W tej chwili we wszystkich 16 wojewódzkich sądach administracyjnych - około 30. Liczymy, że do maja może być ich już tylko kilku. Być może więc problem sam się rozwiąże.
Skoro nie będzie asesorów, będzie można zostać albo od razu sędzią, albo referendarzem.
Do stanowiska sędziego wojewódzkiego sądu administracyjnego będą teraz prowadzić dwie ścieżki: tradycyjna, obecna, a więc mianowanie sędzią. Obok niej tworzy się w tej chwili druga ścieżka awansowa. Chcemy ją rozpocząć od asystenta, poprzez referendarza, do sędziego. Jest to wewnętrzny proces kształcenia.
Ilu asystentów jest w tej chwili w sądach administracyjnych?
W NSA - 78. a we wszystkich 16 sądach wojewódzkich - 282. Jest to wystarczająca liczba. Zgodnie z rozporządzeniem ministra sprawiedliwości oraz wydanym na tej podstawie zarządzeniem prezesa NSA obowiązują konkursy na te stanowiska. Każdy asystent ma obowiązek ukończyć trzysemestralną wewnętrzną aplikację. W tym roku część otrzymała już dyplomy. Do kwietnia - maja skończymy cały cykl szkolenia. Będzie ono jednak trwało, ponieważ na stanowiskach asystentów jest spora rotacja. Ci młodzi ludzie, najczęściej zaraz po studiach, odchodzą na aplikację czy do kancelarii prawnych. Część z nich będzie jednak aspirować do stanowiska referendarza. A część referendarzy - do stanowiska sędziego. To prawda, że teraz ten proces wewnętrznego kształcenia się wydłuży, ponieważ nie będzie asesorów. Ale w sumie będzie chyba porównywalny z dotychczasowym. Trzeba także pamiętać, że wojewódzki sąd administracyjny nie jest porównywalny z sądem rejonowym czy okręgowym w sądownictwie powszechnym, ale z sądem apelacyjnym. Osobiście przywiązuję dużą wagę do kształcenia asystentów i jestem zdania, że kształcenie wewnętrzne: asystent - referendarz - sędzia, będzie ważnym źródłem zasilania sądów.