Gdy objawy odczuwane przez zastępcę wykazują podobieństwo lub odmienność od jego własnych objawów, wtedy ich postrzeganie ma dla zastępcy inne, dużo większe znaczenie. Wzbogacają bowiem cały charakter doświadczeń jego „ego" w specyficzny sposób i wykazują raczej cechy działania wtórnego. Oddziałują one również na zewnątrz na osobę poddanego terapii pacjenta.
Właściwa terapeutyczna wartość tej metody zależy od podejścia do postrzeganej dynamiki. Jej jakość opisuje Hahnemann na przykładzie przewlekłego zamartwiania się‘fi. Objawy, np. przewlekłego smutku (ale także objawy fizyczne lub diagnozy), wyciskają się w obrazie, w zmysłowo postrzeganej formie międzyludzkiej relacji. Przez to widzialny obraz chorobowy pacjenta jest słabszy od form identyfikacji między członkami systemu rodzinnego. Postępowanie zastępcze, zaplatanie się w obcy los, naśladowanie czyjegoś losu przez podobieństwo objawów i choroby, obwinianie siebie lub rodziny, zadawniony żal, to nałożenie się — rzec można — nawet kilku z możliwych obrazów. Postępowania i postawy, których osoba z innego pokolenia świadomie lub nieświadomie unika, przejmowane są przez inną osobę należącą do systemu jak rodzaj zakażenia. Owa stanowiąca podstawędynamika jest konieczna dla utrzymania równowagi psychofizycznej. W charakterystyczny sposób możemy przy tym postrzegać zmysłowo, że jeden członek rodziny może przez to „chronić" drugiego. Choroba zastępcza jest więc pewnego rodzaju przeniesieniem problemów kogoś, kto, popadając w losowe tarapaty, utrzymywany jest dzięki niej od tych tarapatów z daleka przez inną, przyjmującą na siebie „odpowiedzialność" osobę
Najczęściej dzieci przejmują takie problemy po swoich rodzicach lub dalszych bezpośrednio z nimi spokrewnionych przodkach (dziadkach, wujach i ciotkach) lub też swoich wcześniejszych partnerach1'9. Właśnie do [obrazu (przyp. red.)l osób, które zastępczo „rozgrywają" daną chorobę, choroba ta nie jest podobna [rola, jaką przyjmują na siebie jest dla nich obca, niezrozumiała w sensie emocjonalnym (przyp. red.)]. Często więc zastępcy czują się tak, jakby byli opętani lub szaleni, to znaczy nie na właściwym miejscu. Dzięki przewlekłemu wewnętrznemu działaniu dynamiki patogennej osoba zdrowa tak właśnie choruje. Utrzymanie systemu ma w tej sytuacji większy priorytet dla ducha niż indywidualnie odczuwany los. Najgorszy śmiertelny ciąg objawów ucieleśnia wykluczenie z systemu, podobne np. wypędzeniu ze średniowiecznego społeczeństwa, lub wyrok, który w sferze duchowej równoważny będzie śmierci [narastanie w czasie opisanych objawów prowadzić może do izolacji społecznej, tzn. społecznej śmierci (przyp. red)J. Jest to następstwo przeżycia w ramach systemu obrazu ciężkiej winy. W wykluczeniu widać podobieństwo z umieraniem. Żyjący zaraża się tą rolą, by utrzymać przy życiu zmarłego lub by go ucieleśnić, tak jakby nie uznawana i przez to przeżywana jak groźba śmierć mogła być w ten magiczny sposób przezwyciężona.
Patologia jest później ceną za kontynuację systemu jako fundamentu życia. Tak więc dla duszy najwyższym dobrem nie jest zdrowie. Grupa terapeutyczna tworzy jakby wspólne sumienie i dlatego „winy* rozkładają się na większe gremium, co umożliwia równowagę między dawaniem i braniem wewnątrz tego systemu. Zaburzenia działają negatywnie na to zrównoważenie. Groźba odczuwana przez system jako egzystencjalna przesunięta będzie na poziom indywidualnego losu. Przetrwałe objawy prowadzą do utrwalenia tej patologii w kolejnych pokoleniach i tworzenia skazy w rozumieniu homeopatycznym.
W pracy nad prezentacją przydatne są przypadki chorobowe przedstawione jako obrazy osób. Ukazują bowiem bezpośrednio znaczenie choroby dla utrzymania systemu, choroby która zanika przy następnych terapeutycznie wywołanych rozwiązaniach. Tak właśnie widziane są możliwości wyleczenia.
W specyficznych formach interwencji terapeutycznej, które odpowiadają wszystkim trzem formom interwencji opisanym przez Hahnemanna, następnym krokiem prezentowania rodziny jest celowe naruszenie obrazu. Obrazy będą przenoszone