Najpierw mieliśmy przodka zręcznego, a potem wyprostowanego - tak jeszcze do dziś wyglądał kanon wiedzy o ewolucji człowieka. Ten zręczny to Homo habilis, wyprostowany - Homo erectus, po którym pojawiliśmy się na planecie my, Homo sapiens, czyli człowiek rozumny. W ten właśnie sposób opisywano drogę, jaką przez ostatnie dwa miliony lat podążali nasi przodkowie. Oczywiście, ze względu na to, że na dobrze zachowane pozostałości hominidów natrafiamy wciąż bardzo rzadko, nikt absolutnej pewności co do tego nie miał. Teraz jednak będzie z tym jeszcze gorzej.
Odnalezione dwie skamieniałości rzucają bowiem całkiem nowe światło na początki rodzaju ludzkiego, a nawet - jak nie wahają się pisać autorzy pracy w "Nature" - "stawiają je na głowie".
A wszystko zaczęło się siedem lat temu w Kenii, u wschodnich wybrzeży jeziora Turkana.
Nie rodzina, lecz sąsiedzi
Jezioro to należy do tych niezwykłych miejsc w Afryce, gdzie paleoantropolodzy od dziesiątków lat poszukują wiedzy o początkach człowieka. Szczególnie upodobała je sobie jedna z najbardziej znanych rodzin zajmujących się tą dziedziną nauki - Leakeyowie.
Protoplastą rodu był Louis Leakey, który już od lat 30. ubiegłego wieku prowadził badania m.in. na terenie dzisiejszej Tanzanii. Jego syn Richard zasłynął tym, że w 1984 roku odkrył tzw. chłopca znad jeziora Turkana, czyli niemal kompletny szkielet dziewięcioletniego hominida sprzed 1,5 mln lat.
Obecne odkrycie jest w głównej mierze dziełem jego żony Meave i córki Louise. To one, wspólnie z Fredrickiem Manthi z Muzeum Narodowego Kenii, znalazły w 2000 r. nad tym samym jeziorem dwie skamieniałe kości hominidów. Jedną był fragment szczęki, drugą - doskonale zachowana czaszka.
Badania skamieniałości trwały długo. Decydująca dla określenia ich wieku okazała się analiza pyłu wulkanicznego w warstwach skalnych, z których wydobyto kości. Wykonali ją Frank Brown i Patrick Gathogo, geologowie z University of Utah (USA). Ich werdykt, szczególnie w przypadku szczęki, którą wcześniej zaliczono do gatunku Homo habilis, brzmiał szokująco. Otóż okazało się, że ma ona co najwyżej 1,44 mln lat. Problem w tym, że zgodnie z dotychczasową wiedzą był to już czas panowania na Ziemi człowieka wyprostowanego, czyli Homo erectus. Innymi słowy, obydwa gatunki żyły w tym samym czasie (przez co najmniej pół miliona lat). - A to oznacza, że Homo habilis nie mógł być przodkiem Homo erectus - twierdzi Meave Leakey.
- Skoro habilis i erectus przez tak długi czas funkcjonowały obok siebie jako osobne gatunki, to każdy z nich musiał mieć własną niszę ekologiczną, żeby uniknąć zabójczej konkurencji - tłumaczy Meave Leakey.
W świetle nowego odkrycia wydaje się, że początki tych gatunków sięgają 2-3 mln lat. Niestety, z tamtego okresu zachowało się bardzo niewiele skamieniałości.
Wcale nie taki ludzki
Drugim znaleziskiem jest przepięknie zachowana czaszka Homo erectus. Jej wiek określono na blisko 1,55 mln lat. - Od razu uderzyły nas jej niezwykłe rozmiary - mówi dziś Fred Spoor z University College London, współautor pracy w „Nature”. - To najmniejszy Homo erectus, jakiego kiedykolwiek znaleziono na Ziemi.
Erectus, czyli człowiek wyprostowany, jest powszechnie uważany za bezpośredniego przodka Homo sapiens. Miał być bardzo podobny do nas, jedynie z trochę mniejszym mózgiem. Dotychczas najlepiej zachowanymi czaszkami erectus były kości okazów znalezionych (m.in. przez członków rodziny Leakey) w wąwozie Olduvai w sąsiedniej Tanzanii. Rozmiary tych czaszek (o wiele większe od opisanej w "Nature") były zbliżone do tych, jakie obserwuje się u współczesnych goryli.
- U goryli samce są znacznie większe niż samice. Zjawisko to, fachowo nazywane dymorfizmem płciowym, związane jest z zachowaniami mającymi na celu zdobycie jak największej liczby partnerek seksualnych - mówi Susan Anton z New York University, kolejna współautorka pracy. - Nikt nie przypuszczał jednak, że wbrew temu, co dotychczas sądzono, tak samo mogło być w przypadku Homo erectus, a tego właśnie dowodzi znaleziona czaszka - tłumaczy badaczka.
Jakie ma to znaczenie dla naszej wiedzy o pochodzeniu naszego rodzaju? Niebagatelne. Otóż wyraźny dymorfizm płciowy jest uważany za cechę dość prymitywną, charakterystyczną raczej dla wczesnych przodków człowieka współczesnego. Skąd więc wziął się u tak blisko z nami spokrewnionego Homo erectus? - Być może erectus wcale nie był taki „ludzki”, jak to sobie wszyscy do tej pory wyobrażaliśmy - podsumowują badacze.