52
Rozdział IV
Syndrom samobójstwa
53
objaw, lecz również świadomy czyn, niezależnie od tego, jak młody człowiek czułby się zagubiony. Jest to niezgoda na pewną sytuację, jak i również wydanie ogólnego osądu na temat wartości życia. Tymczasem ten osąd zdaje się być prośbą o odpowiedź. Samobójstwo nastolatka jest zawsze apelem, a obok kategorycznej decyzji pojawia się pytanie: moje życie jest nie do życia, w jaki sposób mam je zatem przeżyć? Dobrze widać (co czyni to wołanie jeszcze bardziej zasmucającym), że wystarczyłoby bardzo niewiele do tego, aby wszystko zmienić. Czyn skierowany jest w pustkę, jest to darmowy gest na podobieństwo rzutu kostką. Zobaczymy, czy śmierć mnie zechce. Czasem jest to odkupienie, ale również niekiedy zemsta: kim jestem w tym życiu? Marny, niekochany - a jednak już jako dziecko zdolny do unicestwienia wszystkiego jednym gestem. Ostatnie marzenie o dziecięcej wszechmocy, a jednocześnie pierwszy dorosły czyn. Przynajmniej udowodnię, że mogę być czegoś wart, będą musieli traktować mnie poważnie.
Śmierć wybrać można w każdym wieku, jak te osierocone niemowlęta obserwowane przez Renę Spitza, które odrzucały w szpitalach pożywienie zapewniające im przetrwanie, ale nie matczyną miłość. Jednak spełnienie czynu zadania sobie śmierci wymaga siły, odwagi, śmiałości — oraz pewnej metafizycznej dojrzałości, wyprzedzającej dojrzałość fizyczną - zdolności do samotnego stawienia czoła wszechmiarowi bytu. Japońskie gazety wymieniają co roku przypadki dzieci, które umarły z własnej ręki w wieku dziesięciu, dziewięciu, ośmiu lat. I co jest najbardziej niepokojące, dzieci te nie wydawały się nieszczęśliwe. Posłuszne w szkole i w domu, niewiele bardziej zamyślone od innych, jeszcze tego samego ranka biegały z kolegami po podwórku. Nie było żadnego ostrzeżenia - każda rodzina była narażona. Czasem pretekst samobójstwa dziecka był błahy i śmieszny, ale stanowił kroplę przepełniającą kielich niewysłowionej goryczy: boję się klasówki, tata nie chciał kupić mi nart, nauczyciel mnie ukarał. Ale najczęściej to milczenie jest tym, co wprawia najbliższych w zdumienie, stawiając ich przed wątpliwościami i wyrzutami sumienia.
Najbardziej niepokojące zjawisko
Od 1965 do 1975 r. liczba samobójców poniżej czternastu lat podwoiła się w Japonii, z 46 do 95 rocznie. W tym samym czasie zauważono, że wśród uczniów w tym wieku występowanie wrzodów na żołądku wzrosło
dziesięciokrotnie. W przypadku młodych ludzi w wieku poniżej dwudziestu lat wskaźnik samobójstw długo wahał się w granicach 700 przypadków rocznie, po czym osiągnął liczbę 784 w 1977 r., i nagle — 866 w roku 1978 ___ skok o tyle bardziej niepokojący, że liczba samobójstw w innych grupach wiekowych nie wzrastała w tym okresie. Zaniepokoiła się wtedy cała Japonia: czy może istnieć zjawisko socjologiczne groźniejsze od takiej liczby samobójstw nieletnich? W ciągu pierwszych miesięcy 1979 r., kiedy dane te zostały opublikowane, radio, telewizja i gazety bez przerwy poruszały ten problem. Premier powołał specjalną komisję śledczą, dwunastu ekspertów, a wśród nich psychiatrów, psychologów, pedagogów, socjologów, mających za zadanie zdiagnozować sytuację i zaproponować na nie remedium. Minister edukacji rozpowszechnił we wszystkich szkołach podręcznik zapobiegania samobójstwom. Uświadamiano rodziców na konferencjach, debatach, rozdając broszury. Wskaźniki z 1979 r. ujawniły tymczasem ponowne pogorszenie sytuacji — 919 Japończyków w wieku poniżej dwudziestu lat popełniło w tym roku samobójstwo. Ale w 1980 r. tendencja ta została zahamowana - doszło wtedy do 678 samobójstw nastolatków, co stanowi najniższy wskaźnik od końca drugiej wojny światowej. Czy to środki zapobiegawcze udowodniły swoją skuteczność? Czy chodziło
0 krótkie wahanie tendencji, która może ponownie wzrosnąć? Wszystkie
kraje rozwinięte, konkurencyjne i objęte szkolnym nauczaniem są mniej
lub bardziej dotknięte samobójstwami młodzieży, których narkomania jest
jedynie poboczną i spowolnioną formą. Oby społeczności bardziej świa
dome zagrożenia powstrzymały tę nieustającą hekatombę.
Ten fenomen jest całkowicie odmienny od fali samobójstw z lat pięćdziesiątych. Szczególnie byli nim wtedy dotknięci dorośli młodzi ludzie, mężczyźni około dwudziestu lat, w wieku poborowym, kamikaze spóźnieni o dekadę. Dzisiaj samobójcami są nastolatki w wieku szkolnym, jeszcze dzieci - zależne, chronione, podległe władzy rodzicielskiej. I jeżeli zjawisko samobójstw nastolatków może mieć jakiekolwiek znaczenie, to czy nie jest nim właśnie brutalna reakcja na długo odczuwaną ambiwa-lencję wobec tej zależności (amae), ochrony i władzy rodzicielskiej? Jak wszystkie objawy psychiczne, samobójstwa te mają sprzeczną strukturę — za jednym zamachem mieszają spełnienie pragnienia z jego odpokutowaniem, prośbę z odrzuceniem, bunt z poddaniem. Dziecko-samobójca zwraca się do tych, od których zależy - czy pragnie być przez to niezależne, czy też ściślej chronione? Czy niecierpliwie dąży do dorosłości, czy też do ponownego stania się dzieckiem? Pragnie jednocześnie przeszłości
1 przyszłości, bezpieczeństwa i wolności.