Marta Adaśko
Najpiękniejszą rzeczą, jakiej możemy doświadczyć jest oczarowanie tajemnicą. Jest to uczucie, które stoi u kolebki prawdziwej sztuki i prawdziwej nauki. Nie sposób nie oniemieć z zachwytu, gdy kontempluje się tajemnice wieczności, życia, czy też wspaniałej struktury rzeczywistości. Od starożytności do dziś było wiele teorii piękna. W pierwszej antycznej teorii piękna, sformułowanej przez Platona, było ono rozumiane szeroko i obejmowało nie tylko wartości estetyczne, ale także moralne i praktyczne. Później preferowano raczej wąskie rozumienie piękna, jako tych właściwości, które budzą "upodobanie". Obiektywne teorie piękna starały się sformułować zasady, które obowiązują dzieła pretendujące do miana estetycznych. Subiektywne - warunkiem piękna czynią indywidualne dyspozycje tworzącego i poznającego umysłu. Dzięki chęci uobecnienia piękna, słowo zyskuje moc kreacji, stwarzając przedmiot zachwytu na nowo w naszej wyobraźni, stwarzając je cudownymi i urodziwymi, sugestywnymi niby rzeczywiste. Oto oczy stają się zastępstwem węchu, słuchu i dotyku, wspomagane wyobraźnią przenoszą naszą jaźń w fikcyjne miejsca, pozwalają odczuć oszołomienie pięknem w zbudowanej z liter budowli, odczuć podniosłość i surowe piękno górskiego majestatu. Bardzo często zdarza się, że miejsce akcji w utworze zostaje jedynie ledwie naszkicowane, nasza wyobraźnia ledwie naprowadzona na tory samodzielnego obrazowania, zaś krajobrazy potraktowane jedynie, jako umowne tło dla rozgrywających się zdarzeń. Czasami jednakże pierwotna doskonałość natury lub kunsztowność dzieł rąk ludzkich bywają tematem samym w sobie.
Tak jest w przypadku „Drogi nad przepaścią w Czufut-Kaie" Adama Mickiewicza i „Notre Damę" Juliana Przybosia. Utwory pochodzące z odległych od siebie epok wiele łączy. Przede wszystkim temat - zachwyt nad pięknem. W przypadku pierwszego utworu nad dziką urodą urwiska górskiego - dzieła natury, Boga-artysty, natomiast w utworze Przybosia nad maestrią wytworu pracy ludzkiej, średniowiecznej katedry, której majestat i kunszt budowli zapiera w piersiach. Poeci prezentują odczucia człowieka w zderzeniu z czymś dla niego niepojętym, emocje towarzyszące obcowaniu z niewyobrażalnym pięknem. Fakt, że co innego jest przedmiotem podziwu wynika z odmiennych charakterów programów artystycznych. Na przykładzie tych obydwu utworów można prześledzić różnice pomiędzy poetyką romantyzmu, propagującego powrót do natury, głoszącego zachwyt nad jej pierwotnym i nieujarzmionym pięknem I poetyką konstruktywistyczną, związaną z Awangardą Krakowską - grupą literacką działająca w XX wieku przy krakowskim czasopiśmie „Zwrotnica", która głosiła kult cywilizacji, fascynację wysiłkiem twórczym: pracą, dzięki, której opanowuje się nieuporządkowaną materię. To, co łączy obydwa utwory to nastrój -oszołomienia, lęku wobec potęgi, zachwytu nad pięknem i majestatem, oba teksty są zatem bardzo emocjonalne i pełne dynamiki. Podmiot liryczny zarówno w utworze Przybosia, jak i w sonecie Mickiewicza w obliczu niezrozumiałej diań potęgi, odczuwa własną małość i niedoskonałość. Ich reakcje na powalające piękno są bardzo podobne. Obydwaj mają problem z wyrażeniem doświadczanych emocji. W obydwu utworach występuje motyw przepaści, otchłani, tej dosłownej - istniejącej empirycznie struktury powierzchni, a także przepaści metaforycznej - tego, co niepojęte, niepoznawalne także w głębi