bokich Chomsky’ego i gier językowych Wittgensteina. To zaś w równoznaczne z kapitulacją metody lingwistyczno-analitycznej gdyż oznacza sięgnięcie do „nienaukowej” procedury interpretacji która stanowi zabieg hermeneutyczny, postulowany, przez tradycyjny nurt przekladoznawstwa filozoficznego.
Eksponowana w teorii Levy’ego metoda iluzjonistyczna lub jej alternatywa, deziluzja, to nowe szaty pojęciowe dla Schleiermache-rowskich kierunków poruszania dzieła lub odbiorcy.
Nowoczesna szkoła Studiów Przekładoznawczych (Translation Studies), postulująca badania empiiyczne nad materiałem konkretnych, funkcjonujących w kulturach tłumaczeń i ustalanie tym sposobem rządzących przekładem norm historycznych (Even-Zohar, Touiy) z góry zakłada, że nonny te mogą być dyktowane głównie przez kulturę wyjściową lub głównie przez kulturę docelową, co sprowadza się w gruncie rzeczy do powielenia formuły Schleiermachera: chodzi
0 normy poruszające czytelnika, lub normy poruszające dzieło.
W swoim artykule O istocie języka Jakobson (1989) zwraca uwagę na reprodukcjonizm odkryć naukowych w dziedzinie językoznawstwa, co brzmi w kontekście jego wywodów jak zarzut ignorancji. Tymczasem reprodukcjonizm jako fenomen właściwy rzeczywistości zarówno materialnej, jak i spirytualnej, ma zapewne swe źródło i uzasadnienie w kreatywnej ciągłości bytu transcendentnego
1 reflektującej go myśli ludzkiej; w każdym ich momencie zawarta jest pełnia generującej je historii.
13. Impuls kosmopolityczny
Wiele tomów poświęcono uprawianym w przekładoznawstwie studiom nad realiami kulturowymi, których znajomość stanowi dla przekładowcy niezbędny warunek rzetelnego uprawiania zawodu (Witte 2000). Autoizy chętnie przytaczają błędy translatorskie, wynikające z niedostatecznej kompetencji kulturowej tłumacza. W wywodach tych brakuje jednak jednego - bardzo istotnego moim zdaniem | aspektu, jakim jest kosmopolityczny charakter świadomości tłumacza. 1 a
Od tłumacza wymaga się zaawansowanego profesjonalizmu, do którego należy nieustanne obcowanie z kulturami odnośnych języków. Zakładanie, że tłumacz w jednakowym stopniu partycypuje w każdej z nich, byłoby bezpodstawnym idealizowaniem: w rzeczywistości tłumaczy osoba o ścisłej przynależności do jednej z kultur, lub przynajmniej zdominowana przez taką przynależność. Z drugiej jednak strony identyfikowanie się tłumacza z jedną kulturą, jako własną, nie ma charakteru kulturowej izolacji, gdyż towarzyszy mu z konieczności otwartość na tę drugą. Stan świadomości międzykulturowej czynnych tłumaczy mógłby — moim zdaniem - stanowić interesujący obszar interdyscyplinarnie zorientowanych penetracji badawczych. W związku z faktem, iż tłumacz pozostaje pod ciągłym, uwarunkowanym zawodowo wpływem bodźców obcej kultury, nie do końca jest on w stanie wstawić się w położenie swego potencjalnego odbiorcy, laika. Jego świadomość posiada zróżnicowany i zmienny stopień rozszerzenia o kulturę oryginału, który jest trudny do uchwycenia i zapewne tylko częściowo uświadamiany.
Poza tym kompetencja kulturowa, podobnie zresztą, jak i kompetencja językowa, jest niewątpliwie stanem przejściowym, ciągle się zmieniającym, i to zarówno na lepsze - poprzez przyrost doświadczenia i wiedzy, jak i na gorsze — poprzez ubytki tych walorów. Ten drugi przypadek ma miejsce np. wówczas, gdy tłumacz z jakiegoś powodu traci możliwość bezpośredniego kontaktu z obcą kulturą, bądź nie nadąża za zmianami, jakie zachodzą w jej realiach. Może on wówczas projektować do powstającego tekstu własną nieadekwatną do dynamicznej rzeczywistości, wiedzę.
Tak, jak kompetencję językową można mierzyć badając błędy w performancji (Tarone 1988), taki poziom kompetencji kulturowej tłumacza można by badać przy pomocy przypadków nieadekwatno-ści kulturowej jego przekładów.
151