Paralelizację tę uważam za coś ważnego dlatego, że dzięki niej udaje się tzw. wyobrażenia metafizyczne, które utraciły swą naturalną postawę doświadczalną, powiązać z żywym, występującym powszechnie procesem psychicznym, przez co odzyskują one swój właściwy i pierwotny sens. Tym samym przywrócony zostanie ponownie związek między owymi rzutowanymi treściami, którym nadano formę poglądów „metafizycznych”, a ego. Niestety, jak już powiedzieliśmy, to, że pojęcia metafizyczne istnieją i są przedmiotem wiary, żadną miarą nic przyczynia się do zaistnienia ich treści czy przedmiotu, jakkolwiek koincydencji oglądu i rzeczywistości w postaci jakiegoś szczególnego stanu psychicznego, jakiegoś status grancie, nic można uznać za niemożliwą. Z drugiej strony jednak do koincydencji tej podmiot nic może samowolnie doprowadzić. Jeśli pojęcia metafizyczne utraciły raz swą zdolność ponownego przypominania i wywoływania pradoświadczcnia, to nic tylko stały się bezużyteczne, ale dopiero teraz okazują się właściwymi przeszkodami na drodze dalszego rozwoju. Czepiamy się bowiem dóbr, które kiedyś oznaczały bogactwo, i im bardziej stają się one bezcelowe, niezrozumiałe i martwe, tym bardziej się przy nich upieramy. (Naturalnie zacietrzewienie to dotyczy jedynie idei jałowych, idee żywe mają wystarczającą treść i bogactwo, tak że nie ma żadnego powodu, by się przy nich upierać.) W ten sposób z biegiem czasu to, co sensowne, zamienia się w bezsens. Niestety, taki już jest los wyobrażeń metafizycznych. Dziś rzeczywiście chodzi o problem, co znaczą tego rodzaju idee. Publiczność — o ile w ogóle nie odwróciła się od tradycji — od dawna już nie ma ochoty wysłuchiwać żadnych „objawień” i raczej wolałaby dowiedzieć się, jaki jest ich sens. Już nawet słowa, które płyną z kazalnic, są niezrozumiałe i domagają się wyjaśnienia: Jakże to, skoro śmierć Chrystusa miała nas zbawić, dlaczego nikt nic czuje się zbawiony? Dlaczego Jezus miałby być Bogiem-człowiekiem i co to w ogóle znaczy? Co to jest Trójca św., narodziny z Dziewicy, spożywanie Ciała i Krwi Pańskiej itd.? W jakimże rozpaczliwym stosunku pozostaje świat tego rodzaju pojęć do świata codzienności, którego zmysłową rzeczywistość w najszerszym zakresie ogarniają nauki przyrodnicze ? Wyłącznie w tym święcie żyjemy przynajmniej szesnaście godzin na dobę, a pozostałe osiem spędzamy przeważnie w stanie nieświadomym. Gdzie i kiedy zdarza się coś takiego, co przypominałoby pojawienie się anioła, nakarmienie rzeszy ludzkiej, błogosławieństwa, zmartwychwstanie zmarłych itp. ? Dlatego było już pewnym odkryciem, kiedy stwierdzono, że w toku nieświadomego snu występują interwały zwane „marzeniami sennymi” i że w marzeniach tych można niekiedy zaobserwować sceny, które mają niejakie podobieństwo do motywów mitologicznych. Mity są to cudowne opowieści i dotyczą właśnie tych wszystkich rzeczy, które bardzo często są również przedmiotem wiary.
W zwykłym świecie świadomości z trudem tylko można znaleźć coś podobnego, a ściślej mówiąc, do roku 1933 tylko chorzy psychicznie — jeśli można tak powiedzieć — znajdowali się w posiadaniu żywej mitologii. Po tej dacie świat bohaterów i potworów rozprzestrzenił się niby pustoszący ogień wśród całych narodów, co dowiodło, że mit i jego osobliwy świat również w ciągu stuleci rozumu i oświecenia nie straciły nic na swej żywotności. Jeśli pojęcia metafizyczne w naszych czasach nic fascynują już niemal nikogo, to z pewnością nie wynika to stąd, że duszy europejskiej brakuje pierwotności i prymitywności, lecz jedynie i wyłącznie z faktu, że dotychczasowe symbole nic wyrażają już tego, co teraz wyłania się z nieświadomości jako rezultat wiciu stuleci rozwoju świadomości chrześcijańskiej i prosi o glos.