progresywizmu: każdy późniejszy stan społeczeństwa jest relatywnie lepszy od poprzedniego, a stan końcowy, docelowy, przyniesie pełną, absolutną realizację dobra i szczęścia. Po piąte, założenie uniformizmu: przedmiotem rozwoju jest społeczeństwo ludzkie jako całość, a nie jakieś wybrane, konkretne społeczności (np. plemiona czy państwa). Rozwój ogarnia całe społeczeństwo globalne. Jego prawidłowości, mechanizmy są wspólne dla wszystkich ludzi, uniwersalne. Po szóste, założenie jednoliniowości: rozwój biegnie zawsze tym samym torem, przechodzi tę samą sekwencję faz czy stadiów, nie może ominąć czy przeskoczyć koniecznych etapów. W historii nie ma „skrótów". Co najwyżej w danej chwili pewrne społeczeństwa mogą być bardziej zaawansow'ane, a inne bardziej zacofane, ale te drugie będą musiały nieuchronnie przejść tę samą drogę, którą już przebyły te pierwsze. Obecny stan tych, które są najbardziej rozwinięte (dla ewolucjonistów -społeczeństw Zachodu), pokazuje, do czego kiedyś dojdą te mniej rozwinięte; a z kolei obecny stan mniej rozwiniętych jest ilustracją tego, gdzie kiedyś były społeczeństwa najbardziej rozwinięte. Mówiąc przenośnie, ruchome schody dziejów są jedne, tyle że różne społeczeństwa jadą na różnych ich stopniach.
Zupełnie inaczej pojmowano ewolucję w biologii, a głównym klasykiem kierunku był nie Herbert Spencer, lecz Charles Darwin. On to w swoim słynnym dziele O pocltodzeniu gatunków (1859) przedstawił ewolucję jako proces zmian dokonujących się w całym gatunku, czy inaczej populacji osobników. Po pierwsze, każda populacja żyje w określonym środowisku naturalnym. Do przetrwania populacji niezbędne jest przystosowanie się do właściwego jej środowiska. Po drugie, populacja jest wewnętrznie zróżnicowana, składa się z osobników o różnych cechach. Niektóre z tych cech mają walor adaptacyjny, sprzyjają przystosowaniu do warunków środowiskowych, inne utrudniają lub uniemożliwiają takie przystosowanie. Po trzecie, dokonuje się swoisty „dobór naturalny": osobniki wyposażone w cechy adaptacyjne mają większe szansę przetrwania, reprodukcji i przekazania tych cech potomstwu, natomiast osobniki takich cech pozbawione zostaną ze znacznym prawdopodobieństwem wyeliminowane. W rezultacie skład całej populacji zmienia się, zawierając coraz więcej osobników optymalnie przystosowanych. Ale po czwarte, warunki środowiskowe nie są stałe, same mogą ulegać zmianie. Wtedy pojawia się „zapotrzebowanie" na inne cechy osobnicze. Te, które dawniej miały walor adaptacyjny, mogą go utracić, te, które dawniej przeszkadzały adaptacji, mogą zacząć jej sprzyjać. Poprzez dobór naturalny populacja ulega kolejnemu przekształceniu. I tak toczy się ewolucja gatunków, jako sekwencja kolejnych przystosowań (i kolejnych „przetasowań" w obrębie populacji), lub inaczej * jako seria adaptacji gatunkowych do zmiennego środowiska.
Od razu widać zasadnicze różnice w stosunku do Spencerowskiego modelu ewolucji: a) ewolucja „darwinowska" dotyczy populacji, zbioru osobników, a nie pojedynczego egzemplarza gatunku (jest teorią filogenezy, a nie ontogenezy). Nie ma tu miejsca na metaforę wzrostu, tak typową dla socjologicznego czy antropologicznego rozumienia ewolucji; b) ewolucja nie jest procesem deterministycznym, lecz probabilistycznym (stochastycznym); realizuje się w wielkiej masie przypadków, nie pozwala natomiast niczego przewidzieć na temat któregokolwiek konkretnego osobnika; c) ostatecznym, przyczynowym źródłem ewolucji są zmiany w środowisku, a nie jakieś zalążkowe, tkwiące w osobnikach tendencje rozwojowe; jest to więc proces egzogenny, a nie endogenny;
d) proces ten nie zmierza, do jakiegoś ostatecznego punktu, kierunek zmian nie jest przesądzony, przeciwnie, ewolucja toczy się w sposób niezdeterminowany i