3613

3613



człowieka, sztuka, kształtowanie duszy jest najwyższym, ostatecznym, najbardziej wartościowym nośnikiem i stopniem wszelkiego życia organicznego.

Tak oto bliźni stanie się dla nas najszlachetniejszym, najwyższym, najcenniejszym przedmiotem kontemplacji. Nie każdy jednak zdolny jest dokonać tego jakże oczywistego szacunku w sposób naturalny i bez zahamowań — wiem o tym z własnego doświadczenia. W młodości bliższe, bardziej intymne związki łączyły mnie z krajobrazami i dziełami sztuki niż z ludźmi, ba! — latami śniłem o poezji, w której byłoby powietrze, ziemia, woda, drzewo, góra i zwierzę, wszystko, tylko nie ludzie. Sądziłem, że człowiek tak bardzo zbłądził na drodze duszy, tak bardzo dał zawładnąć sobą pożądaniu, tak brutalnie, tak dziko uganiał się za zwierzęcymi, głupimi, przedpotopowymi celami, tak żądny był błyskotek i tandety, że na czas jakiś popadłem w straszny błąd, myśląc, że może człowiek —jako droga do duszy

—tak już się wypaczył i upadł, że owo źródło musi poszukać sobie innego ujścia, gdzieś w

naturze.

Jeśli przyjrzeć się, jak dwoje współczesnych, przeciętnych ludzi, którzy poznali się dopiero przez przypadek i właściwie nie chcą od siebie niczego materialnego — otóż, jak tych dwoje ludzi zachowuje się wobec siebie, wtedy prawie jak na własnej skórze można odczuć, jak szczelnie każdy z nich otacza się ową atmosferą przymusu, skorupą, powłoką ochronną, siecią splecioną gwoli odrzucania wszystkiego, co duchowe, z zamiarów, lęków i życzeń skierowanych na wszystko, co nieistotne, oddzielających człowieka od innych ludzi. Wydaje się, że wszystko zostało tak urządzone, byleby tylko duszy nie dopuścić do głosu, jak gdyby było konieczne otoczyć ją wysokimi murami — murami strachu i wstydu. Jedynie wolna od pożądania miłość zdolna jest przerwać tę sieć. Wszędzie zaś tam, gdzie sieć zostaje przerwana, spogląda na nas dusza.

Siedzę w pociągu, patrzę na dwóch młodych mężczyzn, którzy wymieniają pozdrowienia, gdyż traf chciał, że przez godzinę mają być sąsiadami. Ich powitanie jest niezmiernie osobliwe — to bez mała żałobna farsa. Niefrasobliwi ci ludzie sprawiają wrażenie, jakby witali się wynurzeni z odwiecznych dali obcości i chłodu, z samotnych, skutych lodem biegunów — naturalnie mam tu na myśli nie Malejczyków czy Giińczyków, lecz współczesnych mieszkańców Europy — sprawiają wrażenie, jakby każdy z nich obwarował się w twierdzy dumy wystawionej na łup podejrzliwości i chłodu. Przedmiotem ich konwersacji są— jeśli spojrzeć na to z zewnątrz — absolutne brednie, zwapniałe hieroglify świata “bezdusznego", od którego stale się uwalniamy, a którego zlodowaciałe złomy stale nad nami wiszą. Rzadko, nader rzadko można spotkać ludzi, których dusze wyrażają się już choćby w potocznej mowie. To więcej niż poeci — to prawie święci. Z pewnością również

“lud" ma duszę — również Maląjczyk i Murzyn — i pozdrawiając, zagadując, więcej duszy ujawnia niż ludzka miernota. Dusza ludu nie jest jednak tą, której szukamy, choć także ona jest nam droga, jest z nami blisko spowinowacona. Dusza człowieka pierwotnego, który jeszcze nie wie, co to wyobcowanie, który nie poznał znoju życia w bezbożnym i zautomatyzowanym świecie, to dusza zbiorowa, prosta, dziecinna, jest ona wprawdzie piękna i pełna powabu, ale nie stanowi naszego celu. Wspomniani dwaj młodzi Europejczycy w wagonie kolejowym są bardziej w tym zaawansowani. Niewiele okazują duszy, a może zgoła wcale, sprawiają wrażenie, jakby bez reszty stanowiło o nich zorganizowane pożądanie, rozum, zamiar i plan. Zagubili swe dusze w świecie pieniądza, maszyn i nieufności. Powinni je odnaleźć, a jeśli zaniedbają się w tym, zapadną na zdrowiu i będą cierpieć. Gdy jednak odnajdą swe dusze, nie będą to już zagubione dziecięce dusze — będzie to coś znacznie bardziej wysublimowanego, swobodnego, osobistego, zdolnego do udźwignięcia większego brzemienia odpowiedzialności. Bo nie do dziecka nam wracać, nie do prymitywu, ale iść dalej/naprzód — do osobowości, odpowiedzialności i wolność. Jeszcze nie widać tych celów, jeszcze nie ma ich przeczucia. G dwaj młodzi mężczyźni nie są ani pierwotni, ani święci. Posługują się mową dnia powszedniego, językiem, który tak mało odpowiada celom duszy podobnie jak sierść goryla, którą możemy zrzucać z siebie jedynie powoli, setki razy ponawiając ostrożne próby.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
ZMARTWYCHWSTANIE Człowiek ze wszystkich zwierząt jest najwyższem stworzeniem. On jest uczyniony z zi
SNB14095 zażyczysz. Tak też jest z dobrocią lub złem u człowieka. W proporcjach zła i dobra leży jeg
Kadra naukowo-dydaktyczna Nasza Uczelnia znana jest z najwyższej jakości kształcenia, którą zapewnia
66348 PTDC0073 (3) 160 log jest ozgścią istotną akcji, jest jej zaczynaniem w duszy człowieka lub te
SNB14095 zażyczysz. Tak też jest z dobrocią lub złem u człowieka. W proporcjach zła i dobra leży jeg
Osho Modlitwa tył Człowiek nie jest prawdziwy, żyje fałszem, więc wszystko, co robi też jest fałsz
Człowiek Ex opere operami a Od VaticaiHim II mówi się, że sam sakrament jest najwyższym wyrazem kult
Slajd25 Zjawiska powierzchniowe. Zjawisko adhezji ^Naturalnym kształtem cieczy jest kula wyniku sił
SNB13901 90 • Opieka jest działalnością jak najbardziej pierwotną w stosunku do wychowy tak w filoge

więcej podobnych podstron