (tekst docelowy). Pytanie o sposób istnienia bytu językowego, jakim jest dzieło literackie, doczekało się klasycznego opracowania w traktacie O dziele literackim Romana Ingardena (wyd. cyt. 1960). Aspekt epistemologiczny obejmuje z jednej strony akty poznawcze, które warunkują powodzenie przedsięwzięcia, z drugiej strony wartość poznawczą wytworu przckla-dowczego, który rozszerza granice poznania. Klasycznym dziś dziełem filozoficznym, w którym wysiłek i efekt poznawczy hermeneutyki tekstu, pod różnymi nazwami towarzyszącej pracy przekładow-czcj, jest Prawda i metoda Hansa G. Gadaniem (wyd. cyt. 1960). Aspekt lingwistyczny to operacje dokonywane na materii języka, ściśle sprzężone z elementem ontologicznym i epistemologicznym. Nie można ich dokonać mechanicznie, bez uwzględnienia wielowymiarowości, wiclofunkcyjności i wieloznaczności środków językowych, które opisał w Dociekaniach filozoficznych Ludwig Wittgen-stein (wyd. cyt. 1984).
Przetransferowanie tekstu oryginału na system znaków innego języka to tylko jedna z czynności przekladowey, koronująca szereg wstępnych aktów poznawczych; bez nich niemożliwe jest przełamanie naturalnych granie, dzielących dwie społeczności kulturowe, pomiędzy którymi przekładowca pośredniczy przez swą pracę.
Po co pisać kolejną teoretyczną rozprawę o przekładzie, to drugie uprawnione pytanie, jakie może się nasunąć czytelnikowi. Powiększanie olbrzymiej ilości prac teoretycznych i tak nikomu nie podsunie gotowego rozwiązania konkretnego problemu przekła-dowczego, jakim może być chociażby poszukiwanie stosownego ekwiwalentu dla angielskiego słowa anxious.
By odpowiedzieć na to pytanie, wyjdziemy od kontrpytania: po co zagłębiać się u progu trzeciego tysiąclecia w filozoficzne zagad-
11