rodzic nie jest w stanie zrozumieć i zaakceptować faktu, że jego dziecko jest inne niż on sam, że ma inne cele, inne wartości i wybiera inny styl życia [Goryniak M., op. cit., s. 35].
Cele wychowania często bardzo się różnią na poziomie świadomym i nieświadomym. Nieświadomie wielu rodziców chce, by ich dzieci były przedłużeniem ich samych, by osiągnęły to, czego im się nie udało osiągnąć i by były tym, kim oni sami nie są. Emancypacja oznacza także uwolnienie się od wpływów, uzyskanie niezależności, która jest niezbędnym warunkiem rozwoju. I pod tym względem sytuacja dziecka jest paradoksalna, gdyż jest ono z samej swojej istoty skrajnie zależne właśnie dlatego, że jest dzieckiem [Goryniak M., op. cit., s. 35]. Kiedy jesteśmy bardzo mali, nasi boscy rodzice są dla nas wszystkim. Bez nich bylibyśmy niekochani, pozbawieni domu, opieki, jedzenia, żylibyśmy w ciągłym strachu, wiedząc, że sami nie jesteśmy w stanie przetrwać. Oni są naszymi wszechpotężnymi opiekunami. My mamy potrzeby, a oni je zaspokajają [Forward S., Toksyczni rodzice, Warszawa 1995].
Kiedy jesteśmy starsi, sytuacja wcale nie ulega jakiejś radykalnej zmianie i wciąż potrzebujemy przyzwolenia na niezależność ze strony rodziców. Jeżeli oni nie chcą, żebyśmy byli niezależni, to możemy tylko bezradnie rozłożyć ręce. Ich przewaga jest miażdżąca, to oni mają wszystkie atuty w ręce, a nam łatwiej zrezygnować z naszej niezależności niż z ich miłości. Niestety, uzależnienie to nie kończy się wraz z końcem dzieciństwa. Nasi rodzice sieją w nas mentalne i emocjonalne ziania - ziania, które rosną wraz z nami. W niektórych rodzinach są to ziania miłości, szacunku i wolności. Niestety, w wielu innych są to ziania strachu, obowiązku czy winy.
Jak widać, w wielu rodzinach emancypacja nie może się odbywać z powodów dużo poważniejszych niż brak czasu rodziców. Poglądy na temat wychowania są głęboko w nas zakorzenione i nie do wszystkich przyznalibyśmy się nawet przed samym sobą. Ich źródła tkwią w naszym własnym dzieciństwie i w tym, czego sami doznaliśmy od naszych rodziców. Nawet gdybyśmy bardzo tego nie chcieli, część modelu ich stosunków z nami przeniesiemy na stosunki z naszymi własnymi dziećmi. Na tym właśnie może polegać trucicielska moc wychowania w jego pokoleniowym aspekcie.
Starałem się zaprezentować pewne problemy, jakie napotyka realizowanie emancypacyjnych celów wychowania. Model wychowawczy, który kładzie duży nacisk na pełen rozwój potencjałów dziecka, nie jest bowiem ani tak popularny, ani też tak prosty do zrealizowania, jak mogłoby się wydawać. Nakłada on na rodzica dużo większe obciążenia: wymaga od niego więcej czasu i więcej zaangażowania, niewątpliwie też większej dojrzałości, ponieważ rodzic musi [Goryniak M., op. cit., s. 36]:
- być liberalny, ale zaangażowany
- zapewnić dziecku szeroki wybór adekwatnych ofert
- szanować podmiotowość dziecka
- przedkładać jego interesy nad własne
Pedagogika emancypacyjna, która cele kształcenia i wychowania postrzega w uwalnianiu (wyzwalaniu) jednostki z narzuconych jej więzów i ograniczeń. Humanistycznie i personalistycznie ukierunkowana pedagogika emancypacyjna zawierza jednostce i jej potencjalnym możliwościom rozwojowym. Istotą edukacji i wychowania jest tutaj pobudzanie motywacji jednostki, jako największej siły napędowej jej rozwoju, wspomaganie jednostki w zdobywaniu samoświadomości i świadomości społecznej, uodparnianie jej na przemoc i manipulację oraz stwarzanie warunków do samokreacji i świadomego aktywnego