odpowiedzialności NATO. Zresztą USA podobnie jak przy operacji afgańskiej chciały zachować swobodę operacyjną, nie ograniczaną potrzebą wielonarodowej koordynacji, utrzymując jednocześnie otwarte opcje wykorzystywania różnych form sojuszniczej współpracy”. Na szczycie praskim szefowie państw i rządów NATO w specjalnym oświadczeniu w sprawie Iraku oświadczyli, że Bagdad nie wypełnił w pełni rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ oraz zadeklarowali gotowość NATO do „podjęcia skutecznych działań celem udzielenia pomocy i wsparcia wysiłków ONZ mających zapewnić pełne, bezwarunkowe i natychmiastowe wykonanie rezolucji nr 1441 przez Irak”. W tym tekście nie zapowiedziano żadnych konkretnych działań NATO wobec Iraku, chociaż nie wykluczono militarnego rozwiązania. Podtrzymano pogląd o decydującej roli ONZ w rozwiązywaniu kryzysu, ale ostrzeżono Irak prced „poważnymi konsekwencjami w razie dalszego łamania ciążach na nim zobowiązań”.
Rada Północnoatlantycka formalnie zajęła się sprawą Iraku dopiero 4 grudnia 2002 r., gdy reprezentujący administrację amerykańską zastępca sekretarza obrony Paul Wolfowitz (jeden z czołowych przedstawicieli neokonserwatystów domagających się zdecydowanych działań militarnych wobec Iraku) zażądał od sojuszników pomocy w przypadku przesądzonej przez USA inwazji na Irak Nie podjęto wówczas żadnych decyzji, gdyż część sojuszników, a zwłaszcza Francja i Niemcy, preferowała rozwiązania pokojowe, dyplomatyczne w ramach ONZ, a w razie konieczności podjęcia operacji wojskowej przeciwko Irakowi domagała się jej autoryzacji przez odpowiednią rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ. Po stronie USA opowiedziały się najbardziej jednoznacznie Wielka Brytania, Hiszpania. Włochy, Dania. Portugalia. Polska, a także zaproszeni do NATO nowi kandydaci.
W następnych tygodniach dochodziło do ostrych polemik i nastąpiła wyraźna polaryzacja stanowisk. Kiedy USA nasiliły presję na Radę Bezpieczeństwa, aby zarządziła użycie siły przeciwko Irkowi, Niemcy. Francja oraz Belgia zdecydowanie opowiedziały się przeciwko temu, a Paryż dodatkowo zapowiedział skorzystanie z prawa weta.
Poważnym incydentem w gronie sojuszników było ogłoszenie w dniu 30 stycznia 2003 r. tzw. deklaracji ośmiu państw w formie lisni podpisanego przez premierów Wielkiej Btytanii, Hiszpanii. Włoch, Portugalii. Danii, Polski, Węgier oraz prezydenta Czech. List ten wzywał do „więzi transatlantyckiej” w uwolnieniu świata od „groźby jaką stanowi broń masowego rażenia będąca w posiadaniu Saddama Husajna” i wyrażał zdecydowane poparcie dla ewentualnej interwencji zbrojnej USA w Iraku. Dokument opublikowany w czołowych dziennikach europejskich był formalnie zainicjowany przez Hiszpanię, a następnie „holowany” przez Londyn: wywołał konsternację w UE i w tych krajach, które były przeciwko wojnie; przyczynił się do pogłębienia podziałów między sojusznikami. W rezultacie nie powiodły się usilne próby Waszyngtonu i Londynu zmierzające do przeforsowywania na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ rezolucji upoważniającej do użycia siły wobec Iraku
Incydentem, któiy najbardziej obnażył istnienie głębokiego kryzysu wewnątrz NATO, była dyskusja na fonim Rady Północnoatlantyckiej w sprawie udzielenia Turcji pomocy. W lutym 2003 r. kiedy podjęcie przez USA działań wojennych przeciwko Irakowi było już przesądzone, Ankara formalnie zwróciła się o rozpoczęcie konsultacji na podstawie artykułu 4 Traktatu Północnoatlantyckiego. Chociaż władze wojskowe Sojuszu stwierdziły isuńenie zagrożenia dla Turcji, jednak Francja i Belgia chcąc nie dopuścić do interwencji przeciwko Irakowi, zablokowały podjęcie decyzji przez Radę Północnoatlantycką. Okazało się, że Sojusz nie potrafi działać solidarnie i traci wiarygodność. By wyjść z impasu, dyskusje przeniesiono z NAC na forum Komitetu Planowania Obrony (DPC) w którym Francja nie uczestniczy. W DPC, dzięki dużej elastyczności wykazanej przez Niemcy, udało się przełamać opór Belgii, a 16 lutego znaleziono rozwiązanie. Komitet Planowania Obrony