Krótko o karze śmierci Krótko i miażdżąco zamierzam uderzyć prawym prostym w szkodliwą i co gorsza, nieludzką koncepcję zastąpienia kary śmierci dożywociem. Ta oraz jakakolwiek inna próba zniesienia kary śmierci nie służy nikomu prócz mordercom. Ale do rzeczy. Jakie argumenty są najczęściej podnoszone przez abolicjonistów.
Ad 1. Trzeba się z tą oczywistością zgodzić. Z powodu tej właśnie prawdy morderca umiera. Błąd abolicjonistów polega na tym, że sugerują oni, iż to społeczeństwo (sąd, prokurator itp.) wiesza zbrodniarza. Tak jednak nie jest. Morderca sam się pozbawia życia. Podobnie jak człowieka, który się kładzie na tory, nie zabija maszynista pociągu. Powieszenie mordercy nie jest naszym wyborem, ale konieczną konsekwencją jego własnego działania. Ad 2. Jest to oczywista nieprawda. O ile ludzie wierzący uznają Boga za stwórcę świata, Adama i Ewy, to nawet oni nie twierdzą, że zostali bezpośrednio stworzeni przez Boga. W pośredni sposób (poprzez stworzenie świata i prarodziców) jest oczywiście Bóg dawcą życia, ale bezpośrednio są nimi rodzice. Zatem w myśl tej zasady, trzeba uznać prawo rodziców do pozbawiania życia swoich dzieci! I to nie tylko tych nienarodzonych. Wiek nie sprawia, że przestajemy być dziećmi swoich rodziców. Zatem w myśl zasady "tylko x jest dawca życia, zatem tylko x ma prawo je odebrać", trzeba uznać prawo rodziców, czyli dawców życia, do pozbawiania życia swoich dzieci. Ad 3. Jest to sprytny argument na który w pewnej mierze już odpowiedziałem w 1 punkcie. Tutaj chcę tylko dodać, że osoba posługująca się tym argumentem popełnia błąd kontaminacji. Sugeruje bowiem, że morderstwo i powieszenie mordercy, z racji wspólnego jądra - pozbawienia życia, jest tym samym. Jednak ta sama osoba za oczywiste uznaje rozróżnienie między zaplanowanym zabójstwem i przypadkowym, mimo, że w obu tych wypadkach, również ktoś pozbawia kogoś życia. Kara śmierci nie jest morderstwem, tak jak i nieumyślne zabójstwo nim nie jest. Kara śmierci jest skutkiem wolnych wyborów i wolnych działań zbrodniarza. Skutkiem, który on sam na siebie sprowadza. Ad 4. Ten argument, choć z pozoru silny, w rzeczywistości nie pozwala wydawać sądom jakichkolwiek wyroków. Nie można ukarać kradzieży, gwałtu czy czegokolwiek innego więzieniem, bo sędzia może się przecież pomylić. A wolności nie można zwrócić podobnie jak życia! Nikt z ludzi nie jest w stanie zwrócić niesłusznie skazanemu nawet minuty z czasu spędzonego za kratami. Zamiast sprzeciwiać się karze śmierci, należy walczyć z nieludzkim pozbawianiem ludzi wolności. Zamiast zwrócić zagrabioną własność (+ odszkodowanie), złodziej idzie do celi, gdzie za pieniądze podatnika, dokształca się w swoim "fachu". Zamiast wykonać sprawiedliwy wyrok, okrutni "wrażliwcy" skazują mordercę na dożywotnie męki. Jakie straszne pomieszanie! Jeśli ktoś jednak dalej pyta: "jakim prawem chcę odebrać komuś życie", to dlaczego nie protestuje przeciw odebraniu wolności. Jeśli nie mamy prawa odebrać życia (choć to morderca sam się skazuje na śmierć), to nie mamy też prawa odebrać wolności. Ale jeśli odbieramy wolność i nikt nie protestuje, to tym bardziej nie powinno się protestować gdy społeczeństwo karze odebraniem życia. [Lublin, grudzień 2001] [Pierwo-e-druk: Korespondent.pl - internetowy magazyn polityczno - społecznym. Komentujemy bieżące wydarzenia z pozycji ludzi ceniących sobie wolność. Subskrybcja czasopisma jest darmowa. Na stronie www.korespondent.pl zapoznasz się z najnowszym numerem.] |