Maria Valtorta - Ewangelia, jaka została mi objawiona (Księga
II.67)
Ewangelia według
św. Mateusza
Ewangelia według
św. Marka
Ewangelia według
św. Łukasza
Ewangelia według
św. Jana
Maria Valtorta
Księga II -
Pierwszy rok życia publicznego
–
POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA –
67. «NATURA
LUDZKA APOSTOŁÓW
–
JAKŻE ONA
CIĄŻYŁA!»
Napisane 13
lutego 1944. A, 1813-1818
Jezus
mówi:
«Mały
Janie, dziś jest wiele pracy.
Jednak jesteśmy spóźnieni o jeden dzień, a nie możemy działać powoli.
Udzieliłem
ci siły na tę dzisiejszą pracę. Dałem ci cztery rozmyślania, abyś mogła
mówić o
cierpieniach Maryi i Moich, które przygotowywały Mękę. Miałem mówić o
tym wczoraj,
w sobotę, w dniu poświęconym Mojej Matce. Ale miałem nad tobą litość.
Dziś
nadrabiamy stracony czas. Po cierpieniach, jakie dałem ci już poznać,
Maryja miała i
te [cierpienia]. A Ja wraz z Nią.
Moje
spojrzenie czytało w
sercu Judasza Iskarioty. Nikt nie powinien myśleć, że Boża Mądrość nie
była zdolna
zrozumieć tego serca. Jednak, jak powiedziałem Mojej Matce, trzeba nam
go było. Biada
mu za to, że był zdrajcą! Jednak był to zdrajca, który – powtarzam to –
był nam
potrzebny. On nie był szczery. Był przebiegły, chciwy,
rozwiązły, był złodziejem. Z drugiej jednak strony – był inteligentny i
bardziej
wykształcony niż inni i potrafił się wszystkim narzucić. Był śmiały,
wyrównywał
przede Mną drogę, nawet jeśli była trudna. Podobało mu się ponad
wszystko to, by
wyjść z szeregu, ukazać swoje miejsce zaufanego człowieka przy Mnie.
Nie było u niego
usłużności ze spontanicznej miłości, lecz był jednym z tych ludzi,
których
nazwalibyście “działaczami”. To pozwalało mu mieć pieczę nad trzosem i
być
blisko niewiast. Te dwie rzeczy umiłował w sposób niepohamowany wraz z
trzecią –
swą ludzką pozycją.
Czysta, Pokorna,
Oderwana od
ziemskich bogactw nie mogła nie odczuwać wstrętu przed tym wężem.
Również we Mnie
wywoływał odrazę. I jedynie Ja sam, Ojciec i Duch wiemy, jakim
brzemieniem było
znoszenie jego towarzystwa. Jednak to wyjaśnię ci innym razem.
Podobnie
wiedziałem o wrogości
kapłanów, faryzeuszy, uczonych w Piśmie i saduceuszy. To były
przebiegłe lisy, które
usiłowały wepchnąć Mnie do swej nory, aby Mnie rozszarpać. Spragnieni
byli Mojej
krwi. Usiłowali wszędzie zastawiać na Mnie pułapki, aby Mnie pochwycić,
aby mieć
broń przeciwko Mnie, sprawić, że zniknę. Przez trzy lata nie
przestawali wznosić
przede Mną przeszkód. Uspokoili się dopiero wtedy, gdy wiedzieli, że
umarłem. W tę
noc spali szczęśliwi. Głos ich oskarżyciela został na zawsze uciszony.
Tak sądzili.
Nie. On nie został uciszony. On nigdy nie ucichnie, będzie grzmiał,
grzmi i przeklina
tych, którzy przypominają ich w obecnej godzinie. Jakież cierpienie
zniosła Moja Matka
z ich powodu! A Ja również nie zapominam tej boleści.
Nie jest niczym
nowym zmienność
tłumu. To dzikie zwierzę, które liże dłoń poskramiacza, jeśli jest ona
uzbrojona w
pejcz albo gdy ofiarowuje kawał mięsa dla zaspokojenia głodu. Jednak
wystarczy, że
poskramiacz upadnie i nie może już posłużyć się pejczem albo nie ma już
więcej
jedzenia dla zaspokojenia [głodu], wtedy to samo zwierzę rzuca się na
niego i rozrywa
go na kawałki. Wystarczy powiedzieć prawdę i być dobrym, aby skierować
na siebie
nienawiść tłumu po pierwszych chwilach jego entuzjazmu. Prawda jest
wyrzutem i
ostrzeżeniem. Dobroć pozbawia pejcza i prowadzi tych, którzy nie są
dobrzy, do
porzucenia lęku. Stąd: “Ukrzyżuj Go!” po “Hosanna!”. Moje życie
Nauczyciela
było przesycone tymi dwoma okrzykami, a ostatnim był: “Ukrzyżuj Go!”
Hosanna to
tylko oddech wykonywany przez śpiewaka, aby nabrać powietrza dla
zaśpiewania wyżej.
Maryja, w wieczór Wielkiego Piątku, usłyszała ponownie w Swoim wnętrzu
[wszystkie]
kłamliwe “Hosanna”, które [potem] stały się okrzykami śmierci dla Jej
Dziecka i
przeszyły Jej Serce. Tego też nie zapominam.
Natura ludzka
apostołów! Jakże ona
ciążyła! Niosłem na Moich ramionach, aby wznieść je ku Niebu, masy,
których
ciężar przygniatał do ziemi. Nawet ci, którzy nie uważali się za
ministrów
ziemskiego króla – jak Judasz Iskariota – nawet ci, którzy nie myśleli
jak on o
tym, by się wspiąć, przy jakiejś okazji na Moje miejsce na tronie,
zawsze z niepokojem
szukali chwały. Nadszedł dzień, w którym nawet Mój Jan i jego brat,
zapragnęli tej
chwały, oszukującej was jak miraż, nawet w rzeczach niebieskich. To nie
święte
dążenie do Nieba – jakiego od was pragnę – lecz ludzkie pragnienie, by
wasza
świętość była znana, [może was ogarnąć]. I nie tylko to, lecz także
chciwość
wymieniającego pieniądze, lichwiarza, aby za niewiele miłości – danej
Temu,
któremu, jak wam mówiłem, macie oddać siebie bez reszty – domagać się
miejsca po
Jego prawicy w Niebiosach.
Nie, dzieci, nie.
Trzeba najpierw
wypić cały kielich, jaki Ja wypiłem. Cały: miłość dać w zamian
za
nienawiść, czystość przeciwstawić waszym zmysłom, okazać heroizm w
doświadczeniach, złożyć z siebie samego ofiarę całopalną z miłości do
Boga i
braci. Potem, kiedy spełni się obowiązek, powiedzieć jeszcze: “Słudzy
nieużyteczni
jesteśmy” i oczekiwać, aż Mój i wasz Ojciec przyzna wam, ze Swej
dobroci, miejsce w
Swoim Królestwie. Trzeba się ogołocić – tak jak widziałaś, że Mnie
odarto z szat
w Pretorium – z wszystkiego, co ludzkie. Trzeba zachować jedynie to, co
niezbędne,
czyli szacunek dla daru Bożego, którym jest życie, szacunek dla braci,
którym możemy
być bardziej przydatni na wysokościach Nieba niż na ziemi. Bogu mamy
pozostawić
troskę o przyodzianie nas szatą nieśmiertelności, wybieloną we krwi
Baranka.
Ukazałem
ci cierpienia, które
przygotowywały Mękę. Inne ci ukażę. Chociaż były to cierpienia, jednak
dla twej
duszy ich kontemplacja była odpoczynkiem. To wystarczy na teraz. Trwaj
w pokoju.»
Przekład: "Vox Domini"
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
2010 01 02, str 067 073Margit Sandemo Cykl Saga o czarnoksiężniku (02) Blask twoich oczut informatyk12[01] 02 101introligators4[02] z2 01 n02 martenzytyczne1OBRECZE MS OK 0202 Gametogeneza02 07Wyk ad 02r01 02 popr (2)1) 25 02 2012więcej podobnych podstron