Salomea musiała także pomyśleć o kryjówce dla powstańca, w razie nalotu wojska. Miało nią być ukrycie w stodole, w miejscu, gdzie Szczepan trzymał worek z kaszą. Dziewczyna też przeniosła się ze spaniem do swojego pokoju, który teraz zajmował Józef. Tłumaczyła sobie, że w pokoju obok zimno, a nie ma już opału (taaa, jasne), a poza tym musi być blisko okna, do którego ewentualnie miała zapukać Ryfka. W trzecią noc Salomea usłyszała czterokrotne pukanie do szyby - wojsko nadciąga! Zbudziła prędko Szczepana i zajęli się wynoszeniem Józefa do uprzednio przygotowanej kryjówki. W tym czasie też Salomea porządkowała łóżko - na pościeli bowiem były ślady krwi rannego. Wyniosła pościel i szybko ubrała nową. Wtedy przyszli oni. Okazało się, że dowiedzieli się, że we dworze jest powstaniec i przyszli go szukać. Obeszli cały dom, prócz pokoi Dominika, gdyż kiedy tylko stanęli na progu pokoju, zobaczyli jakie to ponure miejsce. Nie znaleźli powstańca, ale za to dojrzeli krew na materacu łóżka. Panna Salomea z wielkim wstydem przyznała się, że to jej własna krew. Śmiali się z niej przez to. Ale szukali dalej - już w całym dworze, wreszcie chcieli odpocząć. Żołnierze rozłożyli się w stodole, w której przecież ukryty był Józef! Szczepan siedział razem z żołnierzami, modląc się, aby Józef jeszcze tam żył. Tymczasem Salomea siedziała w domu razem z oficerem Wiesnicynem, który już wcześniej kiedyś zauważył dziewczynę i tak mu się spodobała, że tylko chęć jej ponownego ujrzenia trzymała go przy życiu na polu walki. Ona natomiast cały czas była spokojna i opanowana, choć w duszy cały czas bała się o Józefa.
Kiedy wszyscy posnęli, Szczepan wdarł się na górkę siana, pod którą schował Józefa i nasłuchiwał jakichkolwiek oznak jego życia. Nie słyszał nic ...
IV
Rano żołnierze odjechali, a przewidujący Szczepan nie od razu poszedł zobaczyć powstańca. Miał rację - Wiesnicyn nagle zawrócił do dworu, chcąc przyłapać ich na gorącym uczynku (ukrywaniu rannego). Salomea okazywała mu swoją pogardę, choć w sposób niezwykle opanowany i kulturalny. Znowu oficer kazał przeszukać dwór, a gdy i tym razem nikogo nie znaleziono - odjechał. Salomea zapłakała nad losem swoim i Józefa także, ale zaraz przyszedł Szczepan, aby iść zobaczyć rannego. Kucharz poszedł sam, a panna Mija (tak ją nazywano) poszła spacerować po dworze, aby nie wzbudzić podejrzeli Gdy wróciła do domu, Józef leżał z powrotem w łóżku - żył! Wreszcie przespała tę noc, która przebiegła bez żadnych rewizji.
V
Po kilku spokojnych nocach nagle ktoś zakołatal w okno. Nie był to odgłos Ryfki, a więc nie było już czasu na wyniesienie Józefa. Okazało się, że był to szczątek oddziału, odbity z partii Kurowskiego. Od razu zaczęli szukać jedzenia, zachowywali się jak zwierzęta. Jeden z nich przystawił nawet Salomei pistolet. Za wszelką cenę chcieli coś zjeść, byli w stanie zabić z głodu. Szczepan znalazł u nich słoninę, sam też przynosząc kartofle i kaszę, zaczął gotować.
VI
Rana w biodrze księcia okazała się bardzo ciężką - kula w niej utkwiona przesuwała się wzdłuż mięśni i ścięgien Józefa, co przysparzało mu okrutny ból. Istniało również inne zagrożenie - jęczący z bólu powstaniec mógł zdradzić swoją kryjówkę podczas kolejnych rewizji. Panna Mija zdecydowała się na poproszenie doktora o operację. W tym celu w nocy udała się do Ryfki, żeby ta pomogła jej skombinować dwa konie. Żydówka nie chciała pomóc, bała się, że zabiją ją za to. Jednak szybko przestała się opierać i okazało się nawet, że w karczmie są kradzione konie, na których przyjechał jakiś gość i zostawił je na przechowanie. Ryfka wskazała je Salomei, dała jej także sanie i ta pognała do miasta po doktóra. Dostała się do niego, kiedy dała jego służącej kasę, gdyż ta nie chciała wpuścić dziewczyny o tak późnej porze. Sam doktór Kulewski nie chciał się zgodzić na pomoc powstańcowi - bał się o swoje życie, jednak ze względu na nieodparty urok Salomei zgodził się. Dziewczyna zawiozła go do chorego, a lekarz rozpoczął operację. Kroił na żywca biednego Józia, a on się wił z bólu. Mimo to doktór nie znalazł kuli - działania Salomei poszły na manie. Dziewczyna odwiozła do miasta lekarza, któiy po drodze się do niej dobierał (chciał zapłaty za wizytę), a po powrocie położyła się spać - smutna ...
VII
2