ROZDZIAŁ III Etapy suicydologii
Wzrost liczby samobójstw, zanim jeszcze zauważono go w Japonii, został najpierw odnotowany w Europie. Obie krzywe statystyczne wznosiły się równolegle, ale w odstępie jednego pokolenia. Pisząc w 1896 r. swoje dzieło traktujące o samobójstwie, Durkheim nie wiedział, że wskaźnik 20 samobójstw na 100 000 osób, który odnotowano wtedy we Francji, nie zostanie już przekroczony w ciągu następnego wieku. Oto liczby, które socjolog ustalił odnośnie swojego kraju:
1827 |
1841-46 |
1849-55 |
1856-60 |
1866-70 |
1871- |
■75 |
1876-78 |
1894 |
4,8 |
8,5 |
10,1 |
11,2 |
13,5 |
15 |
|
16 |
20 |
„20" — pułap najwyraźniej nieprzekraczalny. I to dokładnie w chwili, gdy ogólne wskaźniki śmiertelności maleją z 30 osób do 20 na 1000. Życie wydłuża się w krajach uprzemysłowionych, poszerzają się obszary dobrobytu, higiena staje bardziej powszechna, znikają choroby. Zachodnie mieszczaństwo ma nadzieję wygrać walkę, którą wytoczyło śmierci, a przynajmniej swojej śmierci. Dlaczego samobójstwo ujawniło wtedy kruchość swojego zwycięstwa? Liczba śmierci samobójczych pozostała bowiem dość umiarkowana: na stu zmarłych tylko jeden był samobójcą. Ale jakościowo paradoks śmierci z wyboru jest tak niepokojący, że, od kiedy tylko wymijająca i jednocześnie niepodważalna mowa liczb pozwoliła założyć pogorszenie sytuacji, nad każdym zdała się zawisnąć nieuchwytna, acz wyraźnie odczuwalna groźba. Czy przesadna niekiedy troska pierwszych demografów i medyków greckiej polis nie znalazłaby tu doskonałej dla siebie pożywki? Organizm społeczny był chory, liczby