Fryderyk Chopin
Kolejną ważną dla Norwida osobą jest Fryderyk OiopiiL Poeta mówi. że muzyk mieszkał przy ulicy Chaillot. niedaleko Pól Elizejskich, w Paryżu. Mieszkanie znajdowało się na pierwszym piętrze. Z balkonu rozpościerał się widok na ogrody i Panteon. Poza piękną okolicą, autora zachwycił także osławiony fortepian Chopina, znajdujący się w jego pokoju.
Przyjaciele spędzali razem dużo czasu. Pewnego dnia. podczas wyprawy na spacer do Lasku Bolońskiego, Chopin i Norwid odwiedzili Bohdana Zaleskiego, który mieszkał w Passy (nie wchodzili jednak do mieszkania, gdyż Fryderyka nie miał kto wnieść na górę). Siedzieli więc we trójkę w ogrodzie poety, patrząc na zabawę jego syna.
Później nie widzieli się przez długi okres. Gdy Norwid zdobył się pewnego dnia na wizytę, służąca powiedziała mu, że muzyk śpi. Ten zostawił mu zatem wiadomość. Okazało się jednak, że Chopin tylko nie chce się z nikim widzieć, ale gdy zobaczył karteczkę od poety, poprosił go do siebie. Ten siedział na łóżku z baldachimem, podparty był poduszkami, szyję miał owiniętą szalem, a nogi - bardzo spuchnięte. Robił jednak dobrą minę do złej gry i udawał pogodę ducha. Pod koniec wizyty wyznał Norwidowi, że się wynosi. Poeta początkowo zrozumiał to jako metaforę śmierci, zaczął więc żartować, by pocieszyć przyjaciela. Chopinowi chodziło jednak o przeprowadzkę do innego mieszkania na plac Vendóme. Umarł niedługo potem, nie zobaczywszy się już więcej z Norwidem.
Juliusz Słowacki
Na ulicy Pontliieu przy Elizejskich Polach mieszkał Juliusz Słowacki Zajmował małe. skromne mieszkanie na samej górze. Składało się ono z dwóch pokoi jednym był salon z pięknymi kwiatami na ganku, drugim - sypialnia Do domu często przylatywały oswojone wróble
Któregoś dnia Norwid odwiedził tam przyjaciela. Słowacki akurat jadł obiad. Po skoiiczonym posiłku rozmawiali o życiu kulniralnym i wspólnych znajomych. Wspominali Chopina (który wtedy jeszcze żył) i chyba autor Beniowskiego nie spodziewał się, że umrze przed nim.
Jakiś czas później Norwid znów spotkał się ze Słowackim. Rozmawiali „o Francji, o rewolucji, o rzymskich wypadkach”. Obecny tez był wtedy jakiś francuski malarz, który nic jednak nie mówił, a tylko siedział na kanapie.
Przy pożegnaniu Słowacki zwierzył się Norwidowi, że zaczyna czuć się coraz gorzej, szybko się męczy, i że czuje zbliżający się koniec. Zaprosił go na następny tydzieti.
Gdy Norwid stawił się o umówionym czasie, dowiedział się od ucznia Słowackiego (chodziło o Zygmunta Felińskiego), schodzącego z góry. że poeta bardzo źle się poczuł - lepiej będzie odwiedzić go jutro.
Następną wizytę mógł Norwid złożyć dopiero w następnym tygodniu. Przyszedł z samego rana. okazało się jednak, że Słowacki zmarł w nocy. przeczytawszy tylko list od matki.
Norwid wspomina piękno, jakie malowało się na twarzy nieboszczyka. podczas pogrzebu. Mówi też. że wszystko odbyło się nader spokojnie - ptaki jak co dzień przyleciały na balkon i tylko zarosłe chwastami kwiaty świadczyły o jego odejściu. Poetę wzruszyło bardzo zachowanie jakiejś kobiety podczas pogrzebu, bo zalewała się gorącymi łzami.
Swoją pamiątkę po przyjacielu - jego rysunek, wykonany w Egipcie - Norwid przeci^ na dwie części. Jedną zachował dla siebie, drugą dał komuś, kto akurat przybył z kraju, „aby sprawdziły się słowa w Beniowskim napisane, iż «prawq rękawiczkę twą zawieszą w muzeum jakim, a o straconą lewą będą skargi!...*. ”
Nieznajoma Irlandka
Parę lat po śmierci Słowackiego. Norwid przebywał na statku na Oceanie Atlantyckim. Była to tuedziela. bardzo piękna i słoneczna. Z powodu braku wiatru, statek stał w miejscu. Jak nigdy, wszyscy pasażerowie wylegli na pokład
I wtedy właśiue towarzysz poety zwrócił jego uwagę na piękną dziewczynę. Przypuszczalnie była to młoda Irlandka o nadzwyczajnej jednak urodzie. Ona jednak nie bardzo interesowała Norwida, jako że miał myśli zaprzątnięte czymś innym. Poeta zamyślony stwierdził tylko, że kobiety są najpiękniejsze, gdy nie widzą że ktoś im się przygląda, dlatego przyjrzy się jej innym razem.