Lutra wypowiedzi diabla to tylko „chwyt literacki". Niektórzy autorzy książek o Lutrze —jak Franz Lau, James Atkinson czy katolicki biograf James Todd — milczą z zakłopotaniem, omawiając jego żyde tak, jakby było pozbawione tej wszechstronnej obecności diabla. Z kolei Roland Bainton — monografista rzetelny, ale jednocześnie bezkrytyczny apologeta — stara się bagatelizować problem. Tylko dwukrotnie i na marginesie o nim wspomina: raz pisze o dualistycznej i dramatycznej wizji świata, w którym byl Bóg i Szatan jako o słabym punkcie średniowiecznej religijności, pod której wpływem znajdował się Luter, w innym miejscu pisze, że Luter niekiedy „angażował się w bezpośrednią walkę z szatanem”, co „mogłoby być dla współczesnego czytelnika zabawne i skłaniać go do brania Lutra niezbyt serio, warto jednak zauważyć, że to, co diabeł mówił do Lutra, jest dokładnie tym, co człowiek mówi sobie samemu w chwilach introspekcji”1*. Bagatelizowanie problemu tylko go jednak zaostrza, zwłaszcza gdy pamiętamy o pracach Zygmunta Freuda na temat diabla jako postad personifikąjącej stłumione popędy związane z erotyką analną czy Ernesta Jonesa, który wiązał wiarę w diabla ze stłumionymi pragnieniami jednoczesnego naśladowania ojca i przeciwstawienia się mu15. Psychoanaliza wydawała się wdzięcznym narzędziem do badania psychiki Lutra, ale ten trop niewiele wyjaśnia. Zresztą już w roku 1937 Paul Reiter w obszernym dwutomowym dziele dokonał analizy osobowości Lutra z punktu widzenia psychiatrii i rozpoznał psychozę endogenną. Nie należy się dziwić, że książka ta stała się przedmiotem ataku ze strony apologetycznych biografów Lutra16. Takie dyskusje mogą jednak tylko zapędzić w ślepą uliczkę i jedynie polemiśd w ro-dząju Łaszcza byliby szczęśliwi, posiadąjąc do swej dyspozycji odkrycia Freuda czy metody badawcze nowoczesnej psychiatrii.
“ Zob. Roland Bainton: Tak oto stoję... op.cit., s. 35—37,344.
Zob. Alfonso M. di Nola: Historia o. narodzinach: diabeł w psychoanalizie. W: Idem:Diabeł....s. 15—20.
“ Zob. Franz Lau, Marcin Luter: s. 23nn., gdzie omówiona jest książka Paula Reitera Martin Lulhers Umwełt. Charakter und Psychose (1937—1941).
Wydąje się, że jako pierwszy otwarcie, rzeczowo i uczciwie omówił ów „diabelski" problem wybitny historyk i teolog luterański Heiko A. Oberman w swojej książce Marcin Luter. Człowiek między Bogiem a diabłem'1. U Obermana ten obszar zagadnień nie jest „późnośredniowiecznym kuriozum", świadectwem opętania, kompleksu Edypa, paktu z szatanem czy psychozy, a po prostu ważnym składnikiem wiary Lutra. Wizje, które miał Luter były realne i nieistotne jest, jak byśmy je dziś tłumaczyli — należały do wiary, były zgodne z Biblią i ówczesnym doświadczeniem sfery sacrum. Jak pisze Oberman: Wszystko jednak zniekształca się i fałszywie tłumaczy ze względów apologetycznych, jeśli minimalizuje się to wyobrażenie
Lutra wiarę w Chrystusa. Chrystus i diabeł istnieją dla niego równie realnie, jeden niezmiennie wspomaga chrześcijan, drugi zagraża ludzkości aż po jej kres 1.. .1. Jeśli ktoś nie dostrzega tej sy-tuacji egzystencji chrześcijańskiej rozpiętej między Bogiem a diabłem, nie może dotrzeć do doświadczenia wiary Lutra. Bez wiedzy o władzy szatana Chrystus wiary stąje się jedynie ideą, a wiara Lutra uwarunkowanym czasowo, zagmatwanym urojeniem".
W innym miejscu książki Oberman pisze:
Jeśli Lutra idealizuje się jako człowieka oświeconego, wtedy to ostrzeżenie o rosnącej przewadze diabla musi zostać odrzucone jako ciemna pozostałość średniowiecza. Życie Lutra pozbawia się jednak w ten sposób doświadczenia mocy, która była dla niego tak samo realna jak Chrystus".
Ważne są tu więc dwie sprawy. Po pierwsze: odczucie realności diabla było u Lutra odczuciem realności zła. Po drugie: diabeł, uprawiąjący
" Heiko A. Oberman: Marcin Luter. Człowiek między Bogiem a diabłem.
zwischen Gott und Teufeł. Berlin 1982).
"* Ibidem, s. 76.
" Ibidem, s. 117—118.
- 137 -