jak przeprowadzać wywiad


Anna Grzybowska Wyższa Szkoła Finansów i Zarządzania

Grupa PD 7 Kliniczna diagnoza psychologiczna

Nr indeksu 6776 mgr Stanisław Oziemski

W Y W I A D P S Y C H O L O G I C Z N Y

  1. DANE WSTĘPNE

Osobą z którą został przeprowadzony wywiad jest pan Zdzisław Całka, osoba uzależniona od alkoholu. Jest to 59-letni mężczyzna urodzony 16 września, alkoholikiem jest od 29 lat. Nadal mieszka z rodzicami Heleną, byłą pracowniczką Zakładu Farmaceutycznego Tarchomin, oraz Stanisławem, pracownikiem budowlanym. Nie posiada on własnej rodziny.

Z powodu niepełnosprawności pana Zdzisława wywiad został przeprowadzony w domu państwa Całków, w godzinach popołudniowych. Odbywał się on bez osób towarzyszących. Była to pierwsza, tego rodzaju rozmowa na temat alkoholizmu pana Zdzisława od momentu kiedy po raz ostatni wyszedł on ze szpitala.

  1. WYWIAD

Zaraz po zakończeniu szkoły pan Zdzisław zaczął pracę w magazynach. Przebywał on w towarzystwie osób, które jak sam określił swój wolny czas poświęcały jedynemu hobby jakim było picie. Mogłoby się wydawać iż w tego rodzaju zakładzie pracy nie ma kontaktu z alkoholem. Ku zaskoczeniu w ówczesnych czasach zdobycie alkoholu było bardzo proste, w momencie kiedy udało się „komuś coś załatwić”, dostawał on w zamian butelkę wódki. Aby przypodobać się swoim „kolegom” już jako 22 latek pan Zdzisław upijał się kilka razy dziennie. Już w szkole zawodowej udało się panu Zdzisławowi, dzięki ogromnej pomocy rodziców zdać prawo jazdy i kupić samochód- syrenkę 105l- swego czasu ogromny luksus. Jednak przez spożywanie nadmiernej ilości alkoholu i prowadzenie pod jego wpływem zostało zabrane panu Zdzisławowi prawo jazdy. Samochód został postawiony pod blokiem i określany był jako „stara prostytutka”, ponieważ kto posiadał prawo jazdy ten nią jeździł.

Wracając do najwcześniejszych lat picia w oczach pana Zdzisława pojawiały się łzy, za każdym razem powtarzał sobie „jaki ja byłem głupi”. Przypomniał sobie jeden fakt z przeszłości, kiedy to wracając z pracy „po pijaku” do domu, jego mama błagał go by przestał, by zaczął nad tym panować, bo sobie życia zmarnuje. Szczerze powiedział, że przez chwilę o tym pomyślał lecz głupota podsunęła mu myśl, że przecież nie robi nikomu nic złego. W czasie rozmowy na temat wspomnień widać było jaki to ogromny ból sprawia panu Zdzisławowi, sam powiedział że gdyby wcześniej pomyślał, gdyby oderwał się od tamtych ludzi, może gdyby zmienił prace, to dzisiaj byłby zdrowym człowiekiem i jego życie wyglądało by całkiem inaczej. Stwierdził, że gdyby miał możliwość spełnienia jednego życzenia, to chciałby cofnąć czas.

Zaczął nawet posądzać swoje otoczenie o to że jest chory, że jest uzależniony od alkoholu. Pił bo inni pili. Palacz najczęściej zaczyna palić, ponieważ przebywa w towarzystwie osób palących, gdyby tylko się od nich odsunął łatwiej by mu było rzucić palenie, ale… To porównanie w bardzo łatwy sposób pan Zdzisław przypisał własnej osobie.

Ilekroć pan Zdzisław przypominał sobie, że udało mu się utrzymać długi okres abstynencji, widać było samoczynne podbudowanie swojej wartości. Dało się to zauważyć przez automatyczne prostowanie postawy i opowieści o jego „kolegach”, którzy, jak mówił, nigdy nie przestaną pić. Jemu jednemu udało się, połowa ze znajomych już nie żyje, a druga połowa swój wolny czas, czyli praktycznie cały dzień, spędza pod budką po starym sklepie pijąc tanie alkohole. W momencie kiedy mówił iż w sowim życiu nigdy nie wypił alkoholi niekonsumpcyjnych dał do zrozumienia że z tego powodu czuje się w pewnym stopniu lepszy niż osoby które „tak nisko upadły”, „"inni ciągnęli te, denaturaty, wie Pani, a ja tylko wódeczkę z butelki".

Mieszanka młodzieńczej głupoty i upodobania do alkoholu powoduje, że nie mogło obyć się bez pobytu w szpitalu. Pierwsza taka wizyta spowodowana była wypadkiem samochodowym. Pomimo braku prawo jazdy, w stanie nietrzeźwości, ale za to z ogromną chęcią pokazania swojego najwyższego „ja” przed rówieśnikami, pan Zdzisław prowadził samochód wracając z jednej z libacji alkoholowych. Wspominając to z jednego był zadowolony, cieszył się, że wtedy nikogo nie wiózł, że wracał sam. W szpitalu pojawiły się pierwsze objawy uzależnienia. Kiedy leżał na łóżku szpitalnym myślał tylko o piciu, o kolejnej butelce wódki, albo chociaż małego piwka. Z dnia na dzień stawał się coraz bardziej agresywny, coraz więcej natrętnych myśli pojawiało się w jego głowie. Dzisiaj już wie że były to objawy głodu alkoholowego, ale wtedy myślał, że traci rozum. Zapytany o takie objawy jak wyraźne drżenie kończyn, spadek tolerancji na alkohol odpowiedział, że w sumie sam nie wie kiedy co się zaczynało a kiedy się kończyło. Lekarze szybko zauważyli w nim osobę uzależnioną od alkoholu. Opowiadał, że odwiedził go nawet „jeden taki, ten od czubków” ale nie udało się dojść do porozumienia, pan Zdzisław nie wykazywał jakiejkolwiek chęci współpracy, pomimo, iż wiedział, że to co się z nim działo nie było dla niego czymś dobrym. Pobyt w szpitalu szacowany był na około dwa tygodnie, według pana Zdzisława było to wtedy dwa tygodnie piekła, jednak, jak sam powiedział, piekło dopiero się zaczęło kiedy wyszedł ze szpitala. Po dwutygodniowej, przymusowej abstynencji, coraz częściej pojawiały się objawy głodu alkoholowego, było to również moment kiedy pan Zdzisław zaczął palić papierosy. Wcześniej „popalał” na imprezach, do towarzystwa.

W czasie całej rozmowy pan Zdzisław przypalał jednego papierosa od drugiego. Na przemian pojawiały się łzy jak i uśmiech na twarzy. Widać było, że bardzo ciężko jest wspominać te złe chwile, a ich niestety w życiu pana Zdzisława było bardzo dużo. W pewnym momencie zamilkł, zamyślił się głęboko na dłuższą chwilę. „Nie można żyć przeszłością, ale co zrobić jak przeszłość żyje Tobą?” i zapalił następnego papierosa. Po chwili widać było że wrócił z tej dalekiej podróży myślami i wytłumaczył się, że przywołał myśl o jednej osobie. O osobie którą stracił przez picie i po której zaczął pić więcej, jak powiedział sam o sobie „szedł na rekord picia”. Ów osobą była, jak nie trudno się domyśleć kobieta, kobieta która poznała pana Zdzisława jako prostego, dobrze ułożonego człowieka. „Widywaliśmy się w przerwie od picia”. Objaśnił, że przecież nie mógł takiej kobiecie pokazać się jako pijak. W czasie kiedy widywał się z nią myślał, że nabiera władzy na to by sobie poradzić ze swoim życiem, czuł, że ma ogromne siły zmienić całe swoje życie i stanąć na nogi. Jednak to okazało się typowym dla alkoholizmu mechanizmem iluzji i zaprzeczenia. Niedługo udało się panu Zdzisławowi utrzymać w tajemnic swoje picie, było to powodem odejścia tej kobiety.

Wszystko nagle zaczęło na nowo kumulować się w panu Zdzisławie, zaczął więcej pić, palić. Już przestał patrzeć czy dzisiaj jest rekord wczorajszego picia. Upijał się do nieprzytomności, co spowodowało utratę pracy. Zamiast podnieść się i zacząć robić coś ze swoim życiem, pan Zdzisław jeszcze bardziej pogłębiał się w alkoholizmie. Jak sam powiedział, zaczął „użalać się nad sobą i nad swoim życiem”. Pomimo próśb rodziny, pomimo uwag lekarzy nie przestawał. Co doprowadziło do kolejnej wizyty w szpitalu, tym razem z powodu ostrego zatrucia alkoholem z utratą przytomności. Do szpitala trafił z wynikiem około 3,5‰. Kiedy zaczął odzyskiwać przytomność czuł, że jest przywiązany do łóżka szpitalnego. Jak lekarze twierdzili wszystko było dla jego dobra. Teraz jest im za to wdzięczny, ponieważ wtedy, gdyby nie był związany, pewnie zrealizował by jeden z planów, myśli samobójczych. Z dnia na dzień zamiast czuć się coraz lepiej czuł że powoli umiera. Objawy abstynencyjne były na tyle silne, że lekarze sami dawkowali mu dożylnie niewielką ilość alkoholu. Rodzina pana Zdzisława została przygotowana przez lekarzy na wieść o ty, iż to są jego ostatnie dni. Pan Zdzisław opowiadał, że któregoś wieczora, odzyskał przytomność i siedziała przy nim mama. Powiedziała mu o wszystkim czego dowiedziała się od lekarzy i poprosiła go by im pokazał, że uda się mu wyjść z tego. I faktycznie udało się, po około dwumiesięcznym pobycie w szpitalu pan Zdzisław został wypisany. Oczywiście musiał skierować się do poradni psychologicznej, ale tym razem miał nakaz współpracy.

Kiedy pan Zdzisław zaczął rozmowę na temat terapii, zaczął się śmiać w niebo głosy. Przyznał się, że zaraz po wyjściu ze szpitala zaczął na nowo pić, ale jak powiedział, zaczął się ograniczać. „Wie Pani, troszkę się stresowałem, wiec… kupiłem sobie ćwiarteczkę, no, na odwagę”. Ale oczywiście nie mógł wejść do pani psycholog z butelką w ręku, więc wpadł na pomysł, że zakopie ją pod drzewem tuż przed ośrodkiem. Kiedy siedział u pani psycholog, ona zadawała pytania, on krótko odpowiadał, ale cały czas patrzył się przez okno. W końcu zaciekawiona pani psycholog spytała, czy gdzieś się spieszy, że siedzi taki niecierpliwy. Pan Zdzisław stwierdził, że niby gdzie mógłby się spieszyć taki człowiek jak on. Na co pani psycholog nie wiele myśląc spytała i zaskoczyła pana Zdzisława „to gdzie Pan to ukrył?”, pan Zdzisław odruchowo odpowiedział, że zakopał pod drzewem. Zaskoczona pni psycholog stwierdziła, że w takich warunkach, kiedy on się będzie tak zachowała to daleko nie zajdą. Stwierdziła że jeżeli chce to może wyjść. Wstał i wyszedł. Zaraz po wydobyciu butelki wypił ją do końca stoją pod drzewem. Dzisiaj troszkę się z tego śmieje, ale z drugiej strony jest zły, że wtedy pani psycholog pozwoliła mu wyjść i wrócić do picia.

Na początku roku 2008 pan Zdzisław trafił po raz trzeci do szpitala. Tym razem był to wylew. Lekarze nie dawali mu wielkich szans, miał około 10% szansy na przeżycie, bądź jeżeli uda się panu Zdzisławowi wyjść z tego cało to wyznaczyli na niego wyrok półtorarocznego życia. Ku zaskoczeniu wszystkim, jak sam określił nawet samemu sobie, udało mu się wygrać bitwę z chorobą, ale bał się czy nie przegra wojny…

Dnia 16.06.2008 otrzymał decyzję komisji o przyznaniu znacznego stopnia niepełnosprawności. Ze względu na chorobę alkoholową pan Zdzisław ma teraz ogromne problemy z wątrobą, sercem, kręgosłupem. Całkowicie nie jest zdolny do jakiekolwiek pracy.

Dzisiaj pan Zdzisław jak sam twierdzi nie ma problemu z alkoholem. „Już chyba mi starczy”- uśmiechnął się i stwierdził że powie mały sekrecik. Pan Zdzisław sam pędzi „bimber” i jak mówi, nie ciągnie go w ogóle do tego by pić. Z jednej stron boi się konsekwencji, a z drugiej strony zaczęło mu się podobać życie bez alkoholu i jest z tego powodu bardzo zadowolony.

  1. OMÓWIENIE PRZYPADKU

Pan Zdzisław spełnia wszystkie kryteria osoby uzależnione od alkoholu, spożywał takie ilości alkoholu, że ucierpiały na tym nie tylko jego własne interesy ale także zniszczyło to jego zdolność do jakiejkolwiek pracy. Objawy występowały w ciągu czasowym przez 29 lat, z przerwami na pobyty w szpitalu. Wystąpiły wszystkie objawy abstynencyjne.

F10.2 Zespół uzależnienia od alkoholu

F10.3 Alkoholowy zespół abstynencyjny



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
jak przeprowadzic wywiad, formy wypowiedzi
Jak przeprowadzić wywiad, Szkolne, Szkoła z klasą 2.0
Jak przeprowadzac wywiadowki spotkania z rodzicami AJ
33 rady jak przeprowadzic udana prezentacje 33prez
Jak przeprowadzać korekty błędnych zapisów w księgach rachunkowych
Przeprowadź wywiad z kimś z rodziny o tym, rózne tematy, higiena ciało
Jak przeprowadzić audit wewnętrzny działań zapobiegawczych, Jak przeprowadzić audit wewnętrzny dział
jak napisac prace jak napisac wywiad
Jak przygotować wywiad, Polonistyka, metodyka
Jak przeprowadzić roczne zebranie we wspólnocie mieszkaniowej
Jak przeprowadzić akcję naborową (skrypt), ZHP, Dla Kadry
Jak przeprowadzić leczniczą głodówkę
Regulamin przeprowadzania wywiadu środowiskowego, nauki o rodzinie, Kurator sądowy i rodzinny
Jak pisać, Wywiad i felieton
JAK PRZEPROWADZIĆ REKRUTACJĘ PRACOWNIKA
jak przeprowadzac pomiary
33 rady jak przeprowadzic udana prezentacje 33prez

więcej podobnych podstron