68
68
Ryc. 25. Żelazny grot włóczni typu merowióskiego z Eltdalen (Hedmark). Wg W. Hiibenera
soby orientowania się na otwartym morzu wyłącznie według gwiazd, z czasem zastosowano nawet prototyp kompasu. Normanowie mogli odtąd docierać nie tylko do przeciwległych wybrzeży Morza Północnego i Bałtyku, lecz również zapuszczać się dalej na północny zachód ku wyspom atlantyckim — Owczym, Islandii,^ skąd nawet do Grenlandii i wybrzeży Ameryki. W okresie narastających trudności i konfliktów, związanych z kształtowaniem się wczesnofeudal-nych struktur gospodarczych i społeczno-politycznych, te nowe rozwiązania techniczne miały umożliwić rozładowywanie wielu napięć drogą ekspansji wikingów daleko poza skandynawską ojczyznę.
Narastające trudności wewnętrzne podnosiły też znaczenie techniki walki49. Wojna stawała się coraz częściej głównym środkiem zdobycia władzy i majątku. Typowe dla doby demokracji wojennej układy prowadziły do częstych starć i zniszczeń, których śladami są z jednej strony inwestycje mające na celu obronę mienia, z drugiej — spalone osiedla. Wspominaliśmy już, że w niektórych okolicach tego właśnie czasu zdają się sięgać początki trwałej organizacji wojskowej.
Podstawową siłą zbrojną był, podobnie jak w pierwszych wiekach n.e., pieszy wojownik, uzbrojony we włócznię (ryc. 16, 25), niekiedy topór. Pospolitą bronią sieczną stał się w VI w. długi nóż bojowy o wielkiej sile uderzenia, tzw. slcramasax. Stosowano też często broń miotającą w postaci luku (ryc. 21). Ochronę zapewniały przede wszystkim szłom i tarcza. Dane ikonograficzne oraz wyposażenie grobów świadczą jednak, że wcale często brał udział w wyprawach wojennych również jeździec (ryc. 17, 21; tabl. IY, 2). Konno walczyli głównie naczelnicy drużyn; ich bogate uzbrojenie — obok włóczni i noża przede wszystkim kunsztownie wykonany miecz, tarcza, szłom, wzorowany na hełmie rzymskiego ekwity, niekiedy kolczuga (tabl. I) — manifestowało nie tylko umiejętność walki, lecz również pozycję społeczną właścicieli. Nie bez racji zwrócono też uwagę,
49 Arwidsson 1938; Fetfc 1938/1939; Bekmer 1939; 1STK, t. 12B, 1943; P. Olsen 1945; G-austad 1966; Steuer 1970.
że ozdobne miecze wielmożów skandynawskich tamtej doby miały chyba niewielką wartość użytkową i dopiero znacznie prostsze miecze wikingów były w pełni przydatne w boju.
Uzbrojenie ówczesnych Normanów pod wieloma względami przypominało zatem ekwipunek wojowników kręgu merowińskiego. Jeden element różnił ich jednak w sposób zasadniczy — dostosowanie taktyki walki do wymogów walki morskiej. Podstawową jednostkę bojową stanowiła załoga głównego środka komunikacji wodnej, jakim był statek. Zaskoczenie obok dzielności i dobrego uzbrojenia było też podstawowym atutem. Świadczą
0 tym relacje o wyprawach duńskich na wybrzeże frankijskie (Grzegorz z Tours i in.), w pewnej mierze również legendarna opowieść o Beowulfie
1 pełne wojennych scen ryty gotlandzkie. Taktyka ta ujawniła wszystkie swe zalety w toku późniejszych zbrojnych wypraw wikingów.
POGLĄD NA ŚWIAT
Kuchliwość Normanów, rozliczne kontakty z innymi ludami Europy, a zwłaszcza spa dkobiercami śródziemnomorskiej cywil izacj i rzymskiej, przyczyniały się do tego, że już w zaraniu wczesnego średniowiecza Skandynawowie wyróżniali się -wśród mieszkańców dawnego barbaricum znajomością świata, obcych osiągnięć i zwyczajów. Nie zachowywali się przy tym biernie. Kultura Normanów odznaczała się już wówczas znaczną różnorodnością wątków pochodzących z obcych źródeł, względnym hetero-genizmem swego kształtu. Widzieliśmy to w wielu dziedzinach dorobku materialnego, zauważymy też w przejawach życia duchowego i w upodobaniach artystycznych.
Na przełomie starożytności i wczesnego średniowiecza poszerzyły się przede wszystkim znacznie horyzonty geograficzne ludzi Północy. W toku swych wypraw Normanowie docierali aż nad Morze Śródziemne, nie były im z drugiej strony obce dziwne zjawiska przyrody strefy podbiegunowej. Spośród mieszkańców Skandynawii rekrutowali się informatorzy Prokopa z Cezarei, a ci z nich, którzy wracali do ojczyzny, przynosili z kolei wiadomości o dostatkach cywilizacji Południa, wprawdzie już nieco podupadłej, lecz nadal przecież pociągającej dalekich barbarzyńców. Mamy liczne ślady kontynuacji tych powiązań w YII-YIII w., bezpośrednich spotkań oraz, jak pisaliśmy, coraz żywszej wymiany towarów i informacji, niekiedy o zadziwiająco dalekim zasięgu.
Nie zatracono przy tym poczucia własnej odrębności. Wręcz przeciwnie konfrontacja z innymi społecznościami rodziła potrzebę samookreś-lenia w postaci przekazu o pochodzeniu własnego rodu i plemienia. Początkowo była to tylko ustna legenda, lecz już w początku VI w. na dworze Teodoryka Wielkiego zostały przez Kassiodorą spisane dzieje plemienne Gotów. Kozliczne ryty kamienne, echa rodzimych eposów zachowane